Wpis z mikrobloga

#gorzkiezale #emo #hejtujo Jak to jest, że jestem osobą młodą, a kompletnie brakuje mi entuzjazmu i uchachania na wszystko wokół? Że co, że może leń? Nie wykluczam tego. ;) Spróbuję jednak wyjaśnić. Widzę, jak moi rodzice oraz ich znajomi są nieszczęśliwi - nawet, jeśli próbują temu zaprzeczać to nic tego nie zmieni. Jeśli chodzi o rodzicieli, to pracują (obydwoje w jednym miejscu) dla kogoś, kogo nienawidzą, jak wracają, to nie wiedzą, jak się nazywają, ale nie zmienią sytuacji, bo nie chcą wylądować na socjalu. Mówią raz po raz, że bieda i tak dalej, a jak przychodzi co do czego to żyją ponad stan byleby tylko na wszystkich się odegrać. I ja pytam gdzie jest tego wszystkiego sens? To ma być ten etos pracy? To ma być tak szumnie wykorzystywane pojęcie samorealizacji? Męczeństwo, licytacja kto przecierpi więcej? Nie, ja nie chcę skończyć na ulicy. Przyznaję, że nie mam pomysłu na to, co byłoby najlepszym rozwiązaniem. W tej chwili jestem w dość niewygodnej sytuacji spowodowanej po trochu losem, a po trochu moim niedopatrzeniem i tak samo trudno mi się wygrzebać z niej jak innym w podobnych przypadkach. Psychicznie kompletny #!$%@? spowodowany zarówno niewesołą przeszłością jak i pesymistycznym spojrzeniem w przyszłość. Oczywiście terapie z NFZ to fikcja, obecnie 'nie przyjmujo, bo trzeba rok zakończyć', a poprzednie to tylko pustosłowia i patrzenie z góry (wtedy jeszcze byłam niepełnoletnia i niektóre panie widziały we wszystkim nastoletnie fanaberie nawet, gdy powiedziało im się o przeżyciach). No i do tego jeszcze przerywanie lekcji.

Naprawdę, nie musicie na mnie zwracać uwagi, ale przecież każdego może dopaść coś, co będzie dla niego utrudnieniem.
  • 16
@Masakrator2142: Nie. Jest w trudnej sytuacji życiowej i lepiej nie wskazywać sznurka jako rozwiązania jego problemów życiowych. Tego beznadziejnego uporu rodziców, tego wszystkiego co się dzieje. Może rzeczywiście ma depresję.

@Luelle: Ignoruj to co złe i znajdź pozytywne strony życia. Takie małe i przyjemne rzeczy. Nie zamęczaj się psychicznie.
@Luelle: To się profesjonalnie nazywa wyuczona bezradność. Weź sprawy w swoje ręce i nie myśl o tym, co ktoś zrobił, a czego nie zrobił. Życie masz jedno, więc po co marnować je na wmawianie sobie, że coś jest nie tak?
@qnebra: Dziękuję. Owszem, są pewne rzeczy, które cieszą, są nawet marzenia. Ale czy jeszcze wolno je posiadać? Czy może wyrasta się z tego, jak ze Świętego Mikołaja?
@Luelle: grunt byś miał cele w życiu, szczegółowe wyobrażenie siebie za 20 lat i byś wierzył w nie tak mocno jak w to że oddychasz powietrzem. Przypominaj sobie co noc o co walczysz i nie odmawiaj okazjom, które Cię przybliżają do celu.

"Jeśli wierzysz w coś bardzo mocno to cały wszechświat zrobi wszystko byś to osiągnął" - The Secret.

To działa :-)
Jeszcze taka rzecz, której się obawiam, to to, że rutyna i biurokracja nawet najbardziej ciekawą fuchę zamienią w przykry obowiązek. Póki co do prawdziwej pracy mi jeszcze bardzo daleko, obecnie zastanawiam się, czy zacząć dorabiać na drobnostkach (ale czy poszukują tam kobiet?) czy też uczyć się po kątach jak do tej pory i czekać na maj.
@Luelle: Jak moja Żona tak marudzi, a sama dobrze nie wie dlaczego mówię jedno- potrzebujesz dawki porządnego seksu. Tobie radzę to samo. Seks jest lekarstwem na Twoje zmartwienia. Jak będziesz w tym dobra to bez problemu zatrzymasz przy sobie mężczyznę, który zapewni Ci godny byt i nie będziesz musiała się o to martwić.
@Napaleniec: Jest wiedza i wiedza, nawet z Twojej wypowiedzi to wynika. Gdybym rzeczywiście miała jej wystarczająco dużo, teraz (no może nie teraz, bo jest sobota) siedziałabym na jakimś wykładzie i z roztargnienia rysowała osoby, o których byłaby na tymże wykładzie mowa w różnych sytuacjach :) A odnośnie społeczeństwa to nie takie proste. Obawiam się go, ale cenię sobie cywilizację, ponieważ bez niej jakby nie patrzeć nie byłoby sztuk, odkryć naukowych czy