Wpis z mikrobloga

cd https://wykop.pl/wpis/71081277/z-perspektywy-czasu-mysle-ze-we-wszystkich-relacja

@stepienz13posterunku:

jesteś rozwodnikiem i etap normalnego związku masz już za sobą. To nie są rady dla młodych facetów tylko rozwodników po czterdziestce


Moim zdaniem w kwestiach finansowych nie ma różnicy czy jesteś dwudziesto, trzydziesto czy czterdziestolatkiem, po rozwodzie, czy nie. Prędzej czy później będziesz musiał to jakoś poukładać, albo "poukłada się samo". Czyli zadecyduje ona, ty grzecznie zgodzisz się i będzie to "wasza wspólna decyzja" ( ͡° ͜ʖ ͡°). Najpewniej będzie to opcja 2, czyli podział kosztów... z tendencją do przejścia w opcję 3, czyli twoja kasa jest waszą, a nie twoją.

Wiele osób uważa, że tak powinno być, natomiast ja widzę poważne "ale":
- powiedzmy, że zarabiacie podobne pieniądze, logiczne wydaje się dzielenie kosztów 50/50. Za moment mieszkanie, które wynająłeś, będzie de facto wynajmowane przez was. Nie jest twoim gościem tylko sublokatorem. Ale jak zechce, to na prawach gościa, trust me. Płaci, więc to normalne, że będzie też ustalać zasady. Wiele osób uważa, że "wspólne mieszkanie to dobry test dla relacji" i mają 100% racji. Tylko że czasy są takie, że większość tego testu nie zdaje. Przy podziale kosztów 50/50 masz pewność, że jeśli się nie uda, to będzie inba. Popytaj znajomych jak kończyły się ich relacje przy układzie 50/50 - mnie nie musisz wierzyć. Najciekawszych rzeczy dowiesz się od facetów, którzy wprowadzili się do mieszkania laski... Inba do kwadratu. Wiele powiedzą ci też dziewczyny, które nagle musiały się wyprowadzić od gościa.

- załóżmy inny przypadek, facet zarabia więcej siana, ustalają z dziewczyną proporcjonalny podział kosztów. Zasadniczo jest to podobna sytuacja. Byłem zaskoczony, że niektóre dziewczyny mają problem z takim układem. Zwłaszcza, jeśli wiąże się z mieszkaniem u faceta, bo czują się od niego uzależnione. Czasem twierdzą, że są "gorsze bo mniej zarabiają". "Źle im z tym, bo ich nie stać na takie wakacje". "Co ja zrobię, jak on mnie rzuci?". Zamiast cieszyć się relacją, w której facet jest dostawcą większej części zasobów, zaczynają narzekać. Jej prababka, babka, może nawet matka byłyby zachwycone, nawet część koleżanek powie jej, że jest "głupia". OCB?... Ona czuje się z tym źle, bo nie jest "silną, niezależną" jak z Wysokich Obcasów. Ryzyko, że trafisz na taką, jest coraz większe. Albo wyprzęgnie z tej relacji (niewielka strata), albo zmieni nastawienie (marzenie ściętej głowy), albo wdroży trick feministek z roszczeniem "equal outcome", czyli oczekiwanie równych efektów za mniejszy wkład. Z tą ostatnią opcją nie byłoby problemu, gdyby jej pozamaterialny wkład w relację był sensowny... Tylko że te "silne i niezależne" nie chcą za bardzo go wnosić. Nie wierz mi na słowo, popytaj facetów i dziewczyn jak kończą się takie układy.

- pominę układ, w którym dziewczyna wkłada więcej niż facet. Trzeba bardzo mocnego kleju, żeby takie coś wyszło.

Jak się ma dwadzieścia lat i próbuje dorosłego życia, to takie 50/50 czy 75/25 wydają się spoko, bo "każdy tak robi", bo "kogo stać na coś innego". Tyle że to są schematy z innych czasów. Obecnie ryzyko, że się schrzani jest zbyt wysokie. Ile nieudanych relacji ma za sobą przeciętna dziewczyna czy facet? Szanse, że akurat wam się uda to kilka procent. Jak dojdziecie do decyzji małżeństwa, macie dodatkowo 40-60% pewności że skończy się rozwodem, czyli inbą do sześcianu.

Sytuację z podziałem kosztów w relacji zwykle odmienia nie wiek, ale pojawienie się dzieci. Myślę, że wiele osób, które nie chcą posiadać potomstwa po prostu widzi jak w obecnym świecie to wygląda. Nie dziwię im się przy takim ryzyku.

Jako "rozwodnik po czterdziestce", wolę w swoim życiu dziewczynę, która widzi się w relacji, w której to facet pokrywa prawie wszystkie koszta relacji, bez względu na możliwości finansowe dziewczyny. To wcale nie oznacza wiązania się z mniej zaradnymi czy słabiej zarabiającymi dziewczynami. Moja obecna i poprzednia kobieta radziły sobie doskonale, żadna z nich nie czuła się zależna ode mnie. To całkiem niezły filtr na znalezienie normalnej, raczej tradycyjnej dziewczyny. Wydaje mi się w każdym wieku. Nie pójdzie na to feministka, nie pójdzie baba-boss, która szuka pantofla do tresowania, odpadną te, które widzą w tym tylko zagrożenia. Jak coś nie wyjdzie - cóż, nie jesteśmy ze sobą z przymusu, było fajnie, skończyło się, każde idzie w swoją stronę, bez awantury z kasą w tle.

  • 8
@kosmita
Działa tylko jak jesteś przystojniejszy od panny albo z jakiegoś powodu jej bardziej zależy. Czyli musisz mieć piłeczkę po swojej stronie.
Panna na podobnym poziomie atrakcyjności, albo wyżej ode mnie pewnie by odpuściła po krótkim czasie
@kosmita: Ja wierzę w układ tradycyjny gdzie ja płacę za wszystko, ale w zamian kobieta zajmuje się domem i dziećmi. Problem jest taki, że mało którą teraz taki układ interesuje plus nie chcą mieć dzieci więc płacę, rucham a dom sobie sam ogarniam, bo szlauf mi na co dzień niepotrzebny.
Ja wierzę w układ tradycyjny gdzie ja płacę za wszystko, ale w zamian kobieta zajmuje się domem i dziećmi


@stepienz13posterunku: Ty płacisz za wszystko, a baba bawi się z dziećmi i korzysta z przytulnego, ciepłego domu w którym nie ma praktycznie nic do roboty?

Przecież to tragedia i czarna rozpacz.

Układem tradycyjnym jest mieć 6-8 dzieci, które pracują na twoim majątku + rozpłodową świnio-żonę, która rodzi, coś tam z babką wychowa