Wpis z mikrobloga

Wiecie komu zawdzięczam mój przegryw?


Życie z nadopiekuńczą matką i z mniej trochę od niej ojcem sprawia, że człowiek chce wyjść z tej kliki jak najszybciej. To jest niczym rak na mojej duszy. Chciałem, żebym miał względną wolność, którzy mieli inni. Nie dość, że miałem trochę #!$%@? za dzieciaka (zawsze istnieje takie prawdopodobieństwo, że ktoś stanie się kozłem ofiarnym w pewnej grupie - trafiło na mnie), to moja matka, widząc, że coś mi się dzieje w szkole i ze zdrowiem (ADHD i problemy z psychiką/serduchem), chciała mnie jak najbardziej zabrać dla siebie. Ja poniekąd się jeszcze stawiałem, ale nie mogłem ulec jednej rzeczy - w końcu to matka, to też było zachowanie konformistyczne, a po drugie jest krzykliym apodektykiem. Ciężko było ulec jej, to ona nadawała wszystkiemu tempo w rodzinie.

Zdaje mi się, że tacy ludzie biorą się z tego, że sami nie mieli normalnego dzieciństwa i też przez to wbijają dzieciom inne wzorce (niska samoocena, uzależnienie się od innych ludzi). Tacy ludzie nie powinni wychowywać, ale już mnie wychowują, albo nawet wychowali. Patrząc z tej perspektywy, ciśnie mi się na usta stwierdzenie, że brak mi normalnych rodziców, bo chyba moje oczekiwania się mijają wraz z rzeczywistością.

Podsumowując, oni też są składową tego, że nie potrafię dużo rzeczy w życiu, znam tylko malutki ułamek życia, dodatkowo jestem bezradny i uzależniony od nich. Jestem po prostu człowiekiem, na którego by mówili "patrzcie, jaka #!$%@? życiowa, nic nie potrafi xD". Sam się powstrzymuję od takich stwierdzeń (podobnie z "patrzcie jaki biedak, łazi w worku po kartoflach xD"), bo moja autopsja na to nie pozwala. Dzięki temu, czuję się skrzywdzony.


#przegryw #japerwalczyzprzegrywem #tfwnogf (poniekąd)
  • 22
@japer: Mam historię podobną do Twojej, ja mam połączenie matki pracoholiczka do tego nadopiekuńcza, żyłem w mocnym przegrywie do w sumie licbazy, depresja, próba samobójcza itd. i też obwiniałem rodziców za to co się dzieje, ale patrz tu


I pomimo #!$%@? w domu jakoś żyłem i wychodziłem ze swojego #!$%@? i zgadnij, wybaczyłem rodzicom wszystko co złe, i zacząłem wieść własne życie (pomimo tego że na studiach mnie utrzymywali i będą
@anna-zaborowska-73: #!$%@? waćpanna. Dopóki nie pozna skąd się wzięły jego problemy, nie będzie wiedział jakie kroki podjąć. Ja też doszlam do wniosku, że to nie ze mną jest coś nie tak, tylko poniekąd z moją właśnie rodzinką, w której się wychowałam, dzięki temu wypunktowałam sobie w życiu drogę odejścia, oczywiście nic z moich ambitnych planów nie wyszło, ale wyszła wystarczająca część, żeby uwolnić się od ścieżki jaką mimowolnie narzucalo mi wychowanie
@japer: O, no i to też pasuje. Heeej, nie słuchaj głupich rad mirków, że sam sobie jesteś winny lub że jak się chce, to można zmienić swoje życie. To nie jest takie proste. Jeśli twoi rodzice też nie mieli wszystkiego zdrowo poukładane w głowie, bo ktoś wcześniej też namieszał, to nie jesteś winny. Ale dobrze właśnie chociaż zdawać sobie sprawę z tego, jak to wszystko działa i powoli, powoli wychodzić z
@japer: znam to, jest może nieco lżej niż u ciebie, ale wyobraź sobie, że mam ojca, który najlepiej nosiłby mnie na rękach. W wigilię chciałem obrać sobie pomarańcza, to zabrał mi go i nóż i zaczął go obierać i mówi "no co, jeszcze byś się skaleczył i co", na szczęście odkąd kupiłem #motocykl zaczął traktować mnie trochę poważniej
@lucyferia: Jestem przykładem tego, że jak się chce to można się zmienić i wyjść z bagna którym był dom bez miłości i dom poniżania psychicznego (jeszcze nie do końca z tego wyszedłem ale zrobiłem takie postępy że głowa mała), ale udało mi się to dzięki ograniczeniu kontaktu z rodzicami do minimum i wyprowadzenie się na drugi koniec Polski i oczywiście terapia + antyderesanty (których już nie biorę) :)
Nie ma to jak obwiniać rodziców. Zaczniesz od rodziców, potem będziesz obwiniał wszystkich wokoło i skończysz jako totalny przegryw. Weźże się w garść.

^^ super rada, tylko Ty w przeciwieństwie do mnie, nie wiesz o czym on pisał dając mu swoją "radę"
Nie ma gorszej rady dla osoby z depresją i tego typu problemami niż mówić: weź się w garść. Nic nie warte słowa


@lucyferia: Tak samo na mnie nie działało, "głaskanie" i inne miłe słówka typu "będzie dobrze" itd. bo mi się włączało myślenie "jak będzie dobrze to po #!$%@? coś robić ze sobą, przecież będzie dobrze" ja się spotkałem z twardymi faktami które pokazał mi mój znajomy, że nie będzie lepiej,