Wpis z mikrobloga

Dziś zakończyłam 21 dni postu! Pijcie ze mną bulion warzywny! ()
#post #glodowka #niejedzenie #medycynanaturalna nie taguję # zdrowie bo zaraz ktoś się dosra że gŁoDóWkI sOm NiEzDrOwE - pls, jak ten wątek Cię nie interesuje i nie dotyczy to od razu go pomiń, oszczędzisz sobie czasu, bo to będzie długi wpis i nie musisz go czytać ʕʔ

Macie jakieś doświadczenia z długimi postami wodnymi? Chętnie poczytam Wasze historie, może podzielicie się jakimiś tipami? W sumie o krótszych postach też możecie pisać, zawsze to jakaś wymiana doświadczeń (bo pewnie osoby w Waszym otoczeniu nie potrafią zrozumieć jak można nie jeść przez tyle dni i nie umrzeć, a nawet czuć się lepiej niż jedząc, nie? xD) A może znacie kogoś, kto stosował posty i poprawił swoje zdrowie (albo umarł XDDD)? Ciekawią mnie wszystkie historie.

Jestem zadowolona, że dotrwałam do końca (a przez cały czas gotowałam dla mamy, więc miałam sporo bodźców wzrokowo-zapachowych) ale jakoś nie czuję, że było to duże wyzwanie, bo głód całkiem się wyłączył drugiego dnia i wydaje mi się, że teraz mogłabym już nie jeść w nieskończoność (tzn do czasu aż pozbyłabym się całego zapasu tłuszczu ^^'). Fizycznie nie czułam głodu, ale tak gdzieś po 2 tygodniach zaczęłam psychicznie tęsknić za jedzeniem, najbardziej za kozim jogurtem i jajkami.

Nie był to mój pierwszy post, ale za to najdłuższy, najpierw chciałam zrobić tylko 2 tygodnie, ale tak dobrze się czułam więc pociągnęłam 3. Ogólnie przed postem byłam na lowcarb (nie liczę już węgli, ale co jakiś czas niezamierzenie wpadam w keto), codziennie #intermittentfasting (zwykle 16/8, czasem 20/4). Nie pamiętam ile postów jednodniowych zrobiłam, bo naturalnie przychodzą takie dni kiedy po prostu nie chce się jeść, było kilka 3-dniowych, potem 5, 7, a najdłuższy 10 dni w zeszłe lato.
W przyszłym roku spróbuję 4 tygodnie, a może od razu walnę jezusowe 40 dni, a potem już prosta droga do #bretarianizm XD Nie no, żartuję, nie jestem tak oświecona żeby żywić się tylko światłem (jeszcze XDD).

Najgorsze w poście jest chyba to, że tak mocno wali z japy, płukałam sobie usta szałwią albo wodą z solą, szorowałam język szczoteczką i pomagało na jakiś czas. Dobrze że mam niewiele kontaktów z ludźmi, więc jedynie mi samej to przeszkadzało, nie musiałam nikomu chuchać acetonem ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

Miałam sporo energii, codziennie chodziłam na długie spacery, normalnie targałam zakupy i paczki z paczkomatu, zero zadyszki na 3 piętro ^-^ Spałam jak aniołek, bez wybudzania w nocy, krócej niż zwykle (chodziłam wcześniej spać i budziłam się wyspana koło 4 rano). No ogólnie to czułam się najlepiej w porównaniu do poprzednich postów. Mogłoby się wydawać, że skoro mózg nie dostaje glukozy z pożywienia (jedynie tyle ile wyprodukuje wątroba w procesie glukoneogenezy) to człowiek będzie przymulony. Wręcz przeciwnie - ketony robią robotę. Uwielbiam tą jasność umysłu, wyostrzone zmysły i spokój w głowie. Na keto nie ma aż takiego efektu.
Posty są uzależniające, o s t r o ż n i e xD

