Wpis z mikrobloga

Leżę w sobotę i słyszę dźwięk domofonu. Skóra mi się najeżyła i odczułem dziwny dyskomfort. Jakby synapsy nakazały kłucie mego ciała. Wstałem z kibla odczuwając drętwienie w kolanach i stopach, bo się zasiedziałem. Podnoszę słuchawkę i pytam:
- Kto tam?
- Dzień dobry, czy zechciałby Pan porozmawiać o Bogu?
Nie zastanawiając się kliknąłem przycisk, który umożliwił wejście do klatki schodowej. Następnie uchyliłem drzwi, bo byłem ubrany w stary, ciemny t-shirt i luźne granatowe bokserki. Stanął przede mną starszy mężczyzna z wąsem i kobieta - karlica. Strasznie bawią mnie karły. Fantazjuję o nich dość często. Wyobrażam sobie, że kopię karła w jego niewymoarowy zad, a jego twarz grzęźnie w błocie.
- Czy wie Pan, kim jest mój ojciec? - zapytał mężczyzna unosząc brwi, ewidentnie zbijają mnie z tropu.
- Matka ci nie mówiła czy co? - odpowiedziałem stanowczo, dosadnie. Po chwili dodałem, że żartuję i mam cięty język. Dodałem, że muszę im coś pokazać, zapraszając ich do środka. Mężczyzna zmierzył partnerkę, karlica sięgała mu do krocza. Przekroczyli próg moich włości. Zaprowadziłem ich do toalety i pokazałem moje dorodne, brązowawe dzieło. Było tego tyle, że wystawało znad wody.
- Pan żartuje?! - odparła karlica śmiesznym głosem.
- I ja mam chwilę zadumy nad życiem, spuszczając gówno zawsze myślę: panta rhei.
Mężczyzna zaczął uciekać, a karlica za nim. Niewiele myśląc podstawiłem jej nogę. Na zdrętwiałych kolanach niewiele bym zdziałał. Mężczyzna uciekł, a ja wziąłem karlice na ręce. Zaczęła zielenieć od smrodu i wydawała z siebie wyrazy dźwiękonaśladowcze, które były nieprzychylne dla panującego swądu.
- Sądzę takie okrutniki od zawsze, yebie jak górnikowi z pępka po szychcie.
- Pan mnie puści! - krzyczała karlica, więc to uczyniłem.
Upadła na posadzkę i próbowała wyjść z pomieszczenia na czterech łapach jak pies. Niewiele myśląc zlapalem ją zewnętrzną częścią dłoni za czoło, aż coś strzeliło jej w kręgosłupie. Karlica wyła w niebogłosy, a ja usiadłem jej na plecach i przytrzymując szepnąłem jej do ucha:
- Masz srakę jak gorylica.
Kobieta dalej krzyczała ale jej krótkie rączki i nóżki uniemożliwiały jej skuteczne oswobodzenie się.
- Puszczaj mnie poybie! Cały czas wydawała z siebie niezidentyfikowany wyraz dźwiękonaślqdowczy odruchu wymiotnego.
- Gardzę karlicami od dziecka - odparłem że stoickim spokojem. Następnie sięgnąłem po papier toaletowy i podtarłem się ponownie. Mam tyle włosów na podpiździu, że kał się do nich lepi, a bakterie kałowe tańczą tam kankana. Na różowym papierze toaletowym widoczny był gruby ślad. Jakby ktoś posmarował go sporą ilością Nutelli. Dałem powąchać to karlicy, a ona wierzgała jak kapibara w klatce oblewana wrzątkiem. Powiedziałem jej, że marzy mi się aby w jej nozdrzach zalęgły się koprofagi z mojego zakręconego zakalca. Karlica wyła w niebogłosy, a ja przytknąłem jej nos do mojego odbytu i krzyczałem:
DWIE DZIURY W JEDNEJ DZIURZE RÓWNA SIĘ TWÓJ NOS W MOJEJ DUPIE!
Karlicy przez nozdrze spłynął gęsty gil. Wyglądał jak płyn porodowy. Następnie spakowałem ją do plecaka z Decathlonu i poszedłem do lasu, przy którym jest pole. Wiła się w nim jak piskorz. Znalazłem na polanie krowie łajno i wyjąłem ją z plecaka. Następnie wsadziłem twarz w krowiego placka i krzyknąłem:
- Całun Turyński!
Karlica zaczęła uciekać przez pole ale potknęła się o rzepę. Podbiegłem do niej i sprzedałem jej kopa w dupę, aż wbiła się w ziemie.
- TAKIE ZARTY SĄ NIE NA MIEJSCU! TOŻ TO SKANDAL, JA MÓWIŁEM O BOGU - krzyczała u progu mężczyzna.
- Muszę spłuknąć stolec - odparłem i zamknąłem drzwi.
#heheszki #pasta #nudzesie #przegiolemco
  • 5
  • Odpowiedz