Wpis z mikrobloga

Przychodzimy na ten świat nadzy, dosłownie i w przenośni. I od narodzin, aż do śmierć zaczyna się ten cały cyrk z: kształtowaniem swojej osobowości, charakteru, przekonań, wiary, opinni i całego tego bagażu wszelakiej wiedzy i umiejętności.

Zbieramy dobro nie materialne i materialne. Bierzemy to za gotówkę albo w kredyt. Doświadczamy samodzielnie albo polegamy na opinni innych.

Ale nic co tu posiądziemy nie jest nasze. Dóbr doczesnych do grobu nie zabierzemy. Całą wiedze którą posiądziemy zniknie razem z nami w dniu śmierci.

Czy to znaczy, że jesteśmy tu dla własnych metafizycznych doświadczeń? Dla ubogacenia naszego ego? Jesteśmy uzależnieni od doświadczania spraw i rzeczy? Śmierć nie jest końcem lecz nowym początkiem? To jest symulacja?

Tak... wiele pytań...

#2cups1man
  • 4
  • Odpowiedz
  • 0
@Nosyrn: I tak i nie. Każdy wie że kiedyś umierze. Ale tylko wtedy kiedy np. lekarz oznajmi "Ma Pan/Pani nowotwór złośliwy zostały 2 miesiące życia". Wtedy ludzie zwykle zdobywają się na odwagę do rzeczy które odkładali w czasie i żyją "pełnią życia". Czym dla mnie jest definicją doświadczania spraw i rzeczy.
  • Odpowiedz
@2Girls_1Cup: Każde stworzenie może dodać kamyczek do dziedzictwa swojego gatunku. Ludzie nie doceniają swoich możliwości, nie rozumieją że mogą robić co chcą, że szczęście i spełnienie jest na wyciągnięcie ręki. Nawet jeśli rodzisz się w złych warunkach to po co się urodziłeś? Może właśnie po to by być pierwszym odważnym i rozpocząć wielopokoleniowy proces zmiany? Albo natchnąć się słowami innego człowieka by zostać kontynuatorem czyjejś myśli? Co z tego, że możesz
  • Odpowiedz