Wpis z mikrobloga

Zapakowałem czarne spodnie dresowe, czarną koszulkę i białe buty marki Reebok, torbę zarzuciłem na ramię, 0:00 czas na trening. Od siłowni dzieli mnie kilka przecznic, nie patrząc na czerwone światła pokonuję ten dystans w 7 minut, parkuje przed wejściem. W drzwiach krótko ale życzliwie witam się z Williamem, stary poczciwy William, noc to jego życie. Przebieram się i rozpoczynam ćwiczenia, zwykła rutyna, kolejny dzień podnoszenia stali. Do czasu. Myślałem że studium mam tylko dla siebie, ale był tam ktoś jeszcze. Kiedy po kolejnej serii uniosłem głowę znad sztangi, nasze spojrzenia się spotkały, odwaga, inteligencja, niewinność, jej oczy mówiły tak wiele. Wiedziałem że zaprasza mnie do tańca. Z kieszeni wyjąłem czarne "Don Pedro", ręce zanurzyłem w mące kartoflanej. Jestem gotowy, zaczynajmy. Rozpoczęła spokojnie, skłony w leżeniu płasko płynnie przechodząc w "spinanie", tak zdecydowanie wie co robi. Złapałem hantle i wyciskałem leżąc na ławce poziomo, kiedy zmieniła krok, przeszedłem na rozpiętki. Spokój zamienił się w dzikość, dynamicznie unosiła nogi na skośnej ławce, na jej piersiach pojawiły się kropelki potu, jej oddech przyspiesza, piękne ciało, rzeźbione przez Fidiasza, ugina się w co raz to nowych ruchach. Łapię za sztangę, spalając papierosa miarowo unoszę ciężar, mąka kartoflana wpada mi do oczu, nic nie widzę, płuca wypełnia smoła wchodząc w reakcje z Omnadrenem 250. Odrzucam sztangę, dzięki pamięci mięśniowej, nie patrząc, podchodzę do poręczy i zaczynam robić na nich pompki. Nigdy nie miałem lepszego brzucha. Blond piękność wydaję z siebie jęk przyjemności, jej trening się zakończył. Przecieram oczy, kończę papierosa delikatnie unosząc kąciki ust. Nic odzywamy się, nie musimy ,ta noc zrobiła to za nas.

#coolstory #mikrokosky #donpedro
  • Odpowiedz