Wpis z mikrobloga

#codziennadruzynapierscienia

11. marca 3019 roku Trzeciej Ery

Nocą hobbici dotarli w pobliże Minas Morgul.

(…) pod szczytami Gór Cienia wznosiły się mury i wieża Minas Morgul. Niebo i ziemia dokoła tonęły w ciemności, lecz z wieży biło światło. Nie była to poświata miesięczna, uwięziona wśród marmurowych ścian dawnej Minas Ithil, Wieży Księżyca, piękna i radosna, rozjaśniająca ongi ten zakątek gór. To światło zdawało się bledsze niż księżyc zamierający na powolne zaćmienie, rozchwiane i mętne jak opar nad zgniłym bagnem; trupie światło, które nie oświetlało niczego. W murach i w wieży mnóstwo okien otwierało się niezliczonymi czarnymi dziurami, za którymi ziała pustka. Lecz sam szczyt wieży obracał się to w jedną, to w drugą stronę niby ogromna upiorna głowa wypatrująca czegoś wśród nocy. Przez chwilę trzej wędrowcy stali w osłupieniu; wieża przykuwała ich oczy.


Frodo poczuł przemożną chęć pójścia w stronę bramy, coś jakby wzywało go z tamtej strony. Odwiedziony od tego zamiaru przez Sama i Golluma zawrócił i podążyli na przełęcz. Wkrótce Baggins nalegał na odpoczynek, tłumacząc się ogromnym zmęczeniem. Smeagol nalegał, by odeszli jeszcze kawałek i wtedy tak niebo, jak i wrota twierdzy rozwarły się z trzaskiem. Przeraźliwy krzyk zalał całą dolinę Morgulu, a wkrótce przez bramę żwawo maszerowały niepoliczone zastępy wojsk Nieprzyjaciela, na których czele konno jechał Wódz Nazgûlów. Pierścień żądał w tamtej chwili, by Frodo wsunął go na palec. Hobbit toczył wewnętrzną walkę, a ratunkiem okazał się flakon, jaki otrzymał od Galadrieli. Gdy przypadkowo zacisnął na nim dłoń, zew Pierścienia osłabł, zaś Hobbit odzyskał własną wolę i pragnienie odeszło.
Wkrótce hobbici ruszyli w górę, zostawiając za plecami liczne zastępy Saurona maszerujące na zachód. Wspinali się niebezpiecznymi schodami pośród niemal całkowitych ciemności. Po wielu godzinach dotarli do krańca schodów i tam, w nieprzyjaznym otoczeniu ostrych skał, postanowili odpocząć.
Z daleka obserwowali strażnicę na przełęczy, Gollum twierdził, iż nie jest ona dobrze strzeżona i jest to najbezpieczniejsza droga. Stwór zniknął na dłuższy czas, Frodo i Sam szukali zaś otuchy, wspominając historię Berena, który wydarł Morgothowi Simaril, czy Galadrielę i jej dar, w którym znajdowała się przecież cząstka światła jednego z Silmarilów. Wreszcie zasnęli.

Wcześnie rano Denethor zwołał naradę wojenną – zażądał, by Faramir objął dowództwo nad obroną placówki w Osgiliath. Syn namiestnika niechętnie, lecz usłuchał rozkazu i z niewielkim oddziałem udał się, by wesprzeć obrońców. Nocą z kolei do Minas Tirith dotarł posłaniec z Osgiliath, który mówił o wielkiej armii, jaka poprzedniej nocy wyszła z Minas Morgul, a przewodził jej Wódz Nazgûlów.

Merry podróżował u boku Dernhelma, który okazał się nad wyraz małomównym towarzyszem. Wieczorem armia Théodena dotarła do lasu Firien, który leżał na granicy królestw Rohanu i Gondoru.

Szara Drużyna oraz umarli pod komendą Aragorna dotarli do Linhiru w krainie Lamedon. W pobliżu miasta właśnie trwała bitwa między Gondorczykami, a wojskami Umbaru i Haradu. Na widok umarłych obie armie uciekły. Jedynie Angbor, władca Lamedonu, wyszedł naprzeciw dziwnym gościom. Aragorn polecił mu zebrać swe wojska, po czym ruszyli w pościg za oddziałami z Umbaru, które zbiegły w stronę Lebennin.

Tego samego dnia wojska, które wyszły z Dol Guldur, uderzyły na Lórien. Elfowie odparli jednak atak Nieprzyjaciela. Część sił Saurona wobec tego skierowała się na ziemie Rohanu.

tłumaczenie cytatu: Maria Skibniewska

Na ilustracji „Denethor”, autor: Joshua Cairos


#lotr #wladcapierscieni #ciekawostki
Majku - #codziennadruzynapierscienia

11. marca 3019 roku Trzeciej Ery

Nocą hobbici ...

źródło: joshua-cairos-denethor-joshuacairs-by-1oshuart-da31is5

Pobierz
  • 9