Aktywne Wpisy
iquiet +194
We wrześniu poproszono mnie, żebym przyszedł dodatkowo jeden dzień za +100% płatne (dniówka x2). Zgodziłem się bo spoko kasa za jeden dzień wychodzi.
Przed chwilą wydrukowałem pasek płacowy za wrzesień i to co zarobiłem za ten dodatkowy dzień to kierownik potrącił mi większą połowę tej dniówki x2 w premii i wyszło, że za ten dodatkowy dzień zarobiłem może z 70-100zł brutto a nie dniówkę x2 ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Rozmowa z kierownikiem nic nie da bo były już podobne sytuacje u innych i zawsze tłumaczy się:
Przed chwilą wydrukowałem pasek płacowy za wrzesień i to co zarobiłem za ten dodatkowy dzień to kierownik potrącił mi większą połowę tej dniówki x2 w premii i wyszło, że za ten dodatkowy dzień zarobiłem może z 70-100zł brutto a nie dniówkę x2 ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Rozmowa z kierownikiem nic nie da bo były już podobne sytuacje u innych i zawsze tłumaczy się:
to jest premia uznaniowa a ja uznałem, że na tyle zasłużyłeś
costom +174
Ta 16-letnia Włoszka o imieniu Desirée Mariottini jednej nocy, gdy z przystanku odjechał jej autobus, musiała do domu iść pieszo. W drodze powrotnej 4 imigrantów z Senegalu zaatakowało ją. Zabrali dziewczynę do opuszczonego, częściowo wyburzonego budynku. Przytrzymywanej podawali n-------i, rozebrali ją, gwałcili i torturowali.
Młoda Desirée Mariottini zmarła.
Zabrali nam młodą, piękną Europejkę. Zostawili siebie...
Zadali jej niewyobrażalne cierpienie.
Czy
Młoda Desirée Mariottini zmarła.
Zabrali nam młodą, piękną Europejkę. Zostawili siebie...
Zadali jej niewyobrażalne cierpienie.
Czy
Tytuł: Piaski Diuny
Autor: Brian Herbert, Kevin J. Anderson
Gatunek: Science Fiction
Ocena: ★★★★★☆☆☆☆☆
Hype na Diunę trwa, więc i kolejna książka z uniwersum musiała pojawić się na półkach księgarń. Tym razem nietypowo, bo tom opowiadań osadzonych na pustynnej planecie. Objętościowo raczej ubogo, mniej więcej tyle co „Mesjasz Diuny”.
„Ostrze krysnoża” opowiada historię młodej Szadout Mapes, ochmistrzyni lady Jessiki z oryginalnej Diuny, podczas jej rajdów na pozycje Harkonnenów wraz z innymi fedajkinami.
„Krew Sardaukarów” ukaże nam szturm na Arrakin z punktu widzenia Sardaukarów, a dokładniej poznanego w „Trylogii Kaladanu” Jopatiego Kolony. Samo opowiadanie to w większości ponownie skrót historii krzywd, jakich doznał jego ród ze strony Paulusa Atrydy. Interesujący jest tu drobny przełom, jakiego doświadcza Kolona.
W „Wodach Kanly”, Gurney prowadzi własną wendettę na Harkonnenach za to, co zrobili księciu Leto i paniczowi Paulowi. Jak wiemy, nie będzie to miało jakiegoś specjalnego wpływu na wydarzenia z oryginału.
„Dwór imperialny” przeniesie nas w czasy krótko po utworzeniu Gildii i przypomni, że Harkonnenowie są okrutni nie tylko dla swoich wrogów.
„Czerwona zaraza”, to krótka historia o konflikcie Josefa Venporta i Manforda Torondo. W tle epidemia zbierająca do spółki z fanatyzmem butlerian krwawe żniwo na jednej z planet.
„Ślubny jedwab” zabierze nas wyprawę w poszukiwaniu prezentu ślubnego dla księcia Leto i jego przyszłej małżonki. Opowiadanie moim zdaniem kompletnie niepotrzebne, to po prostu quest z polowaniem na robaki.
„Skarb w piasku”, to opowiadanie, które pojawiło się w książkach już dość dawno temu i było dołączone do „Łowców Diuny”. Jego bohaterem jest Lokar, który przybywa na powierzchnię Arrakis po niszczycielskim ataku Czcigodnych Macierzy, by zgłębiać swoją wiarę. Osobiście uważam, że umieszczenie tego opowiadania w zbiorze jest niezbyt uczciwe wobec czytelników. Drobne zmiany w tłumaczeniu nie usprawiedliwiają naciągania fanów na ponowny wydatek.
Co mnie momentami drażniło, to ponowne wprowadzanie czytelnika w drobne detale świata. Nie wiem ile osób wchodząc do świata Diuny nie wybiera oryginału jako pierwszej powieści, ale czytanie po raz kolejny tłumaczeń czym jest krysnóż albo jak działa tarcza na czerwie trochę nudzi. Od tego w oryginale był słownik na końcu. Ale jak już wspomniałem, to są detale.
Gorzej, że te opowiadania są momentami trochę nijakie. Krótka forma nie pozwala oczywiście na budowanie wielowątkowej fabuły, jednak w części opowiadań działania czy przemyślenia bohaterów nie mają specjalnego wpływu na dalszy bieg wydarzeń i szybko o nich zapominamy. Nawet jako zakulisowe działania nie budzą żadnej ciekawości. OK, historia Mapes czy przebłyski przyzwoitości u Kolony są w porządku, ale wątek Gurneya czy ślubu Leto? Kolejny eksperyment pod tytułem „uzupełnijmy wydarzenia z oryginału o coś, czego nikt za chwilę nie będzie świadom”.
Chyba po raz kolejny powtarzam, że najlepiej by było, gdyby Brian Herbert i Kevin J. Anderson, skoro tak bardzo chcą poszerzać uniwersum Diuny, trzymali się okresu powstania Gildii. Wydarzenia na tyle odległe, że brak wpływu na oryginał nie razi, większe pole do popisu, większe możliwości. Mimo warsztatu widocznie odstającego od prezentowanego przez Franka Herberta udało im się przecież stworzyć coś interesującego. Może nie tak rewelacyjnego jak pierwowzór, ale nadal dość przyzwoitego.
#bookmeter