Po zakończeniu zimnej wojny jednostki specjalne USA i Rosji przeprowadzają wspólne manewry. Do sali, w której zgromadzili się żołnierze obu nacji wchodzi amerykański sierżant i mówi:
- Dzisiaj ćwiczymy skoki z małych wysokości - pułap 200 metrów.
Na to Rosjanie wpadają w panikę. Po naradzie jeden z nich występuje i pyta czy nie mogliby skakać ze 100 metrów.
To jest tak zwany Dust Devil, czyli mała pyłowa trąba powietrzna. Pojawia się w czasie gdy Słońce doprowadza do silnych pionowych ruchów powietrza nad nagrzanymi obszarami. Nazywa się to "termika" i w naszych szerokościach geograficznych występuje w słoneczne dni w godzinach 11-18. Trening początkujących skoczków w takich warunkach powinien być zabroniony bo to igranie z ich bezpieczeństwem a nawet życiem. Tym bardziej, ze skoki w warunkach bojowych niemal nigdy nie wykonywane są
to niezły pomysł na taktykę desantową - skoczyć w godzinach 11-18, kiedy przeciwnik się nie spodziewa, bo przecież o tej porze to bardzo niebezpieczne, tak skakać. Pewnie ruskie to właśnie ćwiczyli...
Nie chodzi o to, ze niebezpiecznie, bo w warunkach wojennych nikt się tym specjalnie nie przejmuje. Ale w godzinach popołudniowych zarówno samoloty jak i skoczków widać jak na dłoni co rujnuje cały efekt zaskoczenia. Desanty wykonuje się zwykle późną nocą lub wcześnie rano. Jedynie desanty ratunkowe wykonuje się o każdej porze.
Ten konkretny skoczek powinien natychmiast po przyziemieniu odciąć linki spadochronu. W tym akurat przypadku zgaszenie czaszy było raczej niemożliwe. By to
I dlatego po wylądowaniu należy "zgasić czaszę". Ściąga się linki, albo w ostateczności wypina. Jak pociągnie po betonie (np. pasie startowym) to pamiątka na całe życie.
@TRop3r: Ty to wiesz, ale w Rosji działają według innej zasady. Najpierw praktyka, a później teoria. Jeszcze ze trzy skoki odda i go skierują na ćwiczenia. ;)
Polak, Ruski i Francuz lecą samolotem. Awaria, trzeba skakać. Są tylko dwa spadochrony. Polak łapie spadochron - Ruskiemu na plecy, poszedł. Następny Francuzowi na plecy... Dżentelmen Francuz próbuje zwrócić spadochron Polakowi (w rewanżu za 39-ty). Polak na to:
@Grollu: Kumpel z WSO Sił Powietrznych w Dęblinie opowiadał jak to mieli skoki spadochronowe i jeden koleżka wylądował w lesie i zawisł na drzewie. Od tamtej pory ma ksywę Brzoza.
Komentarze (47)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
- Dzisiaj ćwiczymy skoki z małych wysokości - pułap 200 metrów.
Na to Rosjanie wpadają w panikę. Po naradzie jeden z nich występuje i pyta czy nie mogliby skakać ze 100 metrów.
Zdziwiony
to niezły pomysł na taktykę desantową - skoczyć w godzinach 11-18, kiedy przeciwnik się nie spodziewa, bo przecież o tej porze to bardzo niebezpieczne, tak skakać. Pewnie ruskie to właśnie ćwiczyli...
Ten konkretny skoczek powinien natychmiast po przyziemieniu odciąć linki spadochronu. W tym akurat przypadku zgaszenie czaszy było raczej niemożliwe. By to
no ale jak się wypniesz i spadochron poleci wpizdu, to plutonowy też ci zrobi pamiątkę na całe życie...
- Nie bądź frajer. Ruskiego wysadziłem z gaśnicą.
Komentarz usunięty przez moderatora
polecam też całe obejrzeć