Wpis z mikrobloga

Ludzie to są jednak beznadziejni.

Wracałem sobie samochodem do domu. W okolicznej miejscowości zobaczyłem jak samochód przede mną "bierze" (myślałem że martwego) ptaka między koła. Pewnie nie pierwszy...

Dojechałem do trupa i stwierdziłem że żyje! Ciężko się było zatrzymać?!

Jako że ptaki to według mnie jedne z najpiękniejszych stworzeń postanowiłem coś zrobić, a nie jechać dalej.

Zapaliłem awaryjne i tak stałem zajmując pas przed myszołowem (jak się później dowiedziałem), oczywiście aby już nikt go nie przejeżdżał. Krwawienie z głowy, nie rusza ciałem, myślę słabo z nim, pewnie zdechnie, a co mi tam...

Ludzie trąbili i krzywo się patrzyli omijając moje auto (w terenie zabudowanym jechali z 70, a to jest serio zabudowany teren). Jakbym im matkę zabił. Tymczasem wystarczyło normalnie ominąć me auto, problemów to nie sprawiało nawet tirom.

Pierwsze co mi przyszło do głowy to 112. Wiem, to był głupi pomysł. Gimbaza zje mnie że linię zajmowałem. Obsługa zgłosiła się po ok 30 sekundach. Dałem niewłaściwą informację, a mianowicie "leży potrącony ptak" a nie powiedziałem że "żyje". Pani po zebraniu informacji gdzie jestem przekierowała mnie do GDDKIA, które to nie odbierało przez 3 minuty. Wkurzyłem się, przyszedł mi do głowy inny plan.

W bagażniku wożę różne przydatne czasem rzeczy. Miałem dużą szmatę. Wziąłem ją i delikatnie zawinąłem myszołowa, wsadziłem do auta kładąc na podłogę pasażera z przodu aby go widzieć i aby nim nie majtało. Podjechałem jeszcze do lokalsów. Powiedzieli gdzie jest najbliższy weterynarz, o którym akurat nie wiedziałem.

Wioząc go miałem wrażenie że zdechł, nie ruszał się. Potem się wiercił, otwierał oko. Jednak ogólnie jest z nim słabo. Drugie oko ma chyba rozwalone, a dla drapieżnika to dramat, nawet jak się wyliże.

Ktoś powie lepiej było dobić. Serio? zabilibyście?

Ja wolałem go odwieźć tam gdzie albo go uratują albo dobiją bez bólu.

Po ok 5 minutach ptak leżał na stole. Zrobił się nieco żywszy, ale o lataniu i staniu nie było mowy. Ciekawe co z nim będzie.

Podałem swój numer telefonu i jak dostanę jakieś info to dam Wam znać.

chyba więc dosłownie #lecimywgorace #ptaki #ornitologia #weterynaria #zwierzeta #coolstory #pokazptaka
goromadska - Ludzie to są jednak beznadziejni.

Wracałem sobie samochodem do domu. W ...

źródło: comment_3nETc3njxa1pzf1iUT5e6pEjnGHlA5mD.jpg

Pobierz
  • 247
  • Odpowiedz
@Zabuza666: Kiedyś, ale jadąc przepisowo, 200 metrów od skrętu potrąciłem sarnę. Niestety uciekła, a też bym ją zawiózł do weta. Naprawa auta mnie kosztowała wtedy coś z 650 zł i kupę czasu.
  • Odpowiedz
@goromadska: Dobry z Ciebie Mirek.

Takie ode mnie minicoolstory.

Rodzice mają kilka kur i wykluły się małe, ktore wpadły do beczki z ziarnem i się wyziębiły na śmierc prawie.

Zabrali je (dwa z czterech) do domu, jedno było w miare ok, drugie pratycznie martwe. Ale po ogrzaniu doszło do siebie, no to hop je na dwór do kwoki. Pobiegało pare dni i znowu jakieś przydeptane było, nie mogło chodzić. No to
  • Odpowiedz
@goromadska: poprosze info jak bedziesz wiedzial. I popieram dzialania. My kiedys mielismy podobna historie z bocianem, znaleziony zostal ze zlamanym skrzydlem i krwawiacy. Zanieslismy na dzialke nasza, opatrzylismy jak umielismy. Po skontaktowaniu sie z zoo, dowiedzialem sie jak go karmic i bociek sie zadomowil u nas na lato na dobre. Zoo mialo go zabrac do ptasiego azylu gdzie opiekuja sie takimi ptasimi rozbitkami, ale ciagle cos stalo na przeszkodzie. W koncu
  • Odpowiedz