Wpis z mikrobloga

1. jeb się z projektem karty rabatowej do wydruku (PDF) ponad tydzień, pierdyliardy poprawek, korekt, itp.

2. projekt zaakceptowany, zapominasz o sprawie.

...

3. po zaakceptowaniu dowiedz się, że te karty to jednak mają być indywidualnie numerowane i ma być ich kilkaset.

4. westchnij, napisz skrypt i wypluj te kilkaset plików (PDF) z automatu.

5. pliki zostały zaakceptowane, zapominasz o sprawie.

...

6. po zaakceptowaniu dowiedz się, że te karty oprócz tego, że mają być indywidualnie numerowane to jeszcze na każdej musi być 10-znakowy indywidualny kod.

7. zdenerwuj się, poproś o listę tych kilkuset kodów.

8. dostań zrzuty ekranu z kodami.

9. #!$%@? się nie na żarty, poproś o kody w wersji tekstowej, co by chociaż się łatwiej kopiowało.

10. dostań odpowiedz, że ich nie mają w takiej formie.

11. #!$%@?, stawka w górę, jedziesz i wpisujesz te kody jak debil z palca.

12. pliki zostały zaakceptowane, whisky on the rocks, zapominasz o sprawie.

...

13. dostań maila z informacją, jak te pliki (PDF) edytować.

14. trochę zdziwiony, odpisz, że Adobe Acrobat, Illustrator, w skrajnym przypadku Photoshop, blablabla.

15. dostań odpowiedź, że projekt musi być edytowalny z Wordzie.

16. #!$%@? się na maksa.

postscriptum:


#helloiamnigerianprince #pracbaza ##!$%@? #niecoolstory #michalkosecki
  • 16
@gorfag: to stała współpraca, a druga strona rzadko przejmuje się czymś takim jak format pliku czy jego rozmiar (tak, zdarza się, że nie wiedzą czy chcą wizytówkę czy A4) i zakłada, że w dowolnym momencie można to zmienić.

zupełnie inny kraj, inna mentalność. uczy cierpliwości.
@michalkosecki: klient czesto nie ma wyobrazni i wielu rzeczy nie potrafi przewidziec. Ale to juz Twoja rola, zeb je za wczasu dogadac i zabezpieczac sie przed takimi cyrkami (na ile sie da). To Ty musisz go poprowadzic tak, zeby skumal i zebyscie ustalili jakies wymagania. Z czasem czlowiek uczy sie przewidywac najbardziej ansurdalne pomysly klienta+ zabezpieczac sie przed nimi.

O tyle fart, ze zawsze placa za zmiany zalozen, wtedy w sumie
@michalkosecki: :D ja tam wychodze z zalozenia, ze z kazdym da sie dogadac, tylko trzeba byc elastycznym i w taki sposob przemycac swoje sposoby dzialania. Tyle juz widzialam, ze chyba nic mnie nie zdziwi. Ale jak mowilam- jak zawsze bez gadania placa ekstra za to wszystko to nie ma rozmowy.

No i opis klienta i jego postepowania wcale nie jest wyjatkowy. Powiedzialabym nawet, ze dosc powszechny. Od nas tylko zalezy jak
@hellyea: elastyczność w tym przypadku sprowadza się (nie)stety do dostosowania się do tamtejszej kultury - jest barwna, pogodna, ale ma też właśnie m.in. takie wady. :) jak chcesz, mogę podrzucić krótki tekst o tamtejszych realiach :)