Wpis z mikrobloga

Dzisiaj doświadczyłem nowego poziomu żulerstwa. Jadę sobie właśnie z Poznania do Wawy w PKP, siedzę sam w spokoju w przedziale i nagle do mojego przedziału wbija się jakiś żul. #!$%@? fajkami jakby wsadzić nos do popielniczki, ryj czerwony jak flaga ZSRR i zaczyna bełkotliwie (z tego co zrozumiałem) coś w stylu "psze pana ja tu byłem w poznaniu 4 dni a jestem chory, nie brałem leku, jak dojade do Warszawy to musze kupic bo inaczej umre, poratuje pan?". Mówie mu że nie, myśle "#!$%@? przepijesz wszystko", a on dalej swoje, całe szczęście ktoś wysłał chyba abuse report na niego bo przyszedł konduktor i go zgarnął. A mnie potem przyszła rozkmina że ludzie to #!$%@? i takich pasywno agresywnych żuli powinni zamykać. Ja mam rozsądek i nie dałem, ale jakby trafiło na jakąś babcie to by pewnie żul hajs dostał.

TL;DR


#coolstory #sadstroy #cebula #pkp
  • 6
  • Odpowiedz
@hamster151: W Warszawie kiedyś łaził typ po pociągu, któremu zawsze brakowało 4 zł do biletu powrotnego. W jedną stronę każdy go olał, poszedł dalej. Jak wracałem do domu znów przez Wawę po tygodniu jemu znowu brakowało 4 zł do biletu, to powiedziałem przy wszystkich, że tydzień temu też mu brakowało 4 zł i żeby #!$%@?ł
  • Odpowiedz
@hamster151: Pan potrzebował "na leki" a ty go nie poratowałeś. Pewnie w wawie kac by go dopadł taki, że łeb odpada. Na to jest lekarstwo klin. I pan zbierał na to lekarstwo właśnie :).
  • Odpowiedz