Wpis z mikrobloga

Luton, jedyne polskie lotnisko na Wyspach Brytyjskich. W kolejce do boardingu dominują kombatantki polskiej emigracji w puchowych bezrękawnikach i butach na sprężynkach. Zaraz przede mną stoi grupa polskich nastolatków, która udaje, że wcale nie zna swojego opiekuna ubranego w golf (metka nieudacznik).

Więc stoi trzech chłopców i blond Anka.

Jeden z nich ma włosy półdługie typu hormonalny Kurt Cobain z trądzikiem, ale wzrostem przerasta pozostałych o głowę, co w gimnazjum jest dość znaczącym atutem.

Drugi ma ciuchy z internetu, z fejsbuka wiem, że porządnie zainwestował w stylówkę fashion killa. Tylko średni z niego misbihejw, skoro grzyweczka idealnie zaczesana w półksiężyc tuż nad oczami, a rurki podarte rączkami chińskich dzieciaczków, a nie porządnie, żyletką w domowej łazience.

Tylko trzeci chłopiec kompletnie nijaki, sięga tej Ance chyba do czoła, ma dziecięcą buzię, okulary o grubych szkłach i generalnie roztacza wokół siebie zapaszek klasowego popychadła.

No i we trzech dręczą tę Anię, niby przypadkiem dotykają jej rąk i straszą katastrofami lotniczymi, opowiadają dowcipy o klaskaniu w samolocie tylko po to, żeby zobaczyć, czy się roześmieje, takie tam pryszczate zaloty, byleby tylko skupić jej uwagę na sobie.

I wtedy, ni stąd ni zowąd, Anka zawiesza się na szyi numeru trzy i przywiera ciasno do jego dziecięcego ciałka. A on wtedy ma takie spojrzenie, że hoho, jest w nim triumf, endorfinowy haj i polucje nocne. Wygrał Ankę chociaż na trzy minuty przy gejcie numer 18. I był jak z piosenki. TEJ:

#coolstory #emigracja #luton #widzialamto
szatniarka - Luton, jedyne polskie lotnisko na Wyspach Brytyjskich. W kolejce do boar...
  • 3
  • Odpowiedz