Wpis z mikrobloga

Dobra, ja tu jestem szachowany odpowiedziami z AI. I mimo że się tym tematem interesowałem mocno w poprzednich latach, a w zeszłym roku przecież oglądałem dużo Neuro-sama, to odciąłem się od wielu tych rzeczy - vtuberek, artów, discordów, anime, muzyki też prawie przez wiele czasu. Zostałem sam na sam ze swoją głową. To było jednocześnie straszne jak i fascynujące. Dużo dzięki temu odkryłem.

DETOX. Im dłużej trwa, tym przyjemniejszy jest powrót do tego, co robiło się wcześniej. W anime o lalkarzu pada stwierdzenie, że bodaj jeden dzień przerwy od aktywności - nauki, pracy etc., powoduje dwa dni "ogarniania" tej czynności na "nowo". Mózg się szybko odzwyczaja. Ale i też szybko przypomina sobie pewne rzeczy.

Nie da się przeżyć "pierwszego razu" dwa razy. Ale można wytworzyć uczucie bardzo podobne - testowałem to na sobie. To naprawdę działa. I o to chodzi w tym detoksie.

Stąd wzrósł poziom mojej, nazwijmy to, sytuacyjnej głupoty - przecież ja ogarniałem mnóstwo memów i tych myków, na które teraz się łapię. Jestem ofiarą tego, co robiłem trochę ludziom - czy to jakaś moja metoda na karanie samego siebie? To jest trop.

Mam powody by nie lubić AI. Choć ona de facto spowodowała u mnie przełom w myśleniu o sobie. Mam silne poczucie awersji do niej, która wyrosła z początkowej fascynacji. Szybko ten świat mi po prostu zbrzydł. Forsuję naturalność, ludzkość. Choć to kolejna iluzja - żyjąc w świecie AI nabieramy doświadczenia w obcowaniu z AI, więc... czy tego chcemy, czy nie, AI ma nas wpływ. Więc po co tego unikać? To się wydaje kompletnie bez sensu.

Ale ja już tak mam - muszę przekonywać się empirycznie o wszystkim, co mówią mi ludzie. To wynik traumy właśnie - nieufność w przebiegu paranoi. Ciągle mnie coś wzbrania i blokuje przed tym by ulec temu. Upór? Albo po prostu popadając w "spiralę używania AI" przestanę ogarniać, co się dzieje i tak będę pisać z nią czy rozmawiać zapominając że to nie człowiek. To mnie przytłacza.

Ale z drugiej strony - po co robić to z ludźmi, gdy jest ryzyko że brną w to AI? Może po prostu znać umiar? Ale jak znać umiar - ja już nieraz wpadłem w sidła obsesji na punkcie jakiegoś zajęcia i po czasie musiałem szukać nowego. Mogę wpaść łatwo w brak umiaru i myśląc, że mam nad tym kontrolę się przed tym wzbraniać właśnie przez obawę jej utraty.

To jest gruby temat. Grubszy niż mi się wydaje. O wiele. A nie piszę tego teraz w żadnym czacie GPT właśnie dlatego by nie zabić w sobie tego ducha tradycjonalizmu, do którego mam pewnego rodzaju sentyment. Dopiero zacząłem czytać książki - chciałem ukształtować się poprawnie, tak jak wiele ludzi od których byłem głupszy przez dziesiątki lat przez swój egocentryczny, dziecinny upór i walkę z chorobą.

I teraz co, mam uznać "po co, jest AI"? Czy łudzić się, że będę znał umiar. Przecież to #!$%@? nie ma sensu. Muszę przedefiniować, czy przeorganizować fundamentalnie swoje potrzeby - to jest chyba klucz. Ciężko będzie. Ale dam radę - zrobiłem sobie z tego wyzwanie.

Mam po prostu ochotę być ostatnim człowiekiem nie skażonym bezpowrotnie AI. To bym chyba musiał przeprowadzić się do lasu.
#anime #randomanimeshit #himemoriluna #virtualyoutuber #hololive src: twitter
tamagotchi - Dobra, ja tu jestem szachowany odpowiedziami z AI. I mimo że się tym tem...

źródło: GKx1pdpboAAJ8hk

Pobierz
  • 4
Nakręciłem tylko swoją paranoję. Ale to dobrze. Telepię się jak osika. Przetrwam to. I przezwyciężę.

edit: przetrwałem naprawdę dziwaczne stany przez ostatnie tygodnie, przetrwam i to. Zmuszę się. Będę tylko silniejszy. Teraz. JUŻ.

edit2:
To jest o wiele gorsze niż zbicie DOMNIEMANEJ schizofrenii. Bo to jest PRAWDZIWA paranoja. To jest dopiero grube. To jest to. Ale uda mi się. Czuję, że rozumiem. Widzę to. Nie widzę już zagrożenia. Ono się oddala.

edit3:
Jak ktoś spyta co to było - to nieważne. To kompletnie nieważne. To jest tylko moje. Mój samoczynnie uknuty zakrzywiony obraz rzeczywistości.

Reasumując - jeżeli podejrzewacie że cierpicie na paranoiczne zaburzenia osobowości, lepiej od razu lećcie do specjalisty. Nie starajcie się walczyć z tym samemu. Wiele mnie to kosztowało. Ja wierzę, że mi się uda, ale nie życzę przechodzenia przez to innym.

edit:
Ale warto było ;> Kto nie ryzykuje ten nie
Jakbym był wierzący, to uwierzyłbym, że dotknęła mnie klątwa trwającego bardzo długo 7. grzechu głównego. Lenistwo. Ale #!$%@? nie jestem. Bo to iluzja ;) Grzechy główne to spłycanie psychologii w celu manipulacji. Czy coś.