Wpis z mikrobloga

@artpop: nie przypominam sobie żebym uczył się na religii jakichś bajek. Dla mnie religia to były raczej wpajane zasady etyczne i formowanie kręgosłupa moralnego. Edukacja seksualna jest mniej istotna w tym momencie. Dzieci już teraz wiedzą o wiele więcej o seksie z internetu niż ktokolwiek mógłby im opowiedzieć w szkole. Wystarczyłyby ze 2 spotkania w roku w gimnazjum informujące o chorobach wenerycznych i problemach jakie niesie za sobą przedwczesne rodzicielstwo.
@barteq_g: w tym miejscu odpowiadałem tylko na to, że wiedza o seksie z internetu jest taka dobra. W moim to nie wiem, bo ja miałem w szkole tzw. przygotowanie do życia w rodzinie z kobietą, która mówiła jasno, że można pytać o wszystko. Pamiętam, że wtedy w gimbazie, mimo pewnej wiedzy z internetów z całkiem dużym zainteresowaniem w tym brali wszysscy udział Hrupy były podzielone na męską i żeńską, stąd też
@dikembe-mutombo-mpolondo-mukamba: @artpop: miałem bardzo dobrego katachete, nie księdza, a później zakonnice ( klawa babka, dużo z nami rozmawiała) i prowadziłi katechezę w taki sposób, że najpierw modlitwa, później odbębnienie jakiejś karkówki z 10 przykazan albo innych rzeczy a reszta lekcji zajmowała rozmowa na trudne tematy, jak np. własnie inne religie, albo czy można brać biblię dosłownie. Pamiętam że nie zabrakło wielu elementów które dało całej grupie mnóstwo śmiechu jak np.
@maluuutki: Problem jest taki, że w państwowych szkołach uczy się np. matematyki i uczniowie jej nienawidzą. Uczy się historii i kończąc szkołę nie ma się o niej pojęcia. Uczy się religii i mamy coraz więcej niewierzących.

Wolałbym, żeby o seksie nie mówiono w szkołach bo biorąc pod uwagę powyższe argumenty grozi to katastrofą demograficzną.
@maluuutki:"Najpierw modlitwa"... wat? Czy wy serio modliliscie się w klasie? + tak, na pewno co lekcje mieliście rozmowy o innych religiach i o tym ile w biblii jest bullshitu. Bo wierzący co kolejne kilkanaście lat dobierają sobie z biblii co chcą, bo #lewackanauka idzie do przodu.