Będzie bez smutnych żali ani dowcipów o łotewskich chłopach, bo tamci już skończyli swój trud ;)
Od ponad pół roku szukam pracy - głównie w tak "atrakcyjnej" branży jaką jest szeroko pojęte IT, do tego żeby było śmieszniej w Warszawie... Siedzę w tym segmencie blisko 8 lat, zdobywałem doświadczenie i wiele się nauczyłem. I co? I nic! :D
Po początkowej karierze freelancera i etatowych pracach przy mniejszych lub większych projektach, postanowiłem spróbować własnych sił w biznesie. Mając resztki z ostatniej pensji w kieszeni założyłem firmę. Pracy się nie bałem, więc firma się rozwijała, biznes kwitł i pojawiały się coraz ciekawsze projekty. W szczytowym okresie zatrudniałem 5 osób (+ kilku freelancerów przy dorywczych projektach). Poza wieloma projektami (głównie strony, pozycjonowanie, i parę dedykowanych aplikacji) zdecydowałem też zrealizować kilka autorskich projektów (aplikacje SaaS), które dały nawet pewien dochód.
Czemu firmę zamknąłem? W dużym skrócie: pojawiły się mocne problemy z załogą, kompetencjami i ich uczciwością (naprawdę trudno o DOBREGO pracownika, a nauczyłem się, że jeszcze trudniej nimi odpowiednio kierować), nadmierne inwestycje, brak kilku kluczowych płatności od klientów + siadło na psychę poczucie coraz większego "wypalenia zawodowego" - głównie przez "trudnych" klientów i piętrzące się problemy (ale z tym bym w końcu sobie poradził ;)). Po pewnym okresie cięcia kosztów, kurczowym pozyskiwaniu projektów (często na granicy rentowności) - miałem do wyboru generować coraz większe długi lub szukać innego zajęcia.
Ciągnęło mnie do ambitniejszej pracy - w tak nielubianym przeze mnie wcześniej korpo-świecie. Z konkretnymi zadaniami - a nie jak dotychczas od sprzątaczki w biurze, przez sekretarkę, handlowca i speca od projektów, by pomagać pracownikom.
Wyszykowałem CV, napisałem listy motywacyjne i pewny siebie zacząłem szukać wymarzonej pracy - z nadzieją na czerwony dywan góra za 2-3 dni od wysłania zgłoszenia (naiwny byłem, co? ;)). Pewność, że będę przebierał w ofertach była niemal stuprocentowa - przecież sam zatrudniałem pracowników, przewertowałem setki zgłoszeń - i wiedziałem jak trudno o dobrego, wykwalifikowanego i uczciwego pracownika.
W międzyczasie miałem wypadek (na początku roku). Leżenie w szpitalu, rehabilitacja... więc o pracy na jakiś czas mogłem zapomnieć. Od jakiegoś czasu stanąłem już na nogi, więc zacząłem ponownie szukać zajęcia (ile można siedzieć w domu!?) - w ciągu tych paru tygodni wysłałem jakoś ok. 300 zgłoszeń w odpowiedzi na konkretne ogłoszenia + tyle samo (jeśli nie więcej) wiadomości do potencjalnych firm z nadzieją, że poszukują pracownika.
W piórka nie obrosłem, więc stanowiska w stylu "GENERAL DIRECTOR" lub "PREZES ZARZĄDU" sobie zazwyczaj darowałem ;) Uderzałem w konkret - coś, w czym mam doświadczenie: IT, marketing, SEO, kierowanie projektem, etc. Aplikowałem też na inne, mniej wymagające stanowiska (np. nawet jako kurier - w sumie fajny zawód - nie siedzisz cały dzień przed ekranem).
Teraz puenta: w zgłoszeniach od momentu wypadku nikt, dosłownie NIKT nie zadzwonił żeby nawet zaprosić na interview. Telefon jak milczał tak milczy.
Krótko co pisałem w CV - wybrane umiejętności, jakie potrafię:
- prowadzenie projektów IT,
- wyższe wykształcenie prawnicze
- zaawansowany angielski i włoski (filmy bez napisów i te sprawy :P),
- webdesign (ponad 100 projektów - i raczej nie są to podstawy grafiki na poziomie hinduskich designerów),
- XHTML/CSS (kodowanie i front-end wielu stron),
- SEO (kilkadziesiąt fraz w TOP10) Google,
- SEM (kilkanaście kampanii AdWords),
- Wordpress w małym (no może serdecznym ;)) palcu,
- Photoshop, Indesing, Illustrator, Flash - na dobrym poziomie,
- hardware, doświadczenie w supporcie IT,
- social media (kilkanaście prowadzonych fanpage),
- etc. etc...
Zajęcia szukałem w Warszawie i okolicach (tu w końcu mieszkam).
Nie będę się dalej reklamował, bo raczej nie traktuję tego wykopu jako ogłoszenia ;)
Znajomości wielkich nie mam, świetnych kontaktów też sobie jeszcze nie wyrobiłem, więc dużych rekomendacji nie posiadam... Szukam już czegokolwiek, żeby móc się jakkolwiek utrzymać i spłacić długi... Mówiąc mniej lub bardziej poważnie - jak żyć w takim razie? :D
Komentarze (94)
najlepsze
Może zły numer podałeś? ;)
WYWAL TROCHĘ Z CV!
A jeszcze lepiej nie wysyłaj jednego CV do wszystkich tylko za każdym razem dopasuj CV do ogłoszenia - w korpo często jacyś "juniorzy" robią pierwszą selekcje i mają jasne wytyczne, że ma być dokładnie to co w ogłoszeniu.
Przełożeni w korpo przeważnie nie bardzo są za osobami "przedsiębiorczymi" (własny biznes) - jesteś dla nich zagrożeniem.
Mam
Good one :)
@Tino: SEO - jakie to były frazy?
WP - pluginy piszesz? Szablony? Bo sama obsługa CMS'a jest banalna (po to CMS jest w sumie).
No to zdecydowanie nie jest "w jaki sposób" :)
Ale tu też chyba PDF jest standardem. Co za różnica? I tak w większości sprawdzają na wejściu co umiesz/czy myślisz.
Jesli firma jest spora i zatrudnia hr-owca, to beda szukac osoby o okreslonym profilu i specjalizacji.
Osoba, ktora ma pierdyliard rzeczy w cv, sprawia wrazenie chaotycznej, zbyt malo wyspecjalizowanej i niezdecydowanej.
Inna sprawa jest, ze na prezentacje siebie przez cv masz 3-5 sekund.
Jesli czytajacy musi sie przebijac przez dziesiatki pozycji
Przekleję z mojego innego komentarza:
Sorry prawniko-grafiko-programisto-SEOwco-marketingowco-hardwareowiec? Jak ktoś to zobaczy to od razu myśli, że go nie traktujesz poważnie.
Ale to antyreklama, niestety. Może z jakąś firmą znów spróbuj jeśli na tylu
@slawek22: Widzisz, to nie jest tak. W poprzednich pracach skupiałem się na konkretnych specjalizacjach. Gdy założyłem firmę - posiadając kilkaset złotych w kieszeni - próbowałem stawać na wysokości zadania (spełniać wymagania rynku) i zwyczajnie gdy pracownik mówił "nie umiem, bo to
Co do projektów IT - są ryzykowne. Dołożenie do tego presji ZUS-u do płacenia niezależnie od zysku to ABSURD, to praktycznie wyklucza możliwość prowadzenia takiego biznesu. Szczególnie, jak chcesz być konkurencyjny i robić ciekawe projekty. Wiesz - z rozwoju nie masz kasy od razu, a pomioty ladacznicy przy korycie chcą haracz od ręki, mają w rufie
Kiedy pracowałem przez chwilę jako "soccorritore" - ratownik/opiekun kąpieliska w Italii (wyciągając jakoś ponad 2x więcej niż moje oczekiwania finansowe), chciałem tam zostać na stałe.
@Tino: no bez jaj, za 2,5 na rękę to nie będziesz spłacał długów tylko w mniejszym stopniu się nadal zadłużał, chyba że nie potrzebujesz mieszkania, samochodu, laptopa, lustrzanki, smartfona, tableta i zdalnie sterowanych helikopterów, wypadów na miasto a w wawce pewnie swoje kosztujo kolega mi mówił że znał kogoś kto był i mówił że piwo w lokalu kosztuje 15-20zł!!!!
2. Wywal połowę wpisów w CV
3. Do zostawionych wpisów w CV wpisz konkretne projekty jako przykłady.
4. Nie wpisuj, że skończyłeś prawo (jeśli oczekujesz 2.5k), nikt nie lubi prawników.
5. Nigdy nie pisz, że byłeś właścicielem firmy.Małe i średnie firmy boją się, że zechcą mi ukraść klientów i założysz własny biznes.
6. Wyjedź za granicę jak tylko będzie okazja.