Wpis z mikrobloga

40 692 - 4 = 40 688 [poprawny wynik, wcześniejszy był błędny]

Dawno nic nie wrzucałem pod taga, ale dziś jest okazja. W piątek na TVP Kultura zakończył się cykl filmów Carlosa Saury. Z piątki, którą emitowali nie oglądałem tylko znakomitego „Nakarmić kruki”, z którym zapoznałem się kilka tygodni wcześniej. Ciekawy reżyser. W tym okresie jego twórczości, który został przybliżony (końcówka lat 60. i lata 70.) celnie komentował w swoich filmach realia ówczesnej Hiszpanii.

Peppermint Frappé (1967) – 7/10

Thriller psychologiczny z 1967 r. z elementami krytyki reżimu gen. Franco. Opowiada historię Juliana (José Luis López Vázquez), samotnego lekarza w średnim wieku, który po wielu latach nie widzenia się, spotyka swojego przyjaciela Pablo, gdy ten jest już szczęśliwym małżonkiem młodziutkiej Eleny (Geraldine Chaplin). Lekarz stopniowo #!$%@? się w niej. W międzyczasie spotyka się z nieśmiałą pielęgniarką Aną (również G. Chaplin), którą postanawia jak najbardziej upodobnić do Eleny.

Tematyka filmów Saury często związana jest z sytuacją społeczno-kulturową Hiszpanii i również w tym przypadku można się dopatrywać pewnych aluzji. Niektórzy krytycy widzą w "Mrożonym Peppermincie" metaforę (i zarazem krytykę) dyktatury Francisco Franco. Rolę dyktatora spełnia tu Julián, który nie mogąc zdobyć swojej wymarzonej kobiety (Eleny), sam sobie ją stwarza, nie bacząc na to, że jest to wytwór zupełnie sztuczny (nowa Ana). Jednocześnie chce kontrolować życie wszystkich, którzy go otaczają.

Nietypowym rozwiązaniem (z którego Saura będzie jeszcze później korzystał) jest zdublowanie roli Geraldine Chaplin, która świetnie spisała się grając kobiety o zupełnie innych osobowościach. Niestety „Mrożony peppermint”, choć bardzo ładnie nakręcony, momentami trochę się dłużył. Ale i tak warto go obejrzeć - jest ciekawym portretem pożądania i obsesji (scena ćwiczeń fizycznych Any).

Ana y los lobos (1973) – 8/10

Nieco perwersyjna i surrealistyczna historia o opiekunce na którą dybie trzech braci. Daleko jej do realizmu czy dosłowności, jest to raczej typowa dla Saury gra aluzji – dopiero odczytując je poznajemy drugie dno tego filmu. Reżyser w duszny, klaustrofobiczny sposób ukazuje sytuację jednostki zagrożonej i osaczonej, choć na pozór niezależnej (Annie do samego końca wydaje się, że kontroluje sytuację).

Gdzieś w Internecie trafiłem na ciekawą analizę, której nieco skrócony fragment tu przytoczę:

Saura zdaje się sugerować, że jeśli jednostka jest słaba i nie potrafi się bronić lub jest krótkowzroczna, może całkowicie utracić swoją wolność. Problem ten dotyczy Hiszpanii lub jakiejkolwiek dyktatury, więc nosi znamiona uniwersalizmu. Anna wierzy, że jest wolna, jednak to jej pracodawcy posiadają władzę i korzystają z niej w sposób kapryśny, często arogancki. Budzi się w niej w końcu instynkt samozachowawczy. Zaczyna się bronić, lecz w walce z silniejszym przeciwnikiem skazana jest na nieuchronną porażkę. Przegrywa, ponieważ gdy uświadamia sobie własną sytuację, zamiast przystosować się do niej (przeczekać) decyduje się dać wyraz swojej niezgodzie. Zostaje to odebrane jako policzek wymierzony godności władzy. Możliwość osiągnięcia prawdziwej wolności jest więc w jej przypadku iluzją - pazury żadnego drapieżnika nigdy nie wypuszczają swoich ofiar.


