Wpis z mikrobloga

Sumire urodziła się w Chigasaki. Jej dom stał niedaleko wybrzeża, więc wychowała się przy dźwiękach suchego wiatru dmącego piaskiem w jej okna. Jej ojciec prowadził klinikę dentystyczną w Yokohamie. Był wyjątkowo przystojny, jego zgrabny nos przywodził na myśl Gregory Pecka w Urzeczonej. Sumire nie odziedziczyła tego ładnego nosa, według niej nie odziedziczył go również jej brat. Uważała to za zdumiewające, iż geny, które stworzyły ten nos, zniknęły. Jeżeli rzeczywiście zostały na zawsze pogrzebane na samym dnie zbiornika genów, świat stał się przez to smutniejszym miejscem.

Tak piękny był ten nos.

Ojciec Sumire był postacią niemalże mityczną dla kobiet w Yokohamie, które potrzebowały leczenia dentystycznego. W swoim gabinecie nosił zawsze czepek chirurgiczny i ogromną maskę, więc pacjent widział tylko oczy i uszy. Mimo to jego uroda była niewątpliwa. Piękny, męski nos sterczał sugestywnie pod maską, pacjentki aż się rumieniły na ten widok. I w jednej chwili - bez względu na koszt leczenia - się zakochiwały.

Matka Sumire zmarła z powodu wrodzonej wady serca, mając zaledwie trzydzieści jeden lat. Sumire nie skończyła wtedy nawet trzech lat. Jedyne wspomnienie matki, jakie zachowała, było niejasne i dotyczyło zapachu jej skóry. Po matce zostało tylko kilka zdjęć - upozowana fotografia z wesela i fotka zrobiona tuż po narodzinach Sumire. Sumire czasami wyjmowała album i oglądała zdjęcia. Jej matka była - łagodnie mówiąc - zupełnie przeciętną osobą. Niska, z nieciekawą fryzurą, ubrana zupełnie bez smaku, z pełnym skrępowania uśmiechem. Gdyby zrobiła krok do tyłu, wtopiłaby się w ścianę. Sumire postanowiła wryć sobie w pamięć twarz matki. Może dzięki temu kiedyś spotkają w snach. Uścisną sobie ręce i utną miłą pogawędkę. Ale nie było to takie proste. Choć Sumire bardzo się starała zapamiętać twarz matki, obraz ten wkrótce znikał. Gdyby minęła ją na ulicy w biały dzień - a co dopiero we śnie - nie rozpoznałaby jej.

Ojciec Sumire prawie nie mówił o swej zmarłej żonie. Nie był rozmownym człowiekiem, a już nigdy - jak gdyby to było zapalenie dziąseł, którego nie chciał się nabawić - nie mówił o swoich uczuciach. Sumire nie przypominała sobie, by kiedykolwiek zadawała mu pytania o zmarłą matkę. Zdarzyło się to tylko raz, kiedy była jeszcze malutka; z jakiegoś powodu spytała go: „Jaka była moja mama?".

Bardzo dobrze pamiętała tę rozmowę.

Ojciec odwrócił wzrok i zastanawiał się przez chwilę, zanim odpowiedział:

- Miała dobrą pamięć. I ładny charakter pisma.

Dziwny sposób opisywania człowieka. Sumire czekała w napięciu, z zeszytem otwartym na pierwszej, śnież- nobiałej stronie, na ożywcze słowa, które mogłyby się stać źródłem ciepła i ukojenia - kolumną, osią, na której wsparłaby swe niepewne życie tutaj, na trzeciej planecie od Słońca. Ojciec powinien był powiedzieć coś, na czym jego córka mogłaby się oprzeć. Lecz przystojny ojciec Sumire nie zamierzał wypowiedzieć tych słów, tych słów, których potrzebowała najbardziej.

Ojciec ponownie się ożenił, gdy Sumire miała sześć lat, a dwa lata później urodził się jej młodszy brat. Nowa matka również nie była ładna. Do tego jeszcze nie miała dobrej pamięci, a i jej charakter pisma nie rzucał na kolana.

#literatura #czytajzwykopem #murakami #cytaty
  • 5
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@bialepaski: Kawabaty przeczytałam wszystko, co wydane po polsku. A na Mishimę aktualnie poluję. Niestety ebooków nie znalazłam, a okoliczne biblioteki słabo wyposażone. Chyba zostaje mi polowanie na allegro.
  • Odpowiedz