Aktywne Wpisy
![music_has_the_right_to_children](https://wykop.pl/cdn/c3397992/music_has_the_right_to_children_xparRr7iLP,q60.jpg)
Mówcie co chcecie ale perspektywa dalszego ocieplania klimatu jest naprawdę niepokojąca. Wyobraźcie sobie, że za kolejne 20-30 lat w Afryce letnie temperatury sięgałyby po +55,60° C. Przecież to się prędzej czy później skończy jakąś naprawdę masową wędrówką ludów w kierunku Europy czy wojnami o wodę.
I żeby nie było - nie chce kolejnej gównoburzy o papierowe słomki, nie jestem ekoświrem.
Można długo dyskutować na temat wpływu człowieka na klimat, ale prawda
I żeby nie było - nie chce kolejnej gównoburzy o papierowe słomki, nie jestem ekoświrem.
Można długo dyskutować na temat wpływu człowieka na klimat, ale prawda
![musichastherightto_children - Mówcie co chcecie ale perspektywa dalszego ocieplania k...](https://wykop.pl/cdn/c3201142/0011178153ae49eecfdaca8553fbe72d30c278426af491f721ea1504ea473e85,w150.jpg?author=music_has_the_right_to_children&auth=88813c695c1201538427b0bf769ea0c7)
źródło: temp_file7260922675081997712
Pobierz![wykopowa_ona](https://wykop.pl/cdn/c3397992/wykopowa_ona_0iWJBkUb69,q60.jpg)
wykopowa_ona +81
Ja do Was po prośbie.
Mam koleżankę, która ma dziecko z porażeniem mózgowym. Młody jest w coraz gorszym stanie emocjonalnym i przegryza wszystkie koszulki jakie ma. Dziennie ich niszczy 2-3.
Młody nosi na ten moment koszulki rozmiar 116. Ja swoje po moim najmłodszym dzieciaku już jej oddałam i właśnie się kończą.Jak się zszyje, to młody dostaje amby - jakkolwiek się nie szyje to i tak go do szału doprowadza, bo ma problemy
Mam koleżankę, która ma dziecko z porażeniem mózgowym. Młody jest w coraz gorszym stanie emocjonalnym i przegryza wszystkie koszulki jakie ma. Dziennie ich niszczy 2-3.
Młody nosi na ten moment koszulki rozmiar 116. Ja swoje po moim najmłodszym dzieciaku już jej oddałam i właśnie się kończą.Jak się zszyje, to młody dostaje amby - jakkolwiek się nie szyje to i tak go do szału doprowadza, bo ma problemy
Muszę to gdzieś wyrzucić z siebie.
tl;dr
Jakos rok temu wyszedl pomysl, ze kuzynka mojej zony wraz ze swoim facetem i piecioletnim dzieckiem chce zmienic swoje zycie i przyjechac do Holandii. Kuzynke nazwijmy Frania, a jej faceta Franek.
Od poczatku kladlem nacisk na jezyk. Przy kazdej mozliwej okazji pytalem jak jezyk, lekcje angielskiego i postepy. Za kazdym razem slyszalem pozytywna odpowiedzi i zapewnienia, ze przeciez sie dogadamy bez problemu. Ja mialem dosc czasu na przygotowanie im „nowego zycia”, a oni na przygotowanie sie na wyjazd. W polowie stycznia br Franek przyjechal, by pomieszkac u nas, zlapac robote i odkladac kasy ile sie da, by resza mogla niedlugo dojechac i mogli razem wynajac mieszkanie. Umowilismy sie, ze nie chcemy pieniedzy za mieszkanie, choc mogliby co jakis czas zrobic zakupy i popilnowac nam dzieci – na godzinke, czy dwie.
Jako, ze Franek mial swoja firme budowlana, bo zalatwilem mu prace jako hydraulik u znajomego. Dostal fajna stawke godzinowa i mial miec roboty na dwa lata, ale po 3 tygodniach cos sie stalo i robota sie skonczyla. Gosc Frankowi podziekowal, bo nawet najprostsze rzeczy musial mu rysowac/kreslic na kartce papieru bo gowno rozumial. Odkrylem to dopiero, gdy bralem go na rozmowe o prace do siebie i w zasadzie byla to formalnosc, ale musial powiedziec tak na prawde kilka zdan o sobie – jak sie zwie, wiek i ile jest w Holandii. Nawet tych trzech zdan nie potrafil powiedziec. Wiec sie zagotowalem, bo mnie oklamal.
