Wpis z mikrobloga

Takie #coolstory które opowiedział mi mój dziadek. #historia

Rok 1936, brat mojego dziadka pracuje u niemców (fuchy brukarskie) na wschodzie III Rzeszy (tereny dzisiejszej północnej Wielkopolski). Akcja dzieje się w małej mieścinie. Wujek spokojnie wraca sobie mało uczęszczaną drogą do wynajmowanego mieszkania, aż tu nagle zauważa grupkę młodych niemiaszków (4 osoby w wieku około 20 lat). Gdy przechodził spokojnie obok nich, zaczęli go pozdrawiać popularnym już w tamtym roku pozdrowieniem „heil hitler”. Wujek jak to wujek zwyczajnie ich zlał i poszedł dalej, bo miał kult hitlera po prostu w dupie i nie zamierzał grać roli przed bandą młokosów z wypranymi przez hitlera łbami. Jednakże niemiaszki zaczęły coś tam burczeć i pokrzykiwać. Brat dziadka zaczął wiec uciekać ile sił w nogach, jednakże młode niemiaszki dopadły go po kilkudziesięciu metrach pościgu (wujek akurat wtedy trochę utykał na prawą nogę, ponieważ miał pęknięty i zabandażowany duży palec u nogi od uderzenia kostką brukową). Przewrócili wujka na ziemie i zaczęli go kopać z całych sił, bez opamiętania (wujek wspominał, że widział w ich oczach czystą nienawiść). Kopali go tak długo, aż wujek zemdlał i nie dawał już oznak życia. Oprawcy przestali go w końcu kopać (prawdopodobnie myśleli, że już nie żył) i zaciągnęli go do pobliskiego rowu, po czym przykryli go zerwaną z rowu trawą. Prawdopodobnie wujek po prostu umarłby w rowie i nikt by go nie znalazł, gdyby nie żydowski sklepikarz, który przypadkowo słyszał krzyki i widział z daleka jak niemiaszki gonią wujka. Gdy bandyci, już sobie poszli sklepikarz sam zataszczył brata mojego dziadka do swojego mieszkania i szybko pobiegł po lekarza. Wujka udało się odratować i kilka tygodni leżał w łóżku w mieszkaniu sklepikarza. Żyd go karmił i zmieniał opatrunki przez cały okres zdrowienia. Gdy już wujek doszedł w miarę do zdrowia zapytał się sklepikarza jak może się odwdzięczyć za uratowanie mu życia. On odparł, że nic nie chce w zamian, że pierwszy raz w życiu widział takie bestialstwo i każdy uważający się za dobrego człowieka powinien tak postąpić jak on. Wujek powiedział na to, żeby mu pozwolił chociaż odpracować u niego w sklepiku te tygodnie opieki nad nim. Żyd się zgodził i tak wujek popracował u niego kilka miesięcy za darmo, po czym wrócił z powrotem do Polski.

Po wojnie i przyłączeniu ziem niemieckich do Polski wujek próbował się dowiedzieć czy sklepikarz jeszcze żyje. Udało mu się porozmawiać z jakąś starą polską gosposią co tam mieszkała i tego żyda znała. Jedyne czego się dowiedział to to, że po kryształowej nocy w 1938 hitlerowcy zwinęli sklepikarza do jakiegoś obozu (,)

  • 60
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach