Wpis z mikrobloga

Moja ulubiona obelga z pacholęcych czasów to


Nie dość, że brzmi rytmicznie, dynamicznie i mocarnie, to jest cudownie lekceważąca w stosunku do jej odbiorcy. Jest jak kropka na końcu zdania: nie nakręca dalszego sporu, tylko ucina go, dając do zrozumienia oponentowi, że jego zdanie znaczy zbyt mało, żeby kontynuować rozmowę.

A wy jakie lubicie obelgi?

#przeklinajzwykopem #jezykpolski #wulgaryzmy
  • 9
  • Odpowiedz
@ZielonyBeret: Z inne beczki, bo nie obelga, ale jak byłam malutką mozajeczką i zjadłam obiad do syta to babcia zawsze mówiła, żebym teraz szła na pole i dała Pimpkowi (nasz pies) buzię oblizać :<

Nigdy tego nie zrobiłam, ale tak się mówiło :<
  • Odpowiedz
@ZielonyBeret: szczerze mówiąc, dopiero dzięki mojemu "mężu" poznałam typowe podwórkowe obelgi w stylu: "twoja stara", albo "- co? - gówno. - weź na ramię, zanieś mamie!" :> Za to z potyczek słownych z braćmi, pamiętam: "masz wszy na pępku".
  • Odpowiedz