Wpis z mikrobloga

@smierckonfidentom @packu @nv- @Brodzacy_w_Zbozowej @team1212 @Vampiremoon @OdZeraDoMilionera @tonymakarony @huci @zenon0800 @Darktek @kAdi @mBartek89 @woocash23 @retardo :

No więc wołam was ! Co prawda opowieść nie z kasyna, ale sprzed tego jak zacząłem tam pracować jeszcze. Opowiada moją krótką karierę jako smsowego wróżka i mam do was prośbę, nie wierzcie we wróżby ;)

Jak się spodoba to będę wklejał pod tagiem "#hajlajfstories".

Siedziałem przed ekranem laptopa popijając kawę i przeglądałem, bardziej dla relaksu niż z faktycznego zainteresowania, ogłoszenia o pracy na gumtree.

Nie to, żebym nie szukał pracy, bo tej szukam od czasu stwierdzenia, że moja była Alma Mater nie spełnia moich oczekiwań. Jakoś tak się przypadkiem złożyło, że czas tego odkrycia sprzęgł się też ze stwierdzeniem poczynionym przez kilku wykładowców, że ja nie spełniam oczekiwań stawianych przez nich i wobec tak jawnej bezczelności ich rozumowania oznajmiłem, że czara goryczy się przelała. I że wystarczająco dużo czasu już tam zmarnowałem, próbując, bezowocnie, podnieść swoją osobą prestiż uczelni. Do tej pory dzwonią do mnie z dziekanatu co jakiś czas, żeby mnie namówić na powrót (chyba), ale hardo nie odbieram (ale raczej chodzi o namawianie do powrotu, bo kogo może obchodzić kilka przetrzymanych książek...).

Tak więc siedziałem w domu i jak już ustaliliśmy przeglądałem gumtree. Przelatuję wzrokiem po ogłoszeniach - pierwsze odpada, bo niestety mam wszystkie ręce i nogi, drugie – bo nie mam uprawnień na łodzie podwodne, trzecie – bo nie znam się na hodowli aligatorów, czwarte – bo przemycanie kokainy w odbycie jest raczej niewygodne, i w końcu piąte – bo tak, mam opory przed tym, żeby kogoś zabić, nawet za dużą sumę.

Smyram dalej touchpad laptopa przewijając w dół i czuję z jednej strony uczucie rozbawienia, a z drugiej żal, że wszyscy mnie tak ciężko oszukiwali całą młodość twierdząc, że znalezienie pracy po studiach to formalność. Zaczynam też rozumieć jak czuje się dziecko wychowane na filmach disneja, kiedy w końcu pojmie, że dobrzy, mili i uczciwi romantycy kończą nie dobierając się do majtek swojej miłości, a pomagając jej dobrać je na zakupach. Jako przyjaciółki z penisami.

Na dłuższą metę, te myśli o studiach byłyby nawet męczące, gdyby nie nagły błysk satysfakcji – praktycznie rzecz biorąc odchodząc z uczelni oszukałem system. Nie mogę się skarżyć, że nie ma dla mnie pracy po studiach, bo nie skończyłem studiów... No koledzy i koleżanki, którzy jednak dotrwaliście do końca, 1:0 dla mnie.

O ! Niespodzianka, trafiam na pierwsze ogłoszenie, którego wymagania spełniam. Mam dwie ręce, jestem podłączony do internetu i umiem obsługiwać komputer, no tak wszystko się zgadza, aplikujemy więc !

Nie przeraża mnie nawet liczba wyświetleń wynosząca koło stu milionów, wiem jak się wyróżnić. Upewniłem się, że mejl na który mam wysłać swoje zgłoszenie jest mejlem kobiety, załadowałem cv ze zdjęciem nagiej klaty zaraz po treningu na siłowni i wysłałem.

Klata robi swoje, bo już następnego dnia dostałem pełną entuzjazmu odpowiedź, w której przedstawiono mi obiecujące warunki zatrudnienia. Szybkie przeliczanko w pamięci (operacyjnej komputera – z matmy miałem zawsze 2 w szkole) ile kokosów zgarnę i wychodzi mi, że po tygodniu pracy będę mógł pójść na kawę do starbaksa. Super, aj lajk yt, czego więcej może chcieć od życia młody warszawiak ?

Kiedy już udało mi się ochłonąć z podniecenia, zacząłem dokładniej wczytywać się w treść mejla, próbując ustalić co bym miał robić za taką fortunę. Czy chodzi o budowanie igloo dla bezdomnych

eskimosów, czy może utylizacje płodów po aborcji ?

Otóż nie, okazało się, że nadadzą mi specjalne, fikuśne imię i będę wróżkiem. Takim smsowym. W pierwszym odruchu, chciałem odpisać im, że nie umiem przepowiadać przyszłości, ale zaraz w mojej głowie zaświtało, że przecież tacy profesjonaliści nie mogą się mylić. I rzeczywiście jakby się dłużej nad tym zastanowić chyba naprawdę coś w tym jest, w końcu ilekroć zdarzało mi się powiedzieć „to się nie może skończyć dobrze” nie kończyło się dobrze.

W każdym razie umówiliśmy się na rozmowę kwalifikacyjną.

Kiedy szedłem pod wskazany adres w mojej głowie kłębiły się różne myśli i obawy. Na przykład czy będę się musiał odzywać, czy wszystko wyczytają z moich myśli ? Albo, czy wejście nie będzie jakoś zasłonięte przed wzrokiem śmiertelników, a jeśli tak, to czy znajdę sposób, aby je otworzyć ?

Na wszelki wypadek zrobiłem sobie w głowie przegląd sposobów na otwarcie dostępu do różnych dziwnych miejsc. W Harrym Potterze trzeba było stuknąć cegłę parasolem, w Seksmisji krzyknąć najpopularniejsze polskie słowo, często łączone z nazwiskami różnych polityków, we Władcy Pierścieni wypowiedzieć nazwę ulubionego owocu (no, prawie), a w bajce o Ali Babie powtórzyć hasło. Niedobrze, nie mam parasola, a hasła nikt mi nie zdradził.

Zadręczając się podobnymi myślami, w końcu stanąłem przed... Zwykłym biurowcem.

To w sumie ułatwi sprawę – pomyślałem i wszedłem.

Wychodząc byłem troszkę skołowany. Okazało się, że to całe smsowe wróżenie polega w 90% na wklejaniu przygotowanych formułek. Widocznie wszystkich nas czeka ten sam los, co poradzić. Sytuację ratował trochę fakt, że w pozostałych 10% będę mógł popuścić wodze fantazji. Jeszcze bardziej sytuację ratował kolejny fakt, że jeśli jako wróżek zyskam przychylność ludzi na tyle, że będą do mnie często pisać, to i moja pensja wzrośnie do jeszcze bardziej horrendalnych rozmiarów umożliwiając do tej starbaksowej kawy wziąć ciastko owsiane, które będę chrupał rzucając, niby od niechcenia, spojrzenia pełne wyższości na biedaków z samą kawą. Patrzcie, stać mnie, jestem szanowanym, sławnym wróżbitą, Nostradamus może mi sznurówki wiązać dupą.

Dobra, czas zejść na ziemię, ostatnim krokiem od dzielącego mnie bogactwa były trzy testowe dyżury wróżbiarskie... Które pominę milczeniem, bo podpisałem świstek, że jeżeli będę za dużo gadał to przeciągną mnie pod kilem, a słona woda szkodzi na cerę.

Powiem tylko, że:

a) Nie rozumiem logiki niektórych ludzi. W końcu gdyby jakiś smsowy wróżek znał liczby, które padną w totku, to by sam to wykorzystał.

b) Sąsiedzi osób, z którymi mi przyszło rozmawiać, musieli mieć niezły ubaw widząc przez okno poważnych ludzi obstawiających mieszkania świecami, a potem kręcących się wokół własnej osi, skaczących na jednej nodze i wykonujących masę innych ćwiczeń by Chodakowska. Nie wiem, czy im to przyniosło przychylność losu, ale na pewno będą zdrowsi.

Trzy próbne dyżury zleciały jak z bicza strzelił i kiedy zaczynałem się rozkręcać, planując do fitnessu Ewci dodać ćwiczenia na wolnych ciężarach okazało się, że moi potencjalni pracodawcy to ludzie bez poczucia humoru tudzież poczucia misji. I mnie nie przyjęli.

Kończę więc, gumtree wzywa, kawa stygnie.

#pracbaza #coolstory #hajlajfstories
  • 9