Wpis z mikrobloga

@Minieri:

pierwszego cwaniaka z lewej nie miałem, drugi to Captain Hippo, na tego z apareatem mówiłem Photo, z kołem ratunkowym Nino S.O.S, laska miała na imię Miss Coctail i miała jeszcze odłączany kapelusz, podobnie jak trzeci od prawej bogacz, Dino Dollar, mój ulubiony. Ten z łychą miał na imię Pepe i coś dalej, brakuje takiego leniucha na leżaku, Stevie'go Siesty:)
@Shinu: Przecież w Kinder niespodziankach czekolady tyle co nic. Prawdziwą frajdą było używanie tych plastikowych jajeczek na zabawki do zrobienia bomby. Wlewało się wodę + proszek do pieczenia i rzucało mocno na chodnik :)
@Minieri: miałam taką duuużą kolekcję figurek i pewnego dnia mama stwierdziła 'a po co ci ten syf' i wszystko wypieprzyła :(

i tak najfajniejsze były świecące w ciemności duszki (ale to już trochę później)
@Minieri:

U mnie do wiekszej czesci wlewalo sie wode, do mniejszej sypalo proszek, szybko zamykalo i stawialo na ziemi:p mozna bylo jeszcze podkleic tasma na szybko, lecialo chyba na 15 mw gore jak strzelili