Wpis z mikrobloga

#muzyka #nostalgia #kukulska

Jak napisałem niedawno na mikroblogu, matka wyrzuciła 20 lat temu na śmietnik kolecję winyli, razem z adapterem. Większość z tych płyt to były radzieckie reprodukcje beatlesów, presleya, abby, czego chcecie. Ale było też sporo dobrego polskiego contentu.

Natomiast jedna płyta utwiła mi bardzo w głowie.

Dosłownie.

Była to pierwsza płyta, jaką ojciec kupił wraz z tym adapterem (zwanym także gramofonem).

Była to płyta z piosenkami dla dzieci Natalki Kukulskiej (tak, Natalki, bo była wtedy dziewczynką). Nie ukrywam, że jedne z moich pierwszych doświadczeń seksualnych miały związek z tą dzewczynką (sam miałem pewnie z siedem lat). Ale to pikuś. Moja siostra, o dwa lata młodsza, upodbała sobie tę płytę do tego stopnia, że puszczała ją w kółko, do zajechania. Po pewnym czasie zbrzydła mi do tego stopnia, iż nie mogąc tego dłużej znieść (a był okres Wielkiej Nocy) bez namysłu (jak to siedmiolatek) - chwyciłem z wazonu bazie i oderwawszy pluszowe kuleczki wsadziłem je sobie głęboko w uszy. No cóż mam wam powiedzieć, moi drodzy, laryngolog nie był specjalnie zszokowany, powiedział, że ludzie nie takie rzeczy wsadzają sobie w różne otwory ciała. Chwila strachu, wziernik, szczypce i po sprawie. Potem Natalia zamilkła na wiele lat. Ja dorosłem, a ona wraz ze mną, ale to już nie to samo co za dzieciaka, nie będę ściemniać... Enjoy, przed państwem Natalka (piosenki pisał jej tata, Kukulski).
mike-78 - #muzyka #nostalgia #kukulska

Jak napisałem niedawno na mikroblogu, matka w...
  • Odpowiedz