Pędź z Wykopem - Jabol
Czyli Jabłkowe domowe wino rakietowe :)
Jako że już po raz któryś robię takie winko to podzielę się swoimi spostrzeżeniami. Dodatkowo, teraz jest najlepszy moment na takowe wino, jabłka w sklepach tanio, a w przydomowych ogródkach same zaczynają spadać. Przedstawię dwie wersje przepisu na winko jabłkowe(obydwa winka baaardzo mocne), w przypadku drugiej wersji jest o wiele więcej roboty w późniejszych etapach produkcji.
Na 25 litrów nastawu(czyli coś z czego wyfermentuje wino) potrzebujemy
- 35 kilo jabłek / 15 kilo jabłek(wersja 2) - tutaj mogą być jakiekolwiek jabłka, podobno najlepsze są renety, ale nie miałem jeszcze okazji tego sprawdzić.
- Drożdże winiarskie(najlepiej wysokoalkoholizujące)
- Pożywka dla drożdży
- 6 - 8 kilo cukru
- 30 litrowy baniak, rurka fermentacyjna, gumowy korek do baniaka(czyli podstawa do wina :) )
- do 1 wersji sokowirówka
- Dużą ilość wolnego czasu oraz sporej cierpliwości
Więc tak. Potrzebujemy jabłek.
Wróć....
JABŁEK :)
Jabłka trzeba obrobić, czyli najbardziej żmudna robota.
Punkt 1
Wersja 1
Jabłka na ćwiartki, wyciąć ogonki i te pierdolniki z drugiej strony. Do sokowirówki i soczek. Potrzebne jest około 25 litrów soku. Jeśli ktoś chce mniej to można także dolać wody, wino może być po prostu słabsze bądź mniej aromatyczne(tutaj czasem może być plus). Odlać jakieś pół litra do bazy drożdżowej. Całą resztę w małych porcjach wlewać do butli. Do każdej porcji dosypać cukru. Tak żeby w butli znalazły się ok 3 kilo cukru.
Wersja 2
Znaleźć jakąkolwiek maszynę która te jabłka przemieli, dobrze zmiażdży, etc. Jabłka trzeba obrać, wywalić ogonki, pierdzielniki, pestki i zmiażdżyć. Takiej "masy" potrzebyjemy 10-14 kilo, wszystko idzie do butli, możemy w ten mus wrzucić kilo cukru. Dolać tyle przegotowanej wody żeby było 25 litrów. Najlepiej w wodzie także rozpuścić cukier, tak żeby z poprzednim kilogramem były 3 kilo cukru.
Wody dolewamy dlatego że w tym przypadku całość jest po prostu gęsta i jakbyśmy to tak zostawili to by z 25 litrów miąszu zostało 5 litrów wina, a jeszcze potem dalsze obrobienie tego byłoby katorgą.
W obydwóch przypadkach woda do rurki fermentacyjnej i korek na butlę.
Punkt 2
Potrzebna jest nam baza drożdżowa. W przypadku przepisu 1 wystarczy pół słoika soku i kilka łyżek cukru. W przypadku mielonych jabłuszek ćwierć słoika mielonki, dolać do połowy wody i dać cukier. Trzeba to spasteryzować, gdy ostygnie dodać drożdże.
Słoik trzeba odłożyć na 24 godziny, najlepiej przykryć jakąś gazą albo materiałem, byleby nie zakręcać.
Punkt 3
Wlewamy drożdże do gąsiora i konkretnie mieszamy. Mieszać można albo dłuugą drewnianą łyżką(patrz, zdjęcie), której powierzchnię nośną używamy jako poszerzenia rączki a reszta wchodzi w butlę :), albo zawirować całą butlą. Pierwsze rozwiązanie lepsze.
Uwagi ogólne.
Cała butla powinna być odłożona w miejsce ciepłe, optymalnie by było miejsce w którym panuje 30 stopni, ale 20 też może być. U mnie gąsiorek stoi przy grzejniku(patrz, zdjęcie). Tak butla powinna stać dobry miesiąc(czasem nawet 2 albo 3), dopuki nie przestanie pracować(dopuki w rurce fermentacyjnej nie będzie bulgać, czasem nawet raz na 10 minut). W czasie tego stania musimy pilnować tego żeby była woda w rurce fermentacyjnej, inaczej możemy mieć 20 litrów octu jabłkowego :)
Punkt 4 / po zakończeniu wstępnej fermentacji.
Wersja 1
Tu sprawa wygląda prosto, rurką odciągamy coś co już można nazwać winem. Odciąganie polega na tym że wrzucamy rurkę do butli i odciągamy wino, gdy już poczujemy płyn w ustach to rurka poniżej gąsiorka i leci samo. Tutaj BARDZO trzeba uważać żeby nie ściągać tego syfu z dołu. Cały czas lecimy trochę pod taflą wina. Jak dojdziemy do tego syfu co nazbierał się na dole to są dwa wyjścia. Pierwsze to przepuścić wpierw przez drobne sitko(takie plastikowe), a następnie przez jakiś materiał(Jeśli będzie słabo szło, albo ten osad będzie mocno mokry to można zwinąć materiał i lekko go skręcić. Do wina dosypać cukru do smaku, tak około 3 kilo(tego cukru zejdzie bo znowu zacznie fermentować, ale zawsze można później dosypać, nie ma co przesadzać). Następnie wymyć butlę i całość ponownie wlać do butli. Tak winko może stać jeszcze z pół roku. Wtedy powinno nabrać i walorów smakowych i mocy.
Wersja 2
Jak pisałem, tu roboty jest więcej. Wino po procesie fermentacji ciągle jest wręcz gęste. Odlewamy mniej więcej połowę wina, przepuszczamy przez drobne sitko, następnie przez materiał i go skręcamy tak żeby jak najwięcej wycisnąć. Do tej połowy wyciągniętego wina dorzucamy kilo cukru i znowu wlewamy do butli. Zostawiamy na miesiąc i powtarzamy odlanie połowy wina przez sito i materiał. Znowu na miecha zostaje. Już można postępować jak z winem z soku :)
Punkt 5 ostatni
Kiedy normalnie pić wino oraz kiedy jest do butelkowania? Pić można już po tych kilku miesiącach jak stoi. W przypadku 1 wersji kilka tygodniu po drugim dosypaniu cukru. W przypadku wersji drugiej, po dojściu do "stopnia zaawansowania" wersji 1.
Jeśli chodzi o butelkowanie to jest sprawa cięższa. Butelkować możemy wtedy gdy mamy PEWNOŚĆ że wino już nie pracuje(nawet jedno bulgnięcie na godzinę). Tu problemem jest to że wino może czasem zacząć pracować gdy jest cieplej. Albo po przelaniu do butelek, czyli po ruszeniu osadu z dołu :D Możliwości zadziałania tutaj jest dużo. Można po prostu odciągnąć całość, wywalić syf z dołu, ponownie wlać do butli i odczekać kilka dni, sprawdzając czy dalej będzie fermentować. Tu polecam robić takie coś w okresie wakacyjnym, albo w pobliżu grzejnika. Drugą opcją jest zrobienie z winka typowego jabola, czyli dodanie pirosiarczanu który na pewno zatrzyma fermentację(CIEKAWOSTKA: W drogich winach także dodają to cholerstwo żeby zatrzymać proces fermentacji). Jeszcze jednym sposobem jest po prostu zostawienie w butli i odciąganie takich ilości jakie są nam aktualnie potrzebne.
Winko najlepiej smakuje z czegoś :
Przygląda się temu wszystkiemu jeżyk(który nie lubi jabłek i woli jedzenie naszego przydomowego kota :) )
PS: Jeśli się spodoba to się zmotywuję i zrobię też nastaw na miód pitny, czwórniaczek(litro miodu na 3 litry wody), z nastawieniem dokładnie 4,5 litra, bo takową butelkę mam do tego specyfiku. Alkohol bardziej zacny, o wiele droższy, dłużej musi stać i łatwiej zepsuć, ale warto.
Komentarze (252)
najlepsze
http://ifotos.pl/zobacz/rocznejpg_xnrqers.jpg/
Z drugiej strony dałem światło, żeby było widać że nie przechodzi. Wino jest mocno mętne. Aktualnie gotowego wina z soku nie mam, ale klaruje się o wiele ładniej, tak mniej więcej do poziomu lekko mętnego piwa.
2. Nigdy jabola nie robiłem, ale ponoć zmielonej miazgi nie należy fermentować zbyt długo (najlepiej odcedzić po tygodniu czy dwóch). Wynika to z faktu, że pektyna jabłek jest dosyć mocno zestryfikowana metanolem, który podczas hydrolizy tejże przechodzi do "wina". Istnieje ryzyko, że może go przejść nawet sporo, chociaż ponoć nie jest to zagrażająca zdrowiu ilość.
Ad. 1 Teraz wiem, moja wina. Niestety nie mogę wyedytować. Tekst pisałem kilka dni temu, w środku nocy. Teraz, z głupoty, po prostu go nie sprawdziłem.
Ad. 2 Ogólnie sposób fermentacji win powoduje że w winie są śladowe ilości metanolu, odczuwalne to jest następnego dnia z rana(kac gigant). No ale w przypadku tego wina i syndromu dnia następnego, nie odczułem różnicy do win z innych owoców.
Komentarz usunięty przez moderatora
http://wino.org.pl/forum/viewthread.php?tid=20537