Czynniki ograniczające wolność jednostki w filmie są przedstawione metaforycznie – każdy z braci coś symbolizuje. Jose – „pan domu” - to autorytarny, despotyczny kolekcjoner mundurów (militaryzm/ reżim Franco), Juan - ojciec dziewczynek – nieszczęśliwy w małżeństwie autor perwersyjnych listów (pożądanie/ rodzina?), natomiast Fernando – mieszkający w grocie w pobliżu domu rodzinnego – szukający zbawienia samotnik (religijność/ kościół).

Wydaje mi się, że analogia do sytuacji społecznej ówczesnej Hiszpanii jest najważniejszym i najciekawszym atutem tego „Anny i wilków”. Na wyróżnienie zasługuje po raz kolejny Geraldine Chaplin – widać, że jej współpraca z Saurą układała się bardzo dobrze (pozostali aktorzy również zagrali ). Bardzo zaskakujące i przewrotne jest też zakończenie.

La Prima Angélica (1974) – 7/10

„Kuzynka Angelika” opowiada historię samotnego biznesmena w średnim wieku, który odwiedza w 1973 roku rodzinne strony by ponownie pochować tam zwłoki matki. Na miejscu przypomina mu się wiele szczegółów z lata 1936, gdy jako dziesięciolatek był świadkiem Wojny Domowej i antyrepublikańskich zamieszek. Wtedy też po raz pierwszy zakochał się w swej kuzynce Angelice, która dziś jest nieszczęśliwą mężatką. Wspomnienia są tak silne, że czasami nie wiadomo, czy są jedynie przeszłością, czy dawno temu były zapowiedzią teraźniejszości.

Podobnie jak w swoim najbardziej znanym filmie – „Nakarmić kruki”, taki i tutaj Saura rozmywa przeszłość i teraźniejszość, sprawiając, że przenikają się one na ekranie. Niekiedy ciężko jest się od razu zorientować co jest rzeczywistością, a co retrospekcją. Świetnie spisał się José Luis López Vázquez, który gra zarówno małego, jak i dojrzałego Luisa. Pod względem technicznym jest to dzieło typowe dla reżysera – spokojne i nakręcone bardzo estetycznie.

Film był w Hiszpanii skandalem, miał nawet zostać mocno ocenzurowany przez franksistowską cenzurę. Powodem był nie tylko kontrowersyjny wątek młodzieńczego romansu z kuzynką, ale także typowa dla dzieł Saury z tamtego okresu krytyka kościoła i polityki.

Mamá cumple cien años (1979) - 6/10

Film, który wieńczy nadzwyczajne udaną dekadę Carlosa Saury. Powstał cztery lata po śmierci gen. Franco – widać, że reżyser w tym filmie może już mówić trochę innym tonem. „Mama ma 100 lat” jest w pewnym sensie kontynuacją „Anny i wilków” (akcja rozgrywa się w tej samej rodzinie, tylko kilka lat później). Setne urodziny babci, gromadzą wokół niej cała rodzinę z jej wszystkimi problemami, od małżeńskich poczynając, na finansowych kończąc.

Tym razem Saura pokazuje życie bohaterów tamtego filmu z perspektywy nowej, demokratycznej Hiszpanii. Aluzją do śmierci dyktatora jest zniknięcie jednego z trzech braci – tego, który symbolizował militaryzm. Jak zawsze u tego reżysera mamy do czynienia z alegoriami politycznymi. Wszechmocna i wszechobecna Matka jest tu symbolem starej Hiszpanii, jej zmarły syn Luis – dyktatora (który właśnie odszedł), a pozostałe dzieci (chciwe i walczące o majątek matki) – młodej Hiszpanii.

Postać matki jest zabawna, utrzymana w charakterze magicznego realizmu (potrafiła chociażby porozumiewać się telepatycznie). Całość to stosunkowo lekka czarna komedia z elementami surrealistycznymi. Pomimo, że była nominowana do Oskara wydaje mi filmem słabszym niż „Mrożony peppermint”, „Anna i wilki” czy „Kuzynka Angelika”.

#maratonfilmowy #kinoespo
Espo - 40 692 - 4 = 40 688 [poprawny wynik, wcześniejszy był błędny]



Dawno nic nie...

źródło: comment_SNeF4jnmltFeuRxifYAl9sNyqYRIXSdu.jpg

Pobierz
  • 1