Wpis z mikrobloga

#suchar

Wchodzi facet do restauracji. Ubrany schludnie, ale widać, że ubranie znoszone. Siada przy stoliku i woła kelnera. Ten podchodzi, a facet go pyta:

- Przepraszam, macie rybę?

- Oczywiście. Łosoś, tuńczyk, pstrąg...

- Nie, nie... Ja poproszę jakiegoś mintaja, albo coś takiego... Jak najgorszego i nieświeżego...

Kelner odrobinę się wzdrygnął, ale niewzruszony grzecznie odpowiada:

- W porządku, zaraz ktoś skoczy do marketu.

Facet kontynuuje:

- I proszę ją przygotować w specjalny sposób.

- Słucham?

- Proszę jej nie myć, nie rozmrażać, nie czyścić...

- Ale...

- I dużo soli! - ciągnął dalej facet - Ale tylko z jednej strony! Za to z drugiej strony pieprzu od serca! I Smażyć ją proszę bez oleju! Tak po prostu rzucić na patelnię i przypalić z jednej strony. Za to druga strona ma być kompletnie surowa...

Kelner osłupiały próbuje się wycofać, ale facet go zatrzymuje:

- I jak będzie mi pan rybę podawał, to proszę bez żadnych kurtuazyjnych "smacznego", "proszę bardzo"; czy innych. Proszę rzucić talerz na stół i warknąć: "Masz i pozmywaj!"

Kelner odwraca się, po czym wypełnia życzenia klienta. Facet ze łzami w oczach wciska mu do kieszeni banknot stuzłotowy i mówi:

- Rozumiesz, kochany, trzeci miesiąc w delegacji... Tak mi się do żony tęskni...
  • Odpowiedz