Wpis z mikrobloga

jak zawsze w piątkowy wieczór, po cięzkim tygodniu pracy w korpo w IT hehehe, postanowiłem zrelaksować się w najlepszych klubach w mieście. Dużo zarabiam, bo zarobki w IT jak wiadomo to conajmniej 10k na łape na miesiąc. relaksuję się w klubach, bo nie mam dziewczyny, młodośc spędzałem rozkręcając na części pierwsze kolejne wersje pegasusa, potem amigi, następnie byłem osiedlowym składaczem kompów i instalatorem łindołsów. Dorastając odkryłem czar jaki niesie ze sobą python czy php. tak zaczęła się przygoda z kodzeniem. w niedziele udawałem rumuna pod kościołem i żebrałem by uzbierać na najnowsze książki o javie czy c++. pochłonęło mnie to zupełnie. nie miałem czasu na dziewczyny, imprezy czy jakiekolwiek życie towarzyskie. I tak to wyglądało przez szkołę średnią i studia - oczywiście politechnika skończona z wyróżnieniem, stypendia dla najlepszego geeka. Co prawda kosztem tego było nie tylko społeczne odosobnienie - nie raz seba z osiedla zasunął mi ostrzegawczy strzał w potylicę żebym niebujał się po osiedlu jak jest widno, bo ludzi straszę. może i miałem okulary jak stępień w 13 posterunku, ale potrzebne mi były żeby wnikliwiej czytać kod na moim 15 calowym,

kineskopowym monitorze. Pamiętam jak kiedyś przegonili mnie z delikatesów. Pani ekspedientka wzięła mnie za żula, bo moja flanelowa koszula była trochę brudna. Fakt, proszek do prania był dla mnie zbędną koniecznością, co przekładało się na to, że czasem mój zestaw flanelowych koszul zamieniał się raczej we flanelowe zbroje. Nikt też nie rozumiał, że kiedyś kołtuny były modne i to, co mam nagłowie hołduje właśnie tej starej modzie.

W każdym razie do rzeczy. Lata wyrzeczeń spowodowały, że obecnie jestem młody, wykształcony i z wielkiego miasta. W szafce nie mam czipsów i batonika tylko świeżo wyciśnięty sok z granatu oraz pistacje. Nikt nigdy mnie nie podsłucha - mój apartament posiada specjalne pomieszczenie, jak to w, które było w znanym filmie wojennym z Bogusiem Lindą. Okulary Stępnia zamieniłem na super nowoczesne soczewki, oczywiście nadają moim oczom kolor francuskiego lazuru.

Ponadto sportowy multikarnet, który dała mi moja wspaniała firma pozwolił mi na polepszenie sylwetki. Także pakiet medyczny sprawił, że wreszcie naprawiłem zgryz i przestałem się moczyć w nocy. Reasumując - mam dwadzieścia parę lat i możecie mi ssać biedaki cebulaki, testoviron przy moim IT geniuszu to swołocz w czystej postaci.

Jak zawsze w piątkowy wieczór postanowiłem się zrelaksować w najlepszych klubach w mieście. Jako cel na ten piątek obrałem klub, w którym często przebywają znani matematycy - "Pod linijką", zwany również wśród elity miasta - "22". Ponoć w czasie weekendu można tam trafić na znanego aktora Kubę Wesołowskiego, grał chyba w Klanie czy innym serialu produkowanym przez TV DNO. Ktoś ostatnio nawet się śmiał, że coś mu się tłukło w reklamówce, jakby słoiki. Dziwne,

