Wpis z mikrobloga

