Wpis z mikrobloga

@dqdq1: rozumiem, że kiedy wał wstrzymuje napór wody, to ryzyko naruszenia należy minimalizować. ale dlaczego kilka miesięcy? jeżeli wał sie uszkodzi od przejechania po nim rowerem, to chyba strach chodzić i worki układać? raczej wał do wymiany, a nie jakieś zakazy. Może jeszcze zakaz wejścia do lasu, jako dodatkowy środek ostrozności?
  • Odpowiedz
@kantek007: kretynski jest ten zakaz. Służby po prostu nie chcą, żeby im się kręcili ludzie pod nogami i nie nagrywali filmów “jestem na wale, woda zara się przeleje, a tu nie ma nikogo”. IMO lepiej mieć na miejscu setki par oczu więcej. Sami wszystkiego nie obstawią, a ludzie mogliby zgłaszać.
Wały nie rozlatują się w 10 sekund, to jest długi proces, w dodatku wyraźnie widoczny, więc zasłanianie się bezpieczeństwem to
  • Odpowiedz
raczej wał do wymiany,


@O_i_l: tego się nie wymienia tylko naprawia.

Po przyjęciu takej ilości wody ziemia zachowuje się jak gąbka- wał jest nasiąknięty wodą. Rozjeżdżanie go tylko narusza jego stukturę.

Warto o nie dbać bo nie zamówisz ich nagle z chin.
  • Odpowiedz
@N331: czyli to tylko ty wjedziesz? Jaki jest limit?

Nie wiem czy pamiętasz taki słaby asfalt co jak robilio się ciepło i w niego wjechałeś się wyginał. Wał nasączony wodą ma podobną konsystencję- sprawdzenie, naprawa kilkuset linii wału, naprawa ich, wzmocnienie zajmie co najmniej kilka miesięcy.
  • Odpowiedz