Wpis z mikrobloga

Na samym początku muszę przyznać, że dałem się omamić specom od marketingu i szukałem ideału roweru zupełnie nie tam gdzie powinienem. Łamałem sobie głowę skąd wziąć straszną ilość gotówki na wymarzonego GT XCRa 1000. Ogłupiony technikami manipulacji świadomością, imałem się różnych upadlających zajęć. Moje życie spełzłoby na bezustannym poszukiwaniu źródeł finansowania mojej chorej pasji, gdyby nie pewne wydarzenie, które wyrwało mnie z tego zaklętego kręgu. Właśnie wracałem przygnębiony do domu, mijając znajomy hipermarket. Moją uwagę przykuła gigantyczna plansza reklamująca promocyjna sprzedaż rowerów górskich.

Postanowiłem wyciszyć swój żal, dokonując pierwszego rowerowego zakupu tej wiosny. Wtedy coś we mnie pękło. Stwierdziłem, że pójdę na całość. Wysupłałem oszałamiającą kwotę 454 zł i nabyłem nowiutki lśniący rower rodem z zaprzyjaźnionego kraju azjatyckiego. Nawet nie przypuszczałem, że to początek wielkiej przygody, a może nawet przyjaźni. A było to tak...

Po przedarciu się przez kolejkę do kasy, niosąc na jednym ramieniu duszę, a na drugim swój nowy nabytek, udałem się do strefy testów. Chwilę wcześniej z hukiem odpadł tylny błotnik. Nic to, przecież i tak jeżdżę bez ochlapników, a istotne zmniejszenie masy jest nie bez znaczenia. Nie zrażając się tym drobnym niepowodzeniem, wyregulowałem wysokość siodełka i przystąpiłem do gruntownych testów.

Maszyna sprawia wrażenie solidnej. Poczucie bezpieczeństwa zapewnia niebagatelna masa 21 kg, ładny kolor tzw. Śliwka o poranku Świetnie komponuje się z napisem Grand Hill Rider 500. Delikatna linia ramy i smukła sylwetka amortyzatora kontrastują z agresywną kwadraturą obręczy. Plastiki, użyte do wykończenia korby, przerzutek i szczęk hamulcowych są wysokiej jakości. Nowatorstwem stylistycznym można nazwać przykręcenie rogów pod katem 90 stopni. Natomiast skomplikowany kształt tylnego widelca, przywołuje nostalgiczne wspomnienia epoki kamienia łupanego.

Pierwszy test układ jezdny. Niewątpliwym sukcesem konstruktorów, jest fakt, że rower ten może się przemieszczać. Trzeba przyznać, że robi to z gracją. Jazdę umila jednostajny zgrzyt tylnej przerzutki, która wspaniale współpracuje z dwoma z siedmiu dostępnych zębatek. Dzięki temu pozostałe pięć

się nie zużywa i będzie służyć latami. Korba ma dobrany uniwersalny zestaw zębatek: 84 - 36 - 16. Zapewnia to niespotykane spektrum zastosowań. Na najmniejszej zębatce można wspinać się nawet na najbardziej strome zbocza, a przy odrobinie wprawy największy blat można wykorzystać jako super wydajną piłę tarczowa. Nie najlepsza przyczepność opon doskonale niweluje się przy użyciu obuwia jako stabilizatorów. Pewne wątpliwość wzbudzał wyciek jakiejś lepkiej substancji z okolic układu suportowego, ale to może być wada tylko jednego egzemplarza.

Amortyzacja jest co najmniej bardzo dobra. Elastyczne spawy świetnie tłumią drgania boczne. Przy szybszej jeździe rower zapewnia miłe dla ciała kołysanie. Przedni amortyzator to system sprężynowo przeciwlotniczy. Podczas najazdu na muldę, rower zostaje wyrzucony w górę, co umożliwia podziwianie widoków z zupełnie innej perspektywy. Konstruktorzy zupełnie zrezygnowali z jakiegokolwiek systemu tłumienia, co znacznie obniżyło masę amortyzatora do 3,5 kg. Praktyczny sposób montowania widelca do ramy umożliwia wykorzystanie również amortyzatorów ze starszych modeli wywrotek typu Kamaz.

Klamki hamulców zrobione z gustownego, szarego plastiku dawały poczucie bezpieczeństwa. Przynajmniej przez pierwsze 15 minut. Potem lewa się złamała. No i dobrze, bo ja wolę klamki dwupalcowe. Test hamulców przeprowadziłem w warunkach ekstremalnych, praktycznie nie osiągalnych przy normalnym użytkowaniu roweru. Rozpędziłem maszynę do 20 km/h i zacząłem

gwałtowne hamowanie. Przedni hamulec typu V-break przepięknie wystrzelił do przodu, wyrywając piwoty z widelca. Towarzyszący temu dźwięk zadowoli nawet najwybredniejszego melomana. Tylny hamulec, zanim urwała się linka, skutecznie pomógł wytracić prędkość do 18 km/h. Te drobne usterki nie mają jednak wpływu na pozytywna ocenę całego układu spowalniającego. Producent zapewnia, że do następnych modeli będzie dodawać wyrzucaną spod siodełka kotwicę okrętową, która zdecydowanie skróci drogę hamowania. Brzmi to obiecująco.

Ciekawe rozwiązania zastosowano w podzespołach elektronicznych. Jeżeli chodzi o oświetlenie roweru to widać wyraźny wpływ technologii stealth. Intensywność światła emitowanego przez lampki, zapewnia tej maszynie pozostawanie niewykrytą nawet w najciemniejszą noc. Lakier pochłaniający

refleksy świetlne skutecznie chroni przed przypadkowym oświetleniem silnym strumieniem z reflektora samochodowego. Komputer pokładowy wyświetla całe multum przydatnych rowerzyście funkcji. Są to: aktualna data, godzina i prędkość z dokładnością do 10 km/h. Naprawdę imponujące możliwości.

Rower jest doskonale zabezpieczony przed kradzieżą. Wszystkie podzespoły są na trwałe związane z ramą i wszelkie próby ich odkręcenia kończą się nieodwracalnym zniszczeniem danej części. Gwinty, rozmiary śrub i zastosowane części są zupełnie niestandardowe. Wszystko to uniemożliwia kradzież i sprzedaż roweru na części. Duża masa i ostre krawędzie spawów grożą poważnym uszkodzeniem ciała złodzieja, który próbowałby ukraść cały rower. Dodatkowo klamki hamulców są przykręcone po przeciwnych stronach kierownicy (przedni z prawej), co na pewno wprowadzi chaos w poczynania złodzieja i ułatwi jego schwytanie. W tej kategorii maksymalna ilość punktów.

Na koniec należy wspomnieć o dbałości producenta roweru o jego użytkownika. Mamy możliwość serwisowania sprzętu we wszystkich dwóch autoryzowanych warsztatach na terenie RP. Producent zaleca przegląd w serwisie po przejechaniu każdych 100 km. Roczna gwarancja obejmuje wszystkie podzespoły, oprócz ramy, kół, układu napędowego, hamulców, oświetlenia, części metalowych

i nie metalowych. Do instrukcji obsługi roweru dostajemy gratis podręczniki "Nauka spawania w weekend" oraz "Szycie po utracie kończyny". Dodatkową atrakcją jest możliwość wyboru koloru dzwonka z trzech dostępnych, oraz zestaw wszystkich 169 kluczy potrzebnych do obsługi roweru, w tym także prasy hydraulicznej i dźwigu ułatwiającego np. zakładanie roweru na bagażnik

samochodowy. Wszystko za symboliczną opłatą dodatkową.

Reasumując Grand Hill Rider 500 to świetny zakup, który za przyzwoitą cenę zapewni nam co najmniej dwa dni zabawy w prawdziwe kolarstwo górskie.

Autor składa serdeczne podziękowania całemu personelowi ambulatorium chirurgicznego szpitala klinicznego im. Żeromskiego, ekipie ratownictwa specjalnego straży pożarnej, szkole przetrwania Rambo oraz anonimowym dawcom krwi i organów za pomoc w doprowadzeniu testu do szczęśliwego końca.

#maxlegenda