taki bogaty i do najlepszej knajpy ze słoikami. Dziś w każdym razie go nie było. Zamówiłem sobie przy barze Blue Label, innych nie pijam, bo podrażnię moje wrażliwe gardło. Siędzę tak i sączę tego łiskacza, zagaduje do mnie loszka z zza baru, przecież wyglądam tak zajebiście, ale ogólnie wieje nudą, nic się nie dzieje. Mija tak jedna, dwie godziny. Pomyslałem w końcu, że uderzę gdzieś w balet, ale w tym momencie otworzyły się drzwi od lokalu, a w nic pokazała się czym zjawa, leśna nimfa czy inne bóstwo, o którym w swych mokrych snach marzą fapstronauci. Uśmiechnąłem się do siebie w duchu, pomyśałem "challenge accepted". Od samego wejścia zwróciła na mnie uwagę. "Ale ze mnie taktyk" - pomyślałem i zacząłem ją olewać. Ogarnęła cały lokal swoim wzrokiem, udając że szuka ciekawszego miejsca niż to wolne obok mnie, ale wreszcie uległa i przysiadła się. Oczywiście ona musiała zacząć gadkę. Ktoś by powiedział - polska Dżenifer Lopez - inny - francuska Socha. Słowem - superlaska. Siedzimy sobie, gadka zaczyna się kleić, ja spuszczam z tonu, zaczynam pokazywać, że jestem zainteresowany. W końcu kiedy oboje poczuliśmy rausz spowodowany najdroższymi drinkami ona zaproponowała, żebyśmy posłuchali najnowszych winyli, jakie udało się jej zdobyć. Super, wydałem 200 zł na sprzątaczke i nikt nie będzie podziwiał jaki mam super porządek w moim hehehe apartamencie. No ale dobra. Telefon po najdroższe taxi i heja na niedawno wybudowane osiedle. Nie tam jakies MdM, najdroższe jakie jest, miljony ełro za metr2. Fajnie mieszka ta laska. I też bogata. To mi właśnie pasuje. W mieszkaniu siadamy na sofie z lamparciej skóry, jakieś winko, jakieś drinki - standard. Robi się co raz cieplej, więc przechodzimy do sypialni. I tu jest moment, w którym powinna mi się zapalić czerwona lampka. #!$%@? red alert. Zapytała czy mogłaby mnie związać, bo ona tak lubi. Ja już porobiony stwierdziłem, czemu nie. Ona więc przywiązała mnie do swojego wielkiego łóżka pończochami, natomiast oczy przewiązała jedwabnym szalem. Klasa wyższa hehehe cebulaki. Ja nic nie widzę, ale czuję jak w ciszy ściąga mi spodnie. Delikatnie dotyka nóg, idzie w górę, po udach, myślę sobie, ale będzie lóóóód, ale blowjob, taka mnie łaska z jej strony spotka jak Radka Sikorskiego ze strony amerykanów. Zbliża się do bazy i jeeeesssssst, idzie jak burza. Czuje się jakbym grał główną rolę obok saszy grej. Ciągnie jak najnowszy model zelmera, prosto z linii produkcyjnej. Cóż za finezja cóż za umiejetności. Jakby to powiedział komentator darek - czy będzie jak na mistostwach w '64, 76', '94 i 2002, że ktoś strzeli gola?! Czuję że wyszedłem na zajebistą pozycje, sam na sam, jak boniek w '32. Ciężko nie przewidzieć co się stało, "trzecia bramka wisi w powietrzu" i zarazem ogromna ulga. Leżę parę sekund w błogim spokoju jednak czuję, że moja sasza grej zbliża się do mnie. pewnie chce zdjąć szal z oczu i teraz ja będę musiał odstawić performens. Deliktanie spuszcza szal z oczu i.... #!$%@? moim oczom ukazał się naczelny gej III rzeczpospolitej sam Roman Biedroń we własnej osobie!!! "#!$%@? GDZIE SASZA" - "jaka sasza, jesteśmy tylko my". #!$%@? co robić, co teras? co po moim bogactwie i inteligencji gdy leżę związany na łóżku w jakimś obcym miejscu i przed chwilą zrobił mi laskę sam Biedroń? Próbując wymyślić coś w ułamku sekundy Biedroń slodkim głosem informuje mnie, że teraz moja kolej!!! #!$%@?, będę musiał mu ciągnąć laskę!? czemu mnie nie zadźga nożem, tylko nie pedalskie igraszki!! #!$%@? co sie dzieje, gdzie ja #!$%@? jestem?!!? Gdy chcę zaprostestować ten wsuwa mi swoją kuźkę do japy i mówi żebym ssał delikatnie.. #!$%@? koniec świata, chcę umrzeć, ale śmierć nie przychodzi. Wreszcie mnie olśniło - przecież dzięki mojemu multikarnetowi sportowemu nabrałem siły, zacząłem więć rozszarpywać te pończochy, po chwili udało mi się wydostać z więzów, #!$%@? gdzie drzwi, gdzie drzwi? #!$%@? z tym, że jestem na waleta, #!$%@? z tego cyrku. dobra, widzę drzwi, #!$%@?łem mu jeszcze lepę na odchodnę i powiedziałem, że jeszcze się policzymy, biegnę do drzwi, otwieram i JEB!! #!$%@? co to, ściana za drzwiami? podnoszę się lekko oszołomiony z gleby a w drzwiach stoi... nie, #!$%@?, nie, to nie jest reality. NIEEEE #!$%@?!!! w drzwiach stoi GRODZKA!! uśmiechając się mówi do mnie "Gdzie tak pędzisz kochasiu?". #!$%@? no nie, myślałem, że wyrwałem się z piekła, ale jest coś gorszego... teraz będą brać mnie na dwa baty...

wycofuję się się do tyłu, bo co innego mogę zrobić, korka nie mam, będę walczył o moje analne dziewictwo do samego końca.. w tem za Grodzką do pokoju wchodzi inicjatorka mojego najgorszego koszmaru - super laska, która wplątała mnie w to gówno. Pytam jej co to jest, CO TO #!$%@? JEST?!?! Ona na to, że jest z WSI i rozpracowuje

wyborców korwina, uwodzi ich, ściąga do lokalu a Biedroń i Grodzka za pomocą swoich magicznych różdżek odczarowują ten złu urok, który sprawił, że chciałem głosować na KNP. #!$%@? KORWIN RATUJ!!! Wierzyłem w Ciebie, nie zostawiaj mnie teraz Gdy SLD chce przepchać mi swoją lewacką ideologię!!! powoli zbliża się do mnie

Grodza z Bierdoniem, Grodzka ma różowe kajdanki, Bierdoń mnie łapie, wyrywam się Grodzkiej jednak udaje się założyc kajdanki, #!$%@?, już Gajos się lepiej z ludźmi obchodził, mam PRZE JE BA NE, już nic mnie nie uratuje, chyba, że wyrzeknę się Korwina... Wtem jak nie huknie, jak nie błyśnie, jak w dziadach u mickiewicza,

pękła ściana i niczym superman do sypialni wleciał korwin, ogłuszył Biedronia i Grodzką, wziął mnie na ręce i odlecieliśmy w kierunku mojego zajebistego apartamentu. teraz chyba zamienię go fort knox. Gdy tak lecieliśmy poczułem się na tyle bezpiecznie w ramionach Korwina że z całego tego stresu spokojnie, jak dziecko usnąłem...

#!$%@? - ale koszmar pomyślałem. Patrzę na mój pokój, leże w swoim łóżku, nic mi nie grozi. Jak dobrze że już się obudziłem. "Jak dobrze, że to wszystko było złym snem" - pomyślałem, biorąc głęboki oddech. Dodając w duchu - szkoda tylko, że snem również był mój geniusz IT, zarobki i super apartament - nadal mam tłuste włosy, jestem kucem i nic się nie zmieniło... nie wiem co jest lepsze, zostać przegrywem, czy być wygrywem, ale malować ściany dwoma SLDowskimi pędzlami za Korwina...

#pasta #coolstory #heheszki
  • 5