Wpis z mikrobloga

Muszę się trochę wyżalić.

Pisałem ostatnio pod innym tagiem o kryzysie w związku. No i stało się. Usłyszałem, że 'wypaliło się' i zostałem odprawiony z kwitkiem gdzie kompletnie nie wiem co ze sobą zrobić.

Podczas pierwszej rozmowy za namową jeszcze wtedy nie-ex zapisałem się na terapię. Próbowałem zrobić to wcześniej, ale naprawdę nie było żadnych wolnych terminów na znanymlekarzu, a jak dzwoniłem po gabinetach to oferowali jakieś terminy typu środa 11 rano, gdzie pracuję. Było to dla mnie zwyczajnie poniżające - takie dzwonienie i szukanie pomocy dla siebie na siłę, gdzie odbijałem się od przysłowiowej klamki za każdym razem.

Uczęszczałem już na spotkania wcześniej, gdzie trwało to rok i naprawdę poczyniłem duże postępy i byłem zadowolony z Terapeuty. Do czasu aż poczułem, że nie będzie mi w stanie więcej pomóc, a spotkania ograniczają się do pytania 'to co dalej' i 'jakie plany na przyszłość'. Trudno, czasem trzeba iść dalej - praca została wykonana.

Pierwsze spotkanie z obecną Terapeutką było naprawdę OK. Z pozoru ciepła kobieta, szybko przeszliśmy do rzeczy, aczkolwiek byłem zdziwiony, że nie robi żadnych notatek. Nie było momentu też nakreślenia mojej osoby w której opowiedziałbym o moich bliskich, rodzinie i tak dalej.

Drugie spotkanie również OK, aczkolwiek miałem wrażenie, że Terapeutka kompletnie nie pamiętała o czym rozmawialiśmy tydzień wcześniej.

Trzecie spotkanie miało odbyć się dwa tygodnie później, czyli dzisiaj. Tydzień temu nie było mnie w Polsce, gdyż zabrałem mamę na wycieczkę za granicę z okazji Dnia Matki. Jestem kompletnie załamany i przeżywam spory kryzys, bo w poniedziałek zakończył się mój półtora roczny związek, zwłaszcza, że pokładałem w nim ogromne plany i chciałem, żeby to była kobieta mojego życia. Poznaliśmy się na siłowni, więc obecny tydzień upłynął mi na pracy, zamartwianiu się i szukaniu nowej siłowni, żeby nie wchodzić z byłą w niepotrzebne kontakty.

Wracając - spotkanie miało być na godzinę 17:00. Zjawiłem się o godzinie 16:50 i usiadłem na korytarzu. Z gabinetu nie dochodziły żadne rozmowy, więc podejrzewałem, że Terapeutka jeszcze nie przyjechała. Wybiła 17:00. O 17:10 wysłałem smsa czy spotkanie się odbędzie i czy może nie pomyliłem godziny na którą miałem się zjawić. Bez odpowiedzi. Siedziałem na tym korytarzu i #!$%@?ły mi myśli. Siedziałem tak i praktycznie umierałem wewnętrznie. Równo o 18:00 wstałem i wyszedłem. Wróciłem do domu dopiero 3 godziny później.

O 19 Terapeutka obudziła się i odpisała mi to co na screenie. Nigdy bym nie pomyślał, żeby wchodzić do gabinetu samodzielnie - primo że nikogo w nim nie słyszałem, a po secundo, że nie chciałbym wejść komuś w środku spotkania. Ona tam siedziała prawie półtorej godziny i nie przyszło jej do głowy, że może warto byłoby sprawdzić czy nikt, #!$%@?, nie czeka na korytarzu. Jak po takim czymś mam zbudować jakąkolwiek relację z człowiekiem który ma mi rzekomo pomóc? Naprawdę nie przychodzi mi łatwo proszenie o pomoc, a po takiej sytuacji wcale nie będzie mi łatwiej.

Cały tydzień czekałem na to, żeby zrzucić z siebie trochę emocji, ale nie było mi to dane. Nawet za pieniądze.

Uwielbiam bycie mężczyzną. Nawet mój kot ma mnie w piździe i #!$%@? gdy widzi że mam zły nastrój.

#terapia #psychologia #zwiazki
swerve - Muszę się trochę wyżalić.

Pisałem ostatnio pod innym tagiem o kryzysie w zw...

źródło: Zdjęcie WhatsApp 2024-06-01 o 00.22.36_7dd256a3

Pobierz
  • 14
  • Odpowiedz
@swerve Emocje możesz zrzucić tutaj, kasy nie weźmiemy a może doradzimy lepiej od babki która jak sam piszesz po tygodniu zapomniała o sprawie ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
  • 6
@DonTadeo: nie chce mi się czytać wywodów o hipergamii, polkach i chadach dlatego też długo zwlekałem. Swoją drogą bardzo boli mnie popularyzacja redpilla i to, że przeszedł do mainstreamu i został orżnięty ze swojej idei przez co jest kojarzony głównie z frustratami. Powstała fala idiotów którzy zatrzymali się w fazie nienawiści i pretensji do kobiet. To przecież najwygodniejsze i nie trzeba czynić żadnych kroków żeby stać się lepszą wersją siebie.
  • Odpowiedz
  • 1
@CherryJerry: To nie do końca tak. Wokół były inne gabinety w których były rozmowy, więc nie do końca byłem pewny tej ciszy. Było słchać rozmowy, ale nie z tego pokoju. Miałem też myśl, że może jest ktoś kto ma załamanie nerwowe i dlatego tak się przedłuża.
  • Odpowiedz
Kolejny xd ja 2mc temu straciłem miłość życia. Nagle wszystko udało się w trybie pilnym załatwić, ale to jej nie przekonało. Zaniedbanego związku i rozstania terapia nie załatwisz. Ja skupiłem się na sobie. Terapia, zdrowie ( zęby i pełny przegląd organizmu), sprzedałem kupę rzeczy aby spłacić długi, odezwałem się do ludzi, którymi nie miałem już kontaktu i o dziwo przyjęli z otwartymi rękoma i masa innych. Traktuje to jak największą lekcje w
  • Odpowiedz
  • 0
@Edward_Kalmanawardze_666: Też nie chcę błądzić w tym samym kółku. Chciałem otworzyć się na tą bardziej emocjonalną stronę życia i stać się przy tym lepszym partnerem który będzie emocjonalnie obecny. Po to to robię, a nie bo jest taka moda i żeby było co wpisać na profilu na tinderze.

Ja po swoim ostatnim bolesnym rozstaniu rzuciłem się w wir tindera i miałem nawet po 3-4 spotkania tygodniowo i mnóstwo przelotnych relacji.
  • Odpowiedz
@swerve o, to tak jak ja - Problem z komunikacją i bycie ślepym na emocje partnerki. Wycofanie w kryzysowych sytuacjach itp. do tego masa swoich problemów typu długi itp. ona wiedziala o tym i miałem się ogarnąć po prostu, ale za dobrze było i zbyt idealnie - to mnie zgubiło. Na terapię miałem dobre pół roku temu iść. Znaliśmy się z 14 lat, 1.5rokubw związku. Wczesniej byliśmy przyjaciółmi. Skup się na
  • Odpowiedz
@swerve no przelotnych to było trochę kiedyś. W sumie to nigdy nie musiałem się starać. Zawsze jakaś fascynacja moja osobą sprawiała, że laski się mną interesowały. Z ostatnią było inaczej, bo opiekowałem się nią przez te wszystkie lata ( poznaliśmy się jak miała z 13 lat a ja z 16) traktowaliśmy się jak rodzeństwo i tak jakoś nam pyklo któregoś razu na wakacjach. Jak kiedyś max 3 dni chodziłem struty po
  • Odpowiedz
@swerve: TE-RA-PIA... Nie no gościu, przecież nawet tutaj na wykopie trąbią o tym ludzie z problemami i Ci którzy problemy mieli ale sobie z nimi poradzili. Terapia, zwłaszcza z laską to najczęściej transfer pieniędzy do kobiety bez odpowiednich kompetencji/podejścia do człowieka. To tak sfeminizowany zawód, że ciężej gorzej w tej sytuacji doradzić. Jak szukasz wsparcia to najlepiej u osoby które miała problemy i je rozwiązała i dobrze je rozumie.

Co
  • Odpowiedz
@swerve: Zaraz zaraz czy ja dobrze zrozumiałem - kobita siedziała sama w pustym gabinecie przez ponad godzinę, a ty kwitłeś na korytarzu? Oczywiście była tak zapracowana, że nie miała czasu odpisać ci na smsa.
Moim zdaniem babka ściemnia i zapomniała o waszym spotkaniu.
  • Odpowiedz
  • 0
@heniek_8: ona tam pracuje też, a to po prostu sposób na to żeby chronić swoją głowę. Nie chce jej spotykać.

@AnonimoweLwiatko dzięki kolego, wszystko brzmi bardzo mądrze, ale też nie mam chyba aż tyle samoświadomości żeby samodzielnie zagłębiać się w swoją głowę. Spróbuję u faceta ponownie.

@Tryt_on dobrze zrozumiałeś. 10 minut po rozpoczęciu godziny spotkania wysłałem SMS. Dla mnie to jest całkowite zniszczenie zaufania już na samym starcie.
  • Odpowiedz