Wpis z mikrobloga

Jako że mam motocykl, który można czasem pogonić w teren, postanowiłam sobie czasem poszukać alternatywnej drogi do Warszawy na zajęcia. Miałam dziś zajęcia na popołudnie, więc zjechałam z asfaltu i eksplorowałam sobie okoliczne tereny. Wszystko było pięknie, pojechałam nową, ładną drogą, w końcu zjechałam na już mi znaną dróżkę przez łąkę. Ale nie byłabym sobą, gdybym nie skręciła w nieznaną dróżkę ;) okazało się, że prowadziła na jakąś działkę i nigdzie dalej. No dobra, trzeba wrócić. Zawrócić nie bardzo jest jak, dróżka wąska, trawa do połowy uda... więc droga na skos. Byłam już dosłownie dwa metry od znanej mi drogi i...


Badam sytuację: przednie koło w dole, tylne koło w dole, pomiędzy nimi pod trawą jakiś pieniek. Wyjechać nijak: mokra trawa = -900 do przyczepności. Słońce grzeje, gorąco, ja nie mogę zejść z 200-kilogramowego motocykla bez kładzenia go (nóżki nie da się rozłożyć). Totalne zadupie, przez które może ktoś przejeżdża rowerem raz na tydzień. Telefon w kufrze.


Zdjęłam kask, kurtkę, zaczęłam kombinować z otworzeniem kufra siedząc na motocyklu. Udało się - dzwonię do znajomego - pisze mi, że nie może teraz odebrać. No dobra, poczekam. Łokcie na bak, opieram brodę o rękę i tak sobie czekam na zbawienie ( ͡° ͜ʖ ͡°) Nie mija 10 minut i... biegnie jakiś młody facet. Patrzy na mnie zaskoczony, a ja do niego:

-Dzień dobry

-Dzień dobry (ale żebyście widzieli jego minę xD)

-Widzę, że przybiegł mi pan pomóc (tu robię mój najbardziej uroczy z uśmiechów... a przynajmniej mam nadzieję, że taki właśnie był)

-W sumie... czemu nie

Zmachaliśmy się nieźle przy wypychaniu Klekota, akcja ratunkowa się udała, później pogadaliśmy chwilę o #motocykle i każde w swoją stronę :) facet mi po prostu z nieba spadł, nie wiem ile bym tam czekała na ratunek, zanim by ktoś po mnie przyjechał... i mnie znalazł :D

Nawet na zajęcia się bardzo nie spóźniłam ( ͡º ͜ʖ͡º)

#coolstory #motocykle
  • 4