Poczatkiem kwietnia przyjechala Frania z dzieckiem. Powiedzielismy, ze moga pomieszkac u nas az sie znajdzie mieszkanie. O dziwo znalazlo sie po miesiacu i poczatkiem maja mogli sie wprowadzac. Jako, ze Frania roni zabiegi na wlosy , moja zona udostepnila jej pomieszczenie w swoim salonie kosmetycznym. Pol roku temu ugadaly sie na 250Eur na miesiac za to pomieszczenie i bylo okej. Okazalo sie, ze nikt nie raczyl spytac kiedy maja placic, albo czy ze wzgledu na brak/malo klientek nie mozemy ie dogadac na mniejsza platnosci... Ale zanim doszlo do tego, do zderzylismy sie z chyba najwiekszym brakiem wdziecznosci, jaki istnieje. Nawet pies/kot przyjdzie podziekowac za miske zarcia.
Od pierwszego dnia po przyjezdzie od razy zalatwialismy dziecku szkole, meldowalismy na naszym adresie, wydzwanialismy, zeby pozalatwiac ich sprawy.
Umowione zakupy robili w sumie tylko dla siebie, o sprzataniu juz nie wspomne – ro robilem to sam, albo z zona, bo nikt inny nie kiwnal palcem.
Na pytanie, czy Frania moze sie zaopiekowac nasza corka przez godzine otrzymalismy brak odpowiedzi. Gdy my wychodzilismy z naszymi dziecmi na spacer/jechalismy do bawialni, zawsze pytalismy czy ich dziecko chce isc z nami. Gdy oni jechali we 3 na plaze i nasz syn pytal czy moze jechac z nimi, to zawsze byla odmowa.
Ogolnie nasz dom byl traktowany jako hotel. Oczekiwalismy chociazby jakiegos spedzenia czasu razem, wyjscia gdzies itd. To tez sie nie dzialo. Przez ten czas, jak mieszkali razem u nas, to prowadzili po prostu osobne zycie.
Wyprowadzili sie, odetchnelismy.
Teraz patrzac na to wszystko zadajemy sobie z zona pewne pytania.
Czy mieszkajac u kogos za darmo nie powinno sie chiec jak najwiecej pomoc w ramach wdziecznosci?
Czy mieszkajac u kogos za darmo chociaby samemu z siebie powinno sie powiedziec – nie gotujcie/nie sprzatajcie w tym tygodniu – przeciez mieszkamy tu za darmo..?
Czy mieszkajac za darmo i zarabiajac kase moznaby samem uz siebie powiedzieć – sluchajcie mieszkamy tu za free – macie tu chociaz 100 Euro na oplaty.. ?
Czy oczekiwanie jakiejkolwiek inicjatywy z ich strony powinno mieć miejsce?
Czasem dochodzimy do wniosku z zona, ze to my jestesmy zli bo pomoglismy.
Wiem tez, ze popelnilismy serie bledow w tej calej sytuacji, a pierwszym z nich bylo przyjecie ich pod swoj dach i zaoferowanie pomocy.
#zalesie #holandia #emigracja
Jeszcze przed wyjazdem uzgodnilismy warunki - dajemy se pol roku - jak znajde robote to zostaje a jak nie to wracam.
Ona chodzila do roboty a ja szukalem roboty/ogarnialem mieszkanie, zakupy i obiad. Calkiem spoko uklad. Znalazlem pare ofert ale wszystko na czarno a tego nie
Nikt nie oczekuje władania jakkolwiek holenderskim w tak krótkim czasie, a po angielsku w NL dogada się z każdym.
Nigdy nie pomożecie już żadnemu Polakowi, bo się zraziliście.
@BySpeedy: powinno, chyba, że jesteś z patologii / niewychowany, to wtedy nie.
@wuzeta: i to jest bardzo pozytywne zakończenie tej emigracyjnej historii ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°)
@BySpeedy: To tak jak praktycznie w szwecji.
Ale nie pojmuje tego ze w dzisiejszych czasach mozna nie znac angielskiego (choc znam takie przypadki osobiscie). Tym bardziej nie znac jak sie chce za granice wyjechac.
Ja znam angielski i niemiecki na ponoc B2. Niemieckiego nie mialem w zadnej szkole i na zaden kurs nie chodzilem. Angielski mialem 5 lat w technikum ale na dosc marnym poziomie (w podbazie
@gorzki99: +1
Oprócz chwilowych nerwów macie zajebistą nauczkę na resztę życia - to jest warte tych nerwów, uwierz (。◕‿‿◕。)
Ale mam teorie spiskowa :)
Lap:
Za moich czasow - zanim byl internet - gierki byly na plytach CD. Malo kiedy spolszczone. Bez angielskiego bys
Bo jak mniemam nikt Ci giwery do lba nie przystawial? :P