Wpis z mikrobloga

Zamówiłem pizzę (jak zwykle on-line na justeat.co.uk) i ma być o 22:45. Spoko.

Skręciliśmy, zapaliliśmy i cieszymy się fazą. Mimowolnie otwieram lodówkę. #!$%@?, jak ja się znalazłem w kuchni. W lodówce chłodno, ale nie ma jedzenia. Co robić. #!$%@? same tortille na sucho, a potem maczam w guacamole. Jest pięknie. Wtedy przypominam sobie, że zamówiliśmy pizzę. Te, pizzę zamówiliśmy. Radość.

Godzina? 22:30. Ooo, zaraz będzie. Pyszności puszyste, szczęściem obsypane szczodrze, parujące od uciechy. Idziemy na papierosa, żeby zabić czas do przyjazdu pizzy. Wdech, wydech. #!$%@?, nie odpaliłem. Wdech, wydech. Nie ma smaku. Ale faza się jeszcze polepszyła. Kończymy 22:45.

Any minute now.

Odpalmy jakiś filmik, pójdzie szybciej. Jim Jeffries ma nowy standup. Boże jakie śmieszne i takie chamskie. Kwiczę.

Ile już czasu minęło? 23:10. Łomatkoboskoczęstochosko, oszukali mnie. Dzwonię.

- Halo, przepraszam, gdzie moja pizza, ja się pytam?

- 23 melville road?

- Tak...

- Drajwer będzie za parę minut.

- Parędziesiąt minut temu miał być, my tu już z głodu umieramy! - Pomyślałem. - Za ile? - powiedziałem.

- 5-10 min

- Tyle to Twój ojciec wytrzymał (pomyślałem) - OK - powiedziałem.

10 min później dzwoni telefon. Jakiś nieznany mi numer. Halo. Odbieram. Ziemia, tu Major Tom, słyszycie mnie?

- Żarcie, czekam na dole.

Co.

- Spoko ziomek, widzę Cię, podejdź do drzwi, o tych tutaj na środku i zadzwoń pod 23 a potem wejdź na 2 piętro.

Już nie chciało mi się go #!$%@?ć, bo nawet już traciłem siły z niedożywienia. Luz. Dzwoni, biiiiiip. Otwarte. Otwieram drzwi na klatkę. Niech aromat ten obudzi mnie.

Cisza.

Co #!$%@?.

Schodzę, a ten jełop czeka przed drzwiami do klatki.

- Co jest, panie?

- Mam Twoje żarcie. - i daje mi torebkę z czymśtam.

- To jest moja pizza?

- Ach, pizza, sorry... - zabiera mi z ręki pakunek i bieży do samochodu - #!$%@?ły mi się zamówienia.

- Sorry, ale nie mogę Cię zrozumieć przez tą brodę - pomyślałem. - Po prostu daj mi moją pizzę - ponownie pomyślałem. - Spoko. - powiedziałem, bo na #!$%@? drążyć temat. Dostaję 2 pudła do ręki, bo 2 pizze miały być. A sosy są?

- Jakie sosy?

Nosz #!$%@?. Sprawdzam. Ni ma.

- Ziomek, spóźniasz się 40 min, przywozisz mi pizzę bez sosów, żadnego proszę, dziękuję, przepraszam. No ja #!$%@?ę, serio?

- Zaraz, moment. - i znowu bieży do tego samochodu.

Grzebie coś jakby szukał pistoletu. No to pocisnąłem brudasowi i zginę za islam, pięknie. A ja chciałem tylko swoje pizze.

Przynosi mi małą saszetkę majonezu i przeprasza. Nie wierzę. Zostałem obrażony przez syna pasterza.

- Co to.

- Majonez.

- No widzę - i za to zapłaciłem 1 funta?

- Przepraszam, nie dali mi sosów, więc daję Ci ten majonez. Tylko nie dzwoń do mojego managera, proszę.

Zrobiło mi się gościa szkoda. Pewnie mu coś #!$%@? w zamówieniach. #!$%@? z czasem dostawy. Kazali pewnie jechać najpierw tu, potem tam, a mnie nieszczęsnego ustawili na końcu. A może ktoś po prostu zachorował i musiał zastępować brata czy kogoś tam i wcale nie chciał być tu, pod moimi drzwiami. Może nie taki los sobie wybrał. Mówię:

- Luz, masz we mnie przyjaciela. - a że faza się przyjęła, to poklepałem go po ramieniu - jestem szczęśliwy, że dotarłeś. Nie zadzwonię do managera. Dziękuję!

- Dziękuję, naprawdę doceniam, to mój pierwszy dzień i bardzo liczę na tę pracę - coś mi pochrzanili ze zleceniami i ...

- Nie ma problemu, nikt się nie dowie. Trzymaj się.

Obróciłem się i poszedłem. W myślach mu błogosławiłem, bo cieszyłem się, że to on mi dowozi żarcie, a nie ja jemu. Poza tym włączyła mi się miłość do wszystkich ludzi niezależnie od rasy, pochodzenia, religii i noobów w CS:GO. Wchodzę na górę, a aromat z pudełek drażni moje nozdrza jeszcze bardziej ściskając mój żołądek. Mam nadzieję, że mój nowy przyjaciel będzie miał się dobrze.

Otwieram drzwi i oto co zastaję.

1. Kumpel #!$%@? przez telefon do managera, że jakiegoś kretyna wysyła z dostawą i sam jest kretynem i że chce zwrot pieniędzy, bo to jest najgorsza pizzeria w mieście i powie #!$%@? wszystkim (jako jedyny pił alkohol).

2. Wszyscy leżą i puchną ze śmiechu.

Ogółem pizza była dobra.

TL;DR


#coolstory #truestory #pizza #uk
  • 10