Wpis z mikrobloga

Od 18 stycznia 2024 mieszkałam w czterech miejscach, trzech krajach, pracowałam na cztery różne sposoby i zwiedziłam osiemnaście dużych miast. Do dziś spotkałam 168 kotów na ulicy i 137 samochodów, moja dzienna średnia kroków na ten okres to około 15 tysięcy, od wyjazdu spałam średnio 3 godziny mniej niż w domu. Poznałam 10 osób które raz na raz coś napiszą, chociaż to i tak 10 więcej niż miałam w planach, byłam przy narodzinach 7 jagniąt, napisałam 27 pełnych wierszy, wypiłam około 40 litrów mleka, według testów internetowych znam około 2000 nowych słów. Rozumiem że jestem innym człowiekiem niż na początku stycznia, ale nie wiem jeszcze do jakiego stopnia. Na pewno mniej boję się ludzi, nie boję się chodzić sama do ciasnego sklepu, na pocztę, nie boję się kupić biletu na autobus u kierowcy. Jestem bardziej asertywna, wyczulona i obecna. Umiem udawać zaangażowanie w rozmowie, dużo szybciej i trafniej oceniam ludzi po pierwszym wrażeniu, zrozumiałam jaki humor wywołuje śmiech u większości w pomieszczeniu. Mój mózg jest dużo plastyczniejszy jeśli chodzi o poruszaniu się w miejscu gdzie nie mówi się po angielsku, nie mam większego problemu się dogadać z ludźmi mieszając trzy języki naraz. Wielokrotnie mnie zaskoczyło że przeczucie króluje nad racjonalnością. Wielokrotnie mnie zaskoczyło że obcy ludzie bywa lubią być bardzo mili, że czasami jeden uśmiech zmienia ogromnie dużo, ale też że mój status społeczny zawsze będzie relatywnie niski. Zaczęłam pogardzać mężczyznami na poziomie podobnym do kobiet i stałam się dużo bardziej rozchwiana w tym jak traktuję ludzi, podchodzę wyjątkowo chłodno albo wyjątkowo ciepło do nieznajomych ludzi po szybkiej ocenie jaki byłby u nich mój cel. Dużo bardziej doceniłam to jak się mieszka w Polsce i jak bezpiecznie się tam czuję, za to moja opinia na temat UK spadła jeszcze niżej. Dwa razy w dosyć oczywisty sposób próbowano mnie okraść, z dziewięć razy czułam się niebezpiecznie gdy łazili za mną mężczyźni na ulicy. Cztery z może jakichś trzydziestu możliwych razy wyszłam z kimś poznanym na drodze na spacer, tylko jeden raz uważam że było warto i generalnie dużo bardziej doceniam samotność. Poznałam ludzi uciekających od wojny, poznałam jakoś tam szanowanych muzyków, buraków, poznałam ludzi z ogromnymi celami i osiągnięciami, poznałam ludzi którzy nie radzą sobie tak samo jak ja, a którym wmawia się górnolotne kłamstwa, minęłam wielokrotnie potencjalne bratnie dusze, wymieniliśmy jedynie świadome spojrzenia o tym samym smaku. Choć ludzie podróżują dłużej, widzą więcej i pracują ciężej, to wystarczyły mi trzy miesiące żeby zrozumieć jak mało mnie w życiu bawi. Szybko znudziła mi się tułaczka i posiadanie codzziennie innej twarzy, tak szybko jak zapuszczone korzenie dotychczas na kilku punkcikach europy. Znudzona poznanymi wszystkimi ludźmi i doświadczeniami, tym że zawsze wszystko trwa za krótko żeby przestało być obce. Zrozumiałam chyba że nie ma w życiu dla mnie miejsca, zajęcia, żadnego wytłumaczenia czemu miałabym ciągnąć je dalej. Nie mam marzeń i celów o cenie wyższej niż z Aliexpress, a są one dla mnie bezwartościowe. Choć wypełniłam dwa dzienniki i wypełniam limit tekstu w tym poście słowami, nie mam za bardzo o sobie nic do powiedzenia. Chyba zrozumiałam co to jest dojrzewanie, bo wszystko smakuje taką samą szarością, i mi to wszystko coraz bardziej obojętne. Nie żałuję spędzonego w ten sposób czasu, nie kosztował mnie poza tęsknotą i fizycznym dyskomfortem, no i może parę butów które się rozeewały, ale też nie wiem jaki jest sens robić w życiu cokolwiek dalej i więcej, nie widzę powodu żeby nie chcieć dostać śmiertelnego zawału w przeciągu następnych piętnastu minut. W sumie nie wiem dokąd próbuję teraz dojść, bo choć zrobiłam setki kilometrów pieszo i w większej skali tysiące, to dalej jestem w tym samym miejscu co wcześniej. Bogatsza o dużo więcej wspomnień i usłyszanych słów, zobaczonych roślin, wymagających doświadczeń, ale dalej dusza moja biedna, a może pusta zupełnie, i kończy się rozdział życia kolejny właśnie, ale zakończenie od początku napisane i niezmienione.

#rozwojosobistyznormikami #uposledzenie #podroze
  • 38
  • Odpowiedz
@jutronaobiadznowuryz: Jak już nabrałaś rozpędu w dobrą stronę to może warto zadbać o gruntowną poprawę zdrowia psychicznego? Nie znajdziesz szybko własnego sensu zadręczając się codziennie psychicznie i fizycznie, a wierzę, że wraz z dobrze dobranym specjalistą sprawnie sobie wszystko poukładasz
  • Odpowiedz