Orientuje się ktoś czy jakiś uparty człowiek mógłby pozwać NFZ za brak możliwości skorzystania z usługi, za którą zapłacił, i czy jest szansa na wygranie procesu?
@marwiec: Może by i wygrał, ale przy aktualnym tempie działania naszego wymiaru pseudo-sprawiedliwości, pewnie będzie miał wyznaczoną pierwszą rozprawę na 2021.
Dlatego wolałem sobie wykupić pakiet na wszystkich specjalistów w LuxMedzie (+ wizyty domowe i wiele innych profitów) za 390zł za kwartał (za rok z góry wychodzi jeszcze taniej, bo 1500) i nie mieć problemu z NFZem. Inna rzecz, że w NFZ też się ubezpieczyłem indywidualnie (pracodawca i tak mi płaci za to, a w razie czego...), ale 332zł za miesiąc?! Gdyby ta instytucja tak działała bez państwa to by chyba padła po
Ja się cieszę, że w pracy mam zapewnioną prywatną służbę zdrowia. Do specjalisty typu neurolog czy ortopeda to max tydzien czekania a zazwyczaj to 2-3 dni oczekiwania. Przychodzisz a tam czy mogę Panu w czymś jeszcze pomóc, lekarze nigdy nie bagatelizują i od razu wypisują skierowanie na badania jak jest potrzeba bez focha.Co ważne nie ma kolejek i bardzo rzadko zdarzają się obsuwy. Ostatnio po przerwie dwuletniej odwiedziłem publiczną przychodnie z racji
@maxwol: piszesz ze lekarze wypisuja skierowania bez focha, ale nie wiem czy wiesz, ze lekarz poz ma na pacjenta rocznie 5zl z groszem i naprawde musi sie nacwiczyc zeby nie zrobic dlugu bo to oznacza utrate posady.
Czy może ktoś bardziej obyty z prywatnymi ubezpieczeniami wyjaśnić mi, co się dzieje w przypadku, gdy bierzemy udział w wypadku samochodowym i zabierają nas karetką do szpitala. Czy jako osoba nie mająca ubezpieczenia w NFZ muszę ponieść później koszty takiej akcji? Czy może mój prywatny ubezpieczyciel rozlicza się później z NFZ? Jak to wygląda w takim nagłym przypadku?
@Tomarkus: Wszystko zależy od tego, jaką podpisałeś umowę i co obejmuje twój pakiet.
Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć tylko, że wykupowałam np. ubezpieczenie podróżne na wyjazd w góry do Szwajcarii i pakiet zawierał również np. koszt akcji ratowniczej w górach, leczenie szpitalne do łącznej kwoty - żeby nie skłamać, bodajże 300 tys. franków. Wygląda to tak, że w razie wypadku kontaktujesz się z przedstawicielem ubezpieczenia i on zajmuje się formalnościami. Nie
@M4ks: ratowanie ŻYCIA nie jest zbiurokratyzowane, ale zdrowia już jest, jak obciąłem sobie niemały kawałek ręki to i tak musiałem pokazać dowód osobisty i prosili o dowód na opłacone składki, na całe szczęście jest tydzień na doręczenie...
Niestety, bez rewolucji chyba nie uda nam się "ogarnąć" wielu spraw oraz stanowisk, m.in. Słońca Peru, służby zdrowia i innych "stołków".
Pewnie nawet w NFZ siedzą normalni ludzie, jednak oni są zbyt małą siłą, by cokolwiek zdziałać.
Sytuacja z niedalekiej przyszłości:
Moja (zaufana, sprawdzona, świetna) lekarka była akurat na urlopie. Musiałem w związku z chorobą zasięgnąć pomocy pediatry, więc poszedłem do drugiej, w tej samej przychodni. Po 5 minutach zadzwonił telefon i
@manwe: hehe, czekałem, aż ten temat się pojawi :) Profity typu Hawaje to "dostaje" dyrektor wielkiego szpitala albo ktoś, kto może zapewnić np. 50 lekarzy przepisujących jeden lek, taki jeden lekarz czy nawet obsada małej przychodni (2-4 osoby) to mogą uzbierać najwyżej przybornik na biurko czy jakieś tam smutne plakaty. Nie te czasy co kiedyś ;)
Mam jedno pytanko do wszystkich, którzy tutaj tak niesamowicie popierają leczenie prywatne.
OK, pieniądze których nie dałem państwu przekazuję prywatnemu organowi służby zdrowia. Mam w każdej chwili dostęp od ręki do wysokiej jakości specjalistów, badań, etc, etc, żyć nie umierać. I WTEM!
Jebs, z jakiegokolwiek powodu, nie wiem, wypadek, choroba potrzebuję nagle przeszczepu jakiegoś istotnego organu. Przeszczep kosztuje kilkadziesiąt albo i kilkaset tysięcy. Prywatna służba zdrowia mi go nie zapewni. Skąd mam
witam, musialem sie zarejestrowac bo widze ze jak zwykle ludzie potrfia tylko narzekac, wyplakc sie na forum... najlepiej jeszcze wydrzec sie na lekarza podczas wizyty. A zeby cos zmienic trzeba oficjalnie dac znac nfz-owi ze cos jest nie tak (czytaj NA PISMIE) takze polecam Wam pisanie LISTOW do nfzu. Wtedy musza przyjrzec sie sprawie i odpisac Wam. Takie postepowanie o ile bedzie na masowa skale moze cos zmienic. Moze w przyszlosci bedzie
na rehabilitację ogólną czyli np po złamaniach czy operacjach dyskopatii terminy są określane na ok 2 lat, na rehabilitację neurologiczną czyli np po udarach na ok 1-1,5 chyba że jest pacjent z przejęciem międzyoddziałowym..rehabilitacja dzienna ok 6 miesięcy..ciężko rozmawiać z ludźmi, mając świadomość że prędzej umrą niż dostaną się na stacjonarkę, a jeszcze ciężej z ich dziećmi szczególnie że dział administracyjny podnosi telefon bo w gabinecie jest po prostu wtyczka odłączona..
Ach, szkoda gadać... do okulisty musiałem czekać miesiącami, potem jak mnie przyjął i stwierdził, że bez okularów się nie obejdzie to przepisał mi złe szkła... Musiałem iść prywatnie, bo mnie przez nowe okulary głowa pół dnia bolała. Dentysta - tez miesiące czekania, potem się okazuje, że i tak usługi które uznawałem za normalne (światłoutwardzanie) trzeba ze swojej kasy zapłacić... do dupy mamy niestety
Wszędzie tak jest i prawie do każdego lekarza. Wczoraj mój ojciec był u okulisty ale na wizytę był zapisany półtora roku wcześniej... strach się bać co by było gdyby to było coś poważnego a akurat nie było by kasy. Zresztą prywatnie też wcale tak różowo nie jest. Do dentysty prywatnie czekałem 2 miesiące... k!%@a, jak żyć?
@fruity: Chyba nie wiesz co piszesz. Jeśli chcesz dobrego dentystę i dobre plomby, to niestety jest jak pisał kolega wyżej. 2 miesiące lekko trzeba czekać (bo takie kolejki są do prywatnych i dobrych). Bo nie każdy prywatny stomatolog dobrze leczy (nie oszukujmy się). No chyba, że chcesz usunąć, albo w najbliższym czasie stracić ząb.
Spokojnie, dla znajomych pielęgniarek i lekarzy, na pewno termin znalazł by się już na drugi dzień. To samo, gdyby pójść prywatnie... wtedy skierowanie byłoby na szybkie badanie ;)
@Chicane: mama jest pielęgniarką i to tak nie działa. Lekarz, taką pielęgniarkę ma w dupie. Bo lekarze to przecież władcy życia i śmierci...
A o załatwieniu recepty to już nie wspomnę. Od czasu do czasu choruję na uszy byłem kilka razy u laryngologa ciągle te same krople do oczu, tyle żeby kropić do ucha. I teraz gdy ucho mam chore muszę iść do lekarza zrobić sztuczny tłok, zająć jedno miejsce, tylko
@ori17: Jeśli chorzy przestaną chodzić prywatnie to część z nich umrze - jeszcze lepiej dla rządu. Dla naszego państwa liczą się tylko zdrowi, odprowadzający podatki obywatele.
Problem jest też w wg. mnie za dużym wynagrodzeniu lekarzy za wykonanie procedury medycznej w państwowych szpitalach. Za te same procedury w prywatnych jednostkach lekarze często dostają mniej, bo jak się nie zgodzą - nie pracują. W państwowym niestety tak to nie działa...
@yetix: Lekarze zwykle są zatrudnieni na etat, ew. na kontrakt, który nie zawiera w sobie premii za wykonywane zabiegi. Sytuacja, w której płaci się od zabiegu ma miejsce praktycznie tylko w przypadku naprawdę wysokiej klasy specjalistów, których sprowadziło się do szpitala oferując takie premie albo szpitalach oddalonych od dużych miast, gdzie trzeba było "importować" jakichkolwiek specjalistów. Ogólnie w Polsce jest duży niedobór, a nie nadmiar lekarzy.
Komentarze (196)
najlepsze
We need to go deeper...
Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć tylko, że wykupowałam np. ubezpieczenie podróżne na wyjazd w góry do Szwajcarii i pakiet zawierał również np. koszt akcji ratowniczej w górach, leczenie szpitalne do łącznej kwoty - żeby nie skłamać, bodajże 300 tys. franków. Wygląda to tak, że w razie wypadku kontaktujesz się z przedstawicielem ubezpieczenia i on zajmuje się formalnościami. Nie
Pewnie nawet w NFZ siedzą normalni ludzie, jednak oni są zbyt małą siłą, by cokolwiek zdziałać.
Sytuacja z niedalekiej przyszłości:
Moja (zaufana, sprawdzona, świetna) lekarka była akurat na urlopie. Musiałem w związku z chorobą zasięgnąć pomocy pediatry, więc poszedłem do drugiej, w tej samej przychodni. Po 5 minutach zadzwonił telefon i
OK, pieniądze których nie dałem państwu przekazuję prywatnemu organowi służby zdrowia. Mam w każdej chwili dostęp od ręki do wysokiej jakości specjalistów, badań, etc, etc, żyć nie umierać. I WTEM!
Jebs, z jakiegokolwiek powodu, nie wiem, wypadek, choroba potrzebuję nagle przeszczepu jakiegoś istotnego organu. Przeszczep kosztuje kilkadziesiąt albo i kilkaset tysięcy. Prywatna służba zdrowia mi go nie zapewni. Skąd mam
A o załatwieniu recepty to już nie wspomnę. Od czasu do czasu choruję na uszy byłem kilka razy u laryngologa ciągle te same krople do oczu, tyle żeby kropić do ucha. I teraz gdy ucho mam chore muszę iść do lekarza zrobić sztuczny tłok, zająć jedno miejsce, tylko