Wpis z mikrobloga

Interpretacja "Jolki". Polityka, 2012

Jolka, Jolka

Gdyby zapytać tytułową bohaterkę największego przeboju Budki Suflera: „Jolka, Jolka, pamiętasz lato ze snu?”, zapewne odpowiedziałaby twierdząco, istniała bowiem naprawdę, podobnie jak prawdziwa była cała opowiedziana w nim historia. Gorące lato ’82 w Karwi nad Bałtykiem spędzała z dzieckiem sama. Mąż był na saksach w Anglii, chcąc zarobić „na Toyotę przepiękną aż strach”. Najpewniej Corollę, bo ta właśnie na początku lat 80. była szczytem marzeń – górna półka Peweksu. Na dolnej np. znajdowały się całe zastępy Fiatów, a wszystko to oczywiście za uciułane dewizy.

Byli małżeństwem z rozsądku. Kochał się kiedyś w innej, ale ta „z autobusem Arabów zdradziła go”, czego nie jest w stanie pojąć spora część młodego pokolenia. PRL był dewizowym rajem, który przyciągał ludzi z różnych stron świata. Za dwie półlitrówki Extra Żytniej plus śledzika płaciło się u nas – w przeliczeniu – tylko dolara i dwadzieścia centów. Dla porównania – w nieodległej Szwecji na samo pół litra trzeba było wyłożyć nawet 16 dol., stąd rzeczonych Szwedów był ci u nas dostatek, szczególnie w sezonie. Podobnie Arabów, których pod polskie hotele, restauracje i dansingi dowoziły busy. Mieli tu wszystko za grosze (tzn. centy). Także dziewczyny, i to nie tylko te lekkiego się prowadzenia, bo egzotyczny kolor skóry działał w szarym PRL jak magnes. (Rok później o podobnym zjawisku zaśpiewał Lady Pank: „Sama tego chciałaś.../Pewnie coś był wart/zapłacony ciałem/kolorowy slajd”).


#muzyka #zwiazki #budkasuflera #blackpill
czykoniemnieslysza - Interpretacja "Jolki". Polityka, 2012

Jolka, Jolka

Gdyby zapyt...
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach