Wpis z mikrobloga

@kopek: ja pamiętam jakieś zbieranie lisci i potem za pomocą wody obieranie ich tak aby zostały te żyłki czy coś takiego (nie pamiętam jak się to robilo). Pamiętam, że najpierw ja to robiłem i zawsze mi się cały rozwalał, a potem mój ojciec zaczął to robić i też uja wychodziło
  • Odpowiedz
@kopek: pamiętam największą lekcję życia związaną z tymi kryształami
Podstawówka, wiadomo zróbcie kryształy soli, po tygodniu wszyscy przynoszą swoje "kryształy", które wyglądają po prostu jak stalaktytowe sznurki oklejone malutkimi kryształkami soli, praktycznie nie ma widocznego ładnego kryształka bo wszystko wygląda jak sznurek oblepiony drobnym piachem.

Wchodzi wtedy jeden ziomeczek z klasy, piękny kryształ, który wygląda właśnie jak kryształ, wszyscy wow, nauczycielka też oczarowana, wszyscy dostali 5 ale ziomeczek dostał 6 i jego kryształ jako jedyny został w klasowej wystawce. Ale był pewien problem.

Ziomeczek skorzystał z siarczanu miedzi, który już sam z siebie ładnie się krystalizuje a do tego zaczepił duży "zarodek" kryształu więc wszystko ładnie zaczęło rosnąć. To przy naszej soli jodowanej przyklejonej do sznurka wyglądało jak Picasso porównany do bazgrołów
  • Odpowiedz
@NiBBonacci: Kwestia tego, że w szkole można zaproponować tylko tanie eksperymenty. Pewnie część rodziców zareagowałaby agresją na propozycję nauczycielki, żeby zrobić zrzutę na 1 kg CuSO4 i żeby każdy fajny kryształ sobie zrobił.
  • Odpowiedz