Wpis z mikrobloga

Shalom.

Rzecz o studiach wyższych i o problemach strukturalnych na uczelniach wyższych, trochę odbijając od kwestii zdrowotnych.

Czy w czasach czata dżipiti prace - zwłaszcza kopiuj-wklejki licencjackie - nie tracą trochę swojego sensu?
I nie chodzi mi tu o skrajność, a jedynie o pewien wektor, zapytanie, przemyślenie.

Przecież "wczoraj", tę dekadę temu, mieliśmy tam spory znak zapytania - a chodziło o to, aby w okresie przejściowym zdjąć na 2-3 lata ludzi z rynku pracy, gdy bezrobocie było jeszcze tym dziesięcioprocentowym, jak nie lepiej.
No i klasyczna masówka "rączka rączkę myje", kto miał zarobić, ten zarobił. Jej krańcowym dzieckiem, wynikiem, skazą genetyczną są "nigdymnieniebyło.piłkarz.plebejski.a.zona.mi.tanczy.jpg" i "embijej kolegium zapłaconum".

Żeby to wszystko miało jakiś wyraz. A nie - jak to w wielu aspektach miejscach życia ma miejsce - "żeby był kwit".
No ale już bez dygresji.

A idąc w drugą stronę - uwaga, zadaję zapytanie - czy nie powinniśmy znaleźć złotego środka, przemyśleć, ograniczyć, zoptymalizować i przykładowo tworzyć społeczeństwo, gdzie wyższe ma 20, czy 30% obywateli (ogólnie tak jest, bo na wsiach żyją babuszki z 5 klasami szkoły powszechnej, ale wśród młodych dotykamy okolic 50%)?
Tylko matura? Przywrócić najprostsze całki, czy różniczki, poziom podstawowy podkręcić w okolice poziomu 50/50 z rozszerzeniem.

U R E A L N I Ć.

Historyków? Jeden, dwa kierunki (Warszawa i UJocik?) na całą Polskę. Parafrazując Pana Bramy "200 historyków rocznie powinno każdemu wystarczyć" #pdk.

Ale ponieważ równowaga w naturze powinna być zachowana - to tam zabierzemy, ale gdzieś zasypiemy dołki.
Lekarzy? A dać z 50% więcej na przykład. Specki jak chcą - wyreguluje się.
Ja serio nie widzę problemu, aby ktoś, kto ma 6%, czy 10% mniej z chemii i biologii (nie wiem, 84% zamiast 92%), ale jednocześnie może być osobą o pewniejszej ręce (lekarz, jak to nazywam, 'inwazyjny'), czy empatii (nieinwazyjny, może być do wypełniania recept na depresję i inne dragi) nie miał być dobrym lekarzem.

Jak przesuniemy obecne dziewczyny z Analizy Medycznej, czy Farmacji (oczywiście te, które chciałyby być lekarzami) na lekarski to włos nam z głowy nie spadnie. A i one mogą być o wiele lepszymi specjalistami, kwestia człowieka.
Nikt tu nie mówi o poszerzeniu tego trzy, czy siedmiokrotnie. Ale spokojnie możemy dokonać przesunięć o te 2-3 tysiące lekarzy rocznie więcej.

Anegdotycznie znam dwa takie przypadki, dziewczyny po prostu straciły rok na innym kierunku. Fajnie, poznały ludzi (w tym mnie) i inne takie - ale czy miało to sens? Niespecjalnie. A mądre dziewczyny i dzisiaj - dobre "Panie doktor". Niemniej społecznie na tym straciliśmy, zbędny koszt, taką mam koncepcję. Trochę poluzowania nie zrobi nam krzywdy.

"Nie ma kasy na specki, czy coś tam innyproblemwstawsetypie" - to 800+ zaorać (mówiąc to właśnie pozbawiłem się kasy za dwójkę moich brzdąców), a na kształcenie na speckach dać. Na mniejszej ilości "turystykorekreatorów" też się zaoszczędzi.
Zatrudnić anestezjologa Szakala z Finlandii, Islandii, Belgii, whatever - niech uczy, zapłacić, nadpłacić, przebić!

A przy okazji, trochę rykoszetem, klient (czyli każdy z nas) będzie miał - mam nadzieję - nieco więcej czasu i poświęconej uwagi, no i taniej.

Zwijamy się do 30-, czy 25-milionowego społeczeństwa. Powinniśmy zacząć myśleć nad naszymi priorytetami. Przy tym zwijającym się społeczeństwie kolejny ekonom, czy inny zarzadzacz-rozrzedzacz nie są nam potrzebni.

Z tymi lekarzami to tak, wiem - podobno idziemy w tę stronę, ale trochę wykonanie kiepskie. Da się to zrobić lepiej. Ale - zupełnie bez polityki - nie da się odmówić niektórym tego, że chociaż poszło to we właściwą stronę.
I znów - tak, wiem - Naczelna Izba Lekarska pewnie już na mnie wysyła Hitmana, ale szanujmy się - pewnych przesunąć dokonać można, dokonać należy.

I pomyśleć, gdzie będziemy w 2040, czy 2050 roku. Ot tak, po prostu.

Pokój z Wami.

Jak zawsze #niepopularnaopinia

#polska #edukacja #urealnienie #spoleczenstwojakzyleta #wiecejlekarzy #mniejklikiwklice #atakowacproblemy #kruszycsystemcechowy #gospodarka #studia #zdrowie #coztapolska2050 #jatamtezbede
  • 2
  • Odpowiedz
@patryk_66: dużym problemem jest wywalenie szkolnictwa średniego zawodowego, przez co wiele kierunków studiów jest traktowana jako późniejsza zawodówka.
Niech wróci technikum pielęgniarkie czy zawód felczera, w przychodni na wsi niewiele więcej trzeba.
  • Odpowiedz
@patryk_66: @KapitanONeil ale Naczelna Izba Lekarska reprezentuje lekarzy i dba o ich interesy a nie pacjentów. Lekarze nie chcą konkurencji bo spadną zarobki. A co do powrotu szkółek medycznych to wszystkie środowiska medyczne będą przeciwne bo na studentach jest hajs od państwa, a do tego wielu ludzi ma pracę jako wykładowcy.
  • Odpowiedz