Taka mała anegdotka: Przygarnęliśmy z dziewczyną kociaka. Takiego małego. Bardzo małego, typu 2-3 tygodnie. Porzuciła go mama, a my karmiliśmy, poiliśmy, grzaliśmy itd. Teraz ma ponad pół roku. Gdy wracamy z weekendu (kot jest wtedy pod opieką brata), kot pędzi do drzwi na złamanie karku gdy tylko usłyszy domofon, a potem pakuje się nam na ręce i liże niczym pies. Ot, dziwnie wyszło :D
Mój ma j#$%ne po całości... nie było mnie miesiąc w domu, wchodzę. Idzie kot - myślę, że się połasi przy nogach, da pogłaskać... błąd. On przypadkiem szedł do kuchni, bo był głodny...
@chomik3: To się i tak ciesz. Mój był ze mną od małego, a teraz jak wracam raz na parę miesięcy do domu to przede mną spierdziela, bo mnie nie poznaje :(
@FuckYouAndYourPointOfView: poznaje, poznaje. Szukal tylko wymowki zeby zerwac z Toba kontakt. "o moj boze! Kto to jest? Uciekne bo sie boje. Uff, poszedl sobie"
@czarnyalibaba: Szczególnie po 5-minutowym wyjściu. Mój kot ostatnio po tygodniu nieobecności czekał na mnie, ale sam nie podszedł. Stał w rogu i krzyczał, żebym do niego podszedł i się przywitał.
Moja kotka wita się codziennie jak wracamy z pracy. Miałczy, łasi się aż do momentu, gdy się z nim przywitamy, pogłaszczemy. Wtedy wraca do swoich zajęć.
A jak nas nie ma kilka dni (kotem zajmują się inne osoby) to mam wrażenie, że nas opieprza, że ją zostawiliśmy i pieszczoty muszą być odpowiednio dłuższe.
Komentarze (148)
najlepsze
@Brel: Dawno nie czytałem tak chorego komentarza... o.0
#foreveralone
A jak nas nie ma kilka dni (kotem zajmują się inne osoby) to mam wrażenie, że nas opieprza, że ją zostawiliśmy i pieszczoty muszą być odpowiednio dłuższe.
Także co kot to obyczaj.
Rozumiem, że chodzi o Ciebie i Twoją tulpę, tak?