Czy może ktoś bardziej obyty z prywatnymi ubezpieczeniami wyjaśnić mi, co się dzieje w przypadku, gdy bierzemy udział w wypadku samochodowym i zabierają nas karetką do szpitala. Czy jako osoba nie mająca ubezpieczenia w NFZ muszę ponieść później koszty takiej akcji? Czy może mój prywatny ubezpieczyciel rozlicza się później z NFZ? Jak to wygląda w takim nagłym przypadku?
@Tomarkus: Wszystko zależy od tego, jaką podpisałeś umowę i co obejmuje twój pakiet.
Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć tylko, że wykupowałam np. ubezpieczenie podróżne na wyjazd w góry do Szwajcarii i pakiet zawierał również np. koszt akcji ratowniczej w górach, leczenie szpitalne do łącznej kwoty - żeby nie skłamać, bodajże 300 tys. franków. Wygląda to tak, że w razie wypadku kontaktujesz się z przedstawicielem ubezpieczenia i on zajmuje się formalnościami.
@M4ks: ratowanie ŻYCIA nie jest zbiurokratyzowane, ale zdrowia już jest, jak obciąłem sobie niemały kawałek ręki to i tak musiałem pokazać dowód osobisty i prosili o dowód na opłacone składki, na całe szczęście jest tydzień na doręczenie...
@manwe: hehe, czekałem, aż ten temat się pojawi :) Profity typu Hawaje to "dostaje" dyrektor wielkiego szpitala albo ktoś, kto może zapewnić np. 50 lekarzy przepisujących jeden lek, taki jeden lekarz czy nawet obsada małej przychodni (2-4 osoby) to mogą uzbierać najwyżej przybornik na biurko czy jakieś tam smutne plakaty. Nie te czasy co kiedyś ;)
Mam jedno pytanko do wszystkich, którzy tutaj tak niesamowicie popierają leczenie prywatne.
OK, pieniądze których nie dałem państwu przekazuję prywatnemu organowi służby zdrowia. Mam w każdej chwili dostęp od ręki do wysokiej jakości specjalistów, badań, etc, etc, żyć nie umierać. I WTEM!
Jebs, z jakiegokolwiek powodu, nie wiem, wypadek, choroba potrzebuję nagle przeszczepu jakiegoś istotnego organu. Przeszczep kosztuje kilkadziesiąt albo i kilkaset tysięcy. Prywatna służba zdrowia mi go nie zapewni. Skąd mam
witam, musialem sie zarejestrowac bo widze ze jak zwykle ludzie potrfia tylko narzekac, wyplakc sie na forum... najlepiej jeszcze wydrzec sie na lekarza podczas wizyty. A zeby cos zmienic trzeba oficjalnie dac znac nfz-owi ze cos jest nie tak (czytaj NA PISMIE) takze polecam Wam pisanie LISTOW do nfzu. Wtedy musza przyjrzec sie sprawie i odpisac Wam. Takie postepowanie o ile bedzie na masowa skale moze cos zmienic. Moze w przyszlosci bedzie
na rehabilitację ogólną czyli np po złamaniach czy operacjach dyskopatii terminy są określane na ok 2 lat, na rehabilitację neurologiczną czyli np po udarach na ok 1-1,5 chyba że jest pacjent z przejęciem międzyoddziałowym..rehabilitacja dzienna ok 6 miesięcy..ciężko rozmawiać z ludźmi, mając świadomość że prędzej umrą niż dostaną się na stacjonarkę, a jeszcze ciężej z ich dziećmi szczególnie że dział administracyjny podnosi telefon bo w gabinecie jest po prostu wtyczka odłączona..
Ach, szkoda gadać... do okulisty musiałem czekać miesiącami, potem jak mnie przyjął i stwierdził, że bez okularów się nie obejdzie to przepisał mi złe szkła... Musiałem iść prywatnie, bo mnie przez nowe okulary głowa pół dnia bolała. Dentysta - tez miesiące czekania, potem się okazuje, że i tak usługi które uznawałem za normalne (światłoutwardzanie) trzeba ze swojej kasy zapłacić... do dupy mamy niestety
Komentarze (196)
najlepsze
Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć tylko, że wykupowałam np. ubezpieczenie podróżne na wyjazd w góry do Szwajcarii i pakiet zawierał również np. koszt akcji ratowniczej w górach, leczenie szpitalne do łącznej kwoty - żeby nie skłamać, bodajże 300 tys. franków. Wygląda to tak, że w razie wypadku kontaktujesz się z przedstawicielem ubezpieczenia i on zajmuje się formalnościami.
Pewnie nawet w NFZ siedzą normalni ludzie, jednak oni są zbyt małą siłą, by cokolwiek zdziałać.
Sytuacja z niedalekiej przyszłości:
Moja
OK, pieniądze których nie dałem państwu przekazuję prywatnemu organowi służby zdrowia. Mam w każdej chwili dostęp od ręki do wysokiej jakości specjalistów, badań, etc, etc, żyć nie umierać. I WTEM!
Jebs, z jakiegokolwiek powodu, nie wiem, wypadek, choroba potrzebuję nagle przeszczepu jakiegoś istotnego organu. Przeszczep kosztuje kilkadziesiąt albo i kilkaset tysięcy. Prywatna służba zdrowia mi go nie zapewni. Skąd mam