Wpis z mikrobloga

Miałem nic nie pisać i usunąć konto bo wykop brzydki, ale muszę tą historię wrzucić tutaj żeby nie zapomnieć opowiedzieć jej później @leonella

Jestem sobie w pracy (dzisiaj od 6, pozdro że jest święto, jedyny monopol w okolicy a ja spałem 3 godziny po narkotyxach i piwsku) znoszę ten festiwal menelstwa (panie kierowniku ja te butelki to wczoraj brałem.. Piętnaście różnych i sześć radlerów? NIE SONDZE!) i wczorajszych śmieszków, co to o siódmej rano mówią jeszcze dobry wieczór i dobranoc.

Wybija godzina 8, a pod sklep zajeżdża mi pusta laweta z dwoma łepkami w kabinie. Jeden w kamizelce jakiegoś januszexu, drugi po cywilnemu w osmarkanym swetrze. Wchodzą dziarsko, podbijają do mnie i w tym momencie kamizelka chyba skumał że nie jestem jego ziomkiem.

- To Janusza nie ma?

- Ano nie ma.

- A możesz koledze dać piwko na moją kreskę, bo go po drodze wziąłem i chyba go okradli.

- Nie mogę bo nie jestem Januszem nofuckgiven.jpg

- Sory sory.

Osmarkany w tym momencie wyjął z kieszeni portfel i telefon, i kładąc mi je na ladzie stwierdził że on to da w zastaw. Więc tłumaczę mu, a bardziej jego ogarniętemu kumplowi że nie jestem lombardem, nie biorę towaru w zastaw ani tym bardziej nie daję alkoholu na kredyt.

Tu następuje jakiś mamrot ze strony osmarkanego, kamizelka zawija się do fury i odjeżdża bez kumpla.

Mija kwadrans, osmarkany wraca ze świeżutkim pomysłem, że da mi portfel i telefon w zastaw.

Ne-e.

Kolejny kwadrans, wchodzi już pewniej, rozgląda się i mówi że chce zadzwonić do matki bo go okradli.

Przykro mi, ale nie mam możliwości.

- To ci zaraz sklep rozniosę i zobaczymy.

W tym momencie hamulec puścił, zaczynam walkę o przeżycie i negocjacje z wariatem.

- I co ci to da? Rozniesiesz sklep i z niego zadzwonisz, czy ja ci dam zadzwonić w nagrodę za to że rozniosłeś mi miejsce pracy?

- Co, zadzwonisz po policję? Nie zdążą dojechać.

- Mam ochronę i co najmniej tuzin kamer.

- Ta, zobaczymy.

I w tym momencie do sklepu wchodzi matka mojego szefa, a jednocześnie współwłaścicielka biznesu. Osmarkany doskakuje do niej od razu i z tekstem:

- Pani tu nie kupuje, bo to jest narkoman, ja mu narkotyki sprzedawałem a teraz udaje że mnie nie zna i piwa nie chce dać na kredyt.

W tym momencie na mordzie wykwita mi coś pomiędzy wtf a uśmiechem politowania z typa bo przecież kto mu uwierzy.

Starsza pani przemknęła na moją stronę lady, typ powtórzył jej jeszcze raz to samo po czym ulotnił się speszony chyba tym że przecież nie może mi teraz znowu wygrażać, o to on jest tutaj ofiarą. Wyszedł.

Prychłem trochę z typa i opowiadam jej wstęp do tej historii, ona załatwia to po co przyszła, mówi że nie powinienem dopuszczać do takich incydentów (zamontuj mi zapadnię kapitanie Oczywistość), po czym wychodzi, a w progu odwraca się i z pokerową miną oświadcza że :


TL;DR

Dzień był ciężki od wstania z wyra, w robocie gość najpierw żebrał ode mnie piwo, potem groził rozwaleniem miejsca pracy, a na koniec powiedział dość ważnej w firmie osobie że jestem ćpunem, co okazało się trafić na podatny emerytowany grunt.

#infozmonopolowego #truestory #patologia #bekazpodludzi #pracbaza
  • 1