Wpis z mikrobloga

Pamiętam jak pojechałem na lodowisko w gimnazjum ze swoją klasą i notorycznie mnie przewracano, a to ciągnąc za bluzę, a to podkładając nogę. Łącznie upadłem jakieś kilkanaście razy. I byłem wobec tego obojętny, próbowałem sam się z tego śmiać.

W kontaktach z rówieśnikami pozwalałem reszcie tak siebie traktować, nie reagowałem, nie stawiałem granic, nie umiałem się wykazać asertywnością. Zawsze miałem problem z tym żeby się postawić. Inni to wyczuwali dlatego pozwalali sobie na więcej wobec mnie, a to namalować mi kutasa markerem na mundurku, a to notorycznie chować buty które zostawiałem w szkole, a to rozsypać książki z plecaka lub wrzucić mi go do kosza. Nie czułem się jakiś gnębiony, nie czułem żalu, czy złości. Żyłem w swoim świecie i mam tak do dzisiaj. Unikam konfrontacji, jestem osobą ugodową, niekonfliktową, często myślami nieobecną. Czasem mam wrażenie, że moje emocje są bardziej wyblakłe niż u większości ludzi. Czuję się trochę jak jakiś impotent emocjonalny. Jedyną emocją jaką przeżywam intensywnie jest lęk.

#przegryw #depresja
  • 48
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

miałem pełną świadomość bycia gnębionym


@soyunmago: ja właśnie nie miałem takiej świadomości, dopiero po latach się zorientowałem co to było. A wtedy jedynie to tylko odczuwałem strach przed oprawcami i jakoś nie zadawałem sobie pytania czemu mi to robią. Teraz mi to nie daje żyć że się tak dawałem ale gdyby cofnąć czas to i tak byłbym taka sama p---a jaka byłem. Jak mnie wyzywali to udawałem że nie słyszę
  • Odpowiedz
@Glock17: ja się przyznałem w IV klasie podstawówki w domu do bycia gnębionym, nie wiem, czy użyłem dokładnie tego określenia, ale myślę, że sens zjawiska oddałem dobrze. Poradzili mi, żebym się stawiał, ale gdy zjawiałem się w murach szkoły i przychodziło co do czego, to ja nadal wolałem nic nie robić, bo jak ktoś ma spowolniony czas reakcji i overthinking, to riposty słowne wyglądają karykaturalnie (mniej więcej tak, jak w
  • Odpowiedz
@RopuchYtong:

Leki mają tylko pomóc, one nie są rozwiązaniem.

Jeżeli pomagają, to są jednocześnie rozwiązaniem. Przy chorobach psychicznych jedynym.

zauważył, że w twoim życiu KONIECZNA jest zmiana, żebyś zaczął czuć się lepiej i
  • Odpowiedz
czemu nie mowiles rodziom

bzdura rodzice mogliby go nauczc jak radzic sobie z takimi sytuacjami oraz interweniowac


@bandera: ponieważ dotyczyło to całości, nie konkretnej sytuacji jak myślisz. To nie byłoby rozwiązanie. Robiłem tak samo. Nie rozumiesz.
  • Odpowiedz
Jeżeli pomagają, to są jednocześnie rozwiązaniem.


@senselessness: Nie, nie są rozwiązaniem. Chyba, że chcesz je brać do końca życia. One są wsparciem, gdy ty będziesz pracować, żeby coś w swoim życiu zmienić. Chociażby sposób myślenia i podejście do życia. Nauka radzenia sobie ze stresem i emocjami. Nauka asertywności. To wszystko wymaga energii, którą łatwiej będzie zebrać będąc na lekach. Ale nie można traktować leków jako rozwiązania w stylu "po prostu będę
  • Odpowiedz
@RopuchYtong:

Nie, nie są rozwiązaniem. Chyba, że chcesz je brać do końca życia.

Właśnie podważyłeś całą wiedzę naukową. Każda choroba psychiczna cechuje się nawrotowością i wiemy, że nie da się jej wyleczyć poza remisją.

Chociażby sposób myślenia i podejście
  • Odpowiedz
Właśnie podważyłeś całą wiedzę naukową. Każda choroba psychiczna cechuje się nawrotowością i wiemy, że nie da się jej wyleczyć poza remisją.


@senselessness: Dalej, przeinaczasz sens mojej wypowiedzi. Chodzi mi o to, że nie wystarczy iść do psychiatry, wziąć leki i na tych lekach zasuwać do końca życia, tylko dążyć do ich odstawienia.

Sposób myślenia czy podejście nie wywołują chorób
  • Odpowiedz
@RopuchYtong:

tylko dążyć do ich odstawienia

Bardzo ładna wizja świata. Szkoda, że się nie sprawdza, tylko pacjent trafia 10 raz do szpitala, bo odstawił leki.

Ale istnieje jednak różnica w "życiu", gdzie gnijesz 12-15h na dobę przed komputerem, zalewając się browarami, a życiem, gdzie do czegoś dążysz i czujesz się spełniony
  • Odpowiedz