Kiedyś trenowałem karate. W czasie treningów zawsze nam mówili trenerzy jak to trzeba okazywać szacunek dla przeciwnika. Pewnego razu podczas wyjazdu na spotkanie z Nishiyamą spaliśmy w jakiś domkach. Jacyś lokalni dresiarze dowiedzieli się, że śpią w ośrodku karatecy. Rycerze ortalionu poczuli krew, i zaczęli szaleć w nocy. W wyjeździe brały udział głównie dzieciaki. Bezcenne: zobaczyć trenera, jak cegłówką nabił w łeb trzech dresów :D haha
@fierce: A to zawsze "urocze" są tego typu akcje kiedy rozochoczeni swoją zajefajnoscią lokalni herosi zostają sprowadzeni do parteru, Kiedyś sam brałem udział czy raczej byłem świadkiem wracając ze znajomymi wśród których było dwóch trenujących takewondo. No i podchodzi do nas rozochocona grupka "chopaków z osiedla", a ich miny po tym jak ta dwójka rozłożyła ich również w sekundy bezcenne. A tacy byli pewni siebie.
Komentarze (73)
najlepsze
@slipstream:
Ach te historyje.
źródło: comment_z5OgcNojyaZ2zadkeIofXNKME277KNKk.jpg
PobierzPoprostu celnie kopie ;p