Parę razy zdarzyły się lekkie spadki energii popołudniami i było mi trochę zimno, ale godzinka odpoczynku pod kołdrą z mruczącym kocim termoforem i ciepła woda do picia wszystko naprawiały. Suplementowałam magnez+potas (kapsułki z cytrynianem) i odrobinę słonej wody z kiszonych ogórków rozpuszczone w szklance wody (niedużo, żeby nie było zbyt kwaśne, bo kwaśny smak pobudza trawienie. Niby mogłam dodawać tylko sól i elektrolity do wody, ale jednak wolałam dać wodę po kiszonkach, bo są tam probiotyczne bakterie, a na poście flora w jelitach jest trochę poszkodowana, bo nie dostaje błonnika, więc chyba taka dostawa bakterii z zewnątrz nie zaszkodziła), co parę dni dorzucałam do tego B-complex. Piłam głównie ciepłą, przegotowaną wodę, raz dla odmiany napiłam się źródlanej gazowanej i śmiesznie łaskotała mnie w żołądek xD

Mierzyłam parę razy cukier, wahał się od 51 (najniżej) do jakichś 80 (po spacerach), ale pewnie mój glukometr przekłamuje wyniki, bo mam stare paski.

Powoli wracam do jedzenia, dziś zupka z brokuła i włoszczyzny (dorzuciłam kiełki brokuła, żeby zjeść coś żywego z enzymami, a nie tylko rozgotowane warzywa), jutro też zupa ale dodam masło i wypiję trochę kefiru, pojutrze też zupa, kefir i jakieś awokado, a w Wielkanoc zjem już jajka na miękko i kozi jogurt <3
Wiem, że tak trochę nie po fachowemu zaczynam jeść, bo niby na początek trzeba przyjmować same płynne pokarmy typu sam wywar albo zblendowane warzywa, no ale po to mam zęby żeby gryźć, nie? Dawno nic nie gryzłam xd No i chciałam wyjść z postu bardziej w kierunku niskowęglowodanowym niż zwykle, gdy zaczynałam sokiem z grejpfruta, bo chcę mieć dalej nisko insulinę, ale nie chciałam od razu zapodać rosołu i mięsa, jednak czuję że moje jelita potrzebują tego błonnika żeby je ruszyć, a wygłodzona flora jelitowa błaga o inulinę, miałam przeogromną ochotę na pora, smakował wybornie ʕʔ

Żeby nie było - post nie jest odchudzającą dietą cud! Owszem, traci się kilogramy, bo zjadamy własny tłuszcz (taki autokanibalizm, self-cannibal-carnivore XDDD), ale jak po wyjściu z postu wróci się do starych nawyków żywieniowych to waga szybko odbije. Ja nie robiłam go z myślą o utracie wagi, ba, nawet specjalnie zrobiłam trochę masy przez zimę żeby teraz móc dłużej pościć i żeby mnie nie wysuszyło tak bardzo jak poprzednio, bo wtedy nie miałam zbytnio zapasu i po poście wyglądałam dość mizernie T-T A teraz jest ok, widać mi trochę mięśni na brzuchu, nie wyglądam jak wieszak, schudłam równo po całości


Utracone kilogramy to, poza tłuszczem i białkiem, w dużej mierze woda i zawartość jelit. Swoją drogą, w lato na 10 dniach postu zeszło ze mnie tylko 1kg mniej niż teraz w 21 dni. Pewnie latem mocniej się pociłam, no i przed postem byłam napchana owocami, więc więcej wody ze mnie ubyło. I teraz codziennie się gimnastykowałam (ale nie przetrenowywałam) i chodziłam na długie spacery, a umiarkowany ruch ma ochronny wpływ na mięśnie - nieużywane szybciej zanikają (a w lato wylegiwałam się na słoneczku i raczej się oszczędzałam).

Heinz Fahrner w książce "Post jako metoda leczenia" pisał, że średnio traci się 15-25g białka dziennie, a po 3 tygodniu ta ilość spada, ale badania które prowadził były raczej na ludziach jedzących normalnie, wysokowęglowodanowo. Ja byłam już wcześniej zaadaptowana do ketozy, jestem przyzwyczajona do korzystania z kwasów tłuszczowych i ketonów, więc pewnie zużyłam tego białka mniej niż w tych jego wyliczeniach. Z resztą utracone w poście białko to nie tylko mięśnie, to też różne enzymy, recyklingowi poddawane są uszkodzone białka, flora jelitowa też ma w sobie sporo białka - organizm nie jest taki głupi żeby jako pierwsze od razu katabolizować mięśnie potrzebne do pracy, hormon wzrostu je chroni).
Lenalee - Dziś zakończyłam 21 dni postu! Pijcie ze mną bulion warzywny! (。◕‿‿◕。)
#pos...

źródło: Screenshot0001

Pobierz
  • 12
  • Odpowiedz
  • 3
Po pierwszym "dłuższym", tzn 5-dniowym poście pozbyłam się dziwnej niby-alergii na twaróg, tzn nie byłam uczulona, trawię laktozę, mogłam normalnie jeść twarogowy nabiał typu serki wiejskie czy sernik, ale po samym twarogu miałam uczucie chłodu na policzkach, mimo że twarz niby była sucha to takie uczucie jakby była spocona i jakiś wyimaginowany podmuch wiatru robił efekt zimna, idk, nie wiem jak to opisać, może ktoś tego doświadczył to wie o czym mówię.
  • Odpowiedz
@Lenalee wow, szacuneczek. Ja czekam az mnie natchnie na te dwa dni chociaz zeby uruchomic te blogoslawiona autofagie, myslalam ze po okresie to z checia to zrobie, a tu niestety jakas dziwna sytuacja, bo przeciwnie mam ochote na wszystko inne, a wypieki wielkanocne nie pomagaja :( wczoraj niestety wejszło nawet ciasteczko migdałowe, a dzisiaj dojadlan owsianke i dorzucilam kilka borowek. Poza tym bez wtop, ale i tak troche przegryw ...
  • Odpowiedz
  • 0
@zbrodnia_i_kawa: Luz, wszystko w swoim czasie, po świętach będziesz bardziej zmotywowana żeby dać odpocząć układowi trawiennemu (ʘʘ) Na początku zawsze jest ciężko, ja już mam jakąś tam tolerkę xD
  • Odpowiedz
@Lenalee: właśnie już sama nie wiem co zrobię w wielkanoc, bo jadę do rodziny, a na tym mięsie i już wiem, że na 80% się złamię T_T jakieś protipy?

Dzisiaj miałam dość stresującą sytuację i pierwsza myśl, to chwycić za słodycze. Ale już czuję, że wiem, że nic mi to nie pomoże, co jest pewnym progresem.
  • Odpowiedz
  • 0
@zbrodnia_i_kawa: Nie wiem, ja nie jestem na carnivore, za bardzo lubię warzywa. Jak jesz nabiał to pewnie to mogłoby być jakimś substytutem słodyczy, jakiś erytrytolowy serniczek czy coś (zawsze to mniejsze zuo niż typowe ciasto mąka+cukier).
Jak impulsywnie mam ochotę na coś niezdrowego to zanim zjem zastanawiam się czy to mnie odżywi i czy w ogóle warto to w siebie wkładać i zwykle wychodzi na to że nie warto xd
No
  • Odpowiedz
  • 1
@zbrodnia_i_kawa: Sama znasz siebie najlepiej, ale może nie będzie aż tak źle? Jakoś to przeżyjesz, no i tak jak wcześniej pisałam - po świętach będziesz miała większą motywację do postu żeby dać odpocząć trawieniu. Dasz radę ʕʔ
  • Odpowiedz
  • 1
@Serendipity_: Właśnie celowo nie napisałam ile schudłam, bo nie robiłam tego postu żeby się odchudzić i nie chciałam żeby ktoś z zaburzeniami odżywiania nakręcił się na szybkie chudnięcie.
Tak jak pisałam, wcześniej w 10 dni zeszło prawie tyle samo kg co w 21 więc w sumie mało schudłam jak na 3 tygodnie, po 14 dniach waga już praktycznie się zatrzymała, chyba serio żywiłam się powietrzem XD
I wcale nie było hardcorowo,
  • Odpowiedz
Właśnie celowo nie napisałam ile schudłam, bo nie robiłam tego postu żeby się odchudzić


@Lenalee: no tak tak wiem xD Ale po prostu mnie interesuje to konkretnie liczbowo. Zdradzisz bo ciekawy jestem? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

najgorsze są pierwsze 2 dni


@Lenalee: dziś właśnie mam drugi dzień bo robię sobie taki detoks po świętach, najgorzej było wczoraj. A tak to dziś głodu jako takiego nie odczuwam.
  • Odpowiedz