Reminiscencje poświąteczne. Powiem wam, że sentyment jest wyrypany na maksa, a społeczeństwo ma na oczach ceglane klapki. Ludzie 30+ z mieszkaniami kupionymi w latach 2012-2017 za śmieszne dzisiaj pieniądze, praktycznie spłaconymi. Rodzą im się gówniaki i są zmuszeni do zmiany mieszkań na większe. Jedyny słuszny model tej operacji to nowe/większe w srogim kredycie i wynajem starego mieszkania. Jak pytam czemu nie sprzedać starego i dobrać jakiś mały kredyt na zakup większego, to słyszę dwa argumenty. Po pierwsze kasa z wynajmu będzie im spłacać nowy kredyt. I po drugie, za kilkanaście lat dzieci będą już miały coś swojego na start w dużym mieście. Słyszę to po raz n-ty.
Ilu z was i waszych znajomych urodzonych w latach 80/90-tych miało kupione mieszkanie w wieku 1-3 lat?
Ilu z was i waszych znajomych urodzonych w latach 80/90-tych miało kupione mieszkanie w wieku 1-3 lat?
@rzzz: ten ziom co mi nie sprzedał 2 lata temu to właśnie dla dziecka w takim wieku postanowił jednak zostawić. tylko on trzyma puste, nie wykończył nawet
@rzzz: I co w tym złego? Tak się w końcu buduje jakiś majątek - absolutnie podstawowy w tym przypadku ale w polsce to jest postrzegane jak luksus xxxxD Chcesz drugiej wojny albo komunizmu jako wielki reset?
@rzzz: to, że ktoś sobie kupuje, to nic złego. Tak jak napisał @Saeglopur
Problem jest natomiast z podażą; jest straszny niedobór unitów (podaż minus 50% r/r). Dodatkowo deweloperzy prawie nic nowego nie budują. To co jest zostanie wykupione przez big money, a dla Kowalskiego zostanie figa z makiem i wzrost cen o 50% r/r.
I co w tym złego? Tak się w końcu buduje jakiś majątek
@Saeglopur: Złe jest to, że ludzie nie dostrzegają żadnych wad i ryzyk związanych z tą strategią. Np. jeżeli rypnie gruba wieloletnia recesja i stracisz robotę to to jednak lepiej nie mieć kredytów lub mieć ich jak najmniej. Ceny najmu mogą spadać, a stopy mogą być za 5 lat na poziomie 20%, bo czemu nie (przypominam że w porównaniu do
@rzzz: no to co? jest powszechne przekonanie, że jak sprawy pójdą nie tak, to albo państwo nakaże anulowanie odsetek jak u kredyciarzy frankowych, albo da wakacje kredytowe jak ostatnio.
w oczach nabywców nie ma już żadnych ryzyk, zysk się sprywatyzuje, a straty przeniesie na państwo i podatnika.
jest powszechne przekonanie, że jak sprawy pójdą nie tak, to albo państwo nakaże anulowanie odsetek jak u kredyciarzy frankowych, albo da wakacje kredytowe jak ostatnio.
I co w tym złego? Tak się w końcu buduje jakiś majątek
Chcesz drugiej wojny albo komunizmu jako wielki reset?
Połączyłem dwie odpowiedzi, śmieszne i straszne to. Jak widać, całe to obecne wolnorynkowe budowanie majątku opiera się na komunistycznych gwarancjach.
@rzzz: Na szczęście to nie moje problemy ALE gdy wielkiej skali zjawisko ograniczyłoby spłacalność kredytów to tacy jak ja będą tym wszystkim użalającym się je realnie niestety finansować - idealny przykład już masz z frankowiczami, wakacjami kredytowymi i innymi bzdurami
Problem jest natomiast z podażą; jest straszny niedobór unitów (podaż minus 50% r/r). Dodatkowo deweloperzy prawie nic nowego nie budują.
@haha123: Wykopki jęczą na popyt inwestycyjny nie rozumiejąc że bez
@rzzz: ja jestem w takiej sytuacji. Mam własne spłacone mieszkanie, z narzeczoną chcemy kupić większe. Z jednej strony mógłbym sprzedać swoje i kupić większe 90+ metrów bez kredytu, z drugiej strony - wszyscy dobrze widzą co się dzieje i w którą to stronę idzie. Gdyby nie wieczne prywatyzowanie zysków i uspołecznianie strat to pewnie bym sprzedał i kupił większe bez kredytu, a tak to wszyscy już się przyzwyczaili, że kapitan państwo
Aktywne Wpisy
18+
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Powiem wam, że sentyment jest wyrypany na maksa, a społeczeństwo ma na oczach ceglane klapki.
Ludzie 30+ z mieszkaniami kupionymi w latach 2012-2017 za śmieszne dzisiaj pieniądze, praktycznie spłaconymi.
Rodzą im się gówniaki i są zmuszeni do zmiany mieszkań na większe. Jedyny słuszny model tej operacji to nowe/większe w srogim kredycie i wynajem starego mieszkania.
Jak pytam czemu nie sprzedać starego i dobrać jakiś mały kredyt na zakup większego, to słyszę dwa argumenty. Po pierwsze kasa z wynajmu będzie im spłacać nowy kredyt. I po drugie, za kilkanaście lat dzieci będą już miały coś swojego na start w dużym mieście.
Słyszę to po raz n-ty.
Ilu z was i waszych znajomych urodzonych w latach 80/90-tych miało kupione mieszkanie w wieku 1-3 lat?
#nieruchomosci
@rzzz: ten ziom co mi nie sprzedał 2 lata temu to właśnie dla dziecka w takim wieku postanowił jednak zostawić. tylko on trzyma puste, nie wykończył nawet
Chcesz drugiej wojny albo komunizmu jako wielki reset?
Problem jest natomiast z podażą; jest straszny niedobór unitów (podaż minus 50% r/r). Dodatkowo deweloperzy prawie nic nowego nie budują. To co jest zostanie wykupione przez big money, a dla Kowalskiego zostanie figa z makiem i wzrost cen o 50% r/r.
@Saeglopur: Złe jest to, że ludzie nie dostrzegają żadnych wad i ryzyk związanych z tą strategią.
Np. jeżeli rypnie gruba wieloletnia recesja i stracisz robotę to to jednak lepiej nie mieć kredytów lub mieć ich jak najmniej.
Ceny najmu mogą spadać, a stopy mogą być za 5 lat na poziomie 20%, bo czemu nie (przypominam że w porównaniu do
jest powszechne przekonanie, że jak sprawy pójdą nie tak, to albo państwo nakaże anulowanie odsetek jak u kredyciarzy frankowych, albo da wakacje kredytowe jak ostatnio.
w oczach nabywców nie ma już żadnych ryzyk, zysk się sprywatyzuje, a straty przeniesie na państwo i podatnika.
@Saeglopur
Połączyłem dwie odpowiedzi, śmieszne i straszne to.
Jak widać, całe to obecne wolnorynkowe budowanie majątku opiera się na komunistycznych gwarancjach.
@haha123: Wykopki jęczą na popyt inwestycyjny nie rozumiejąc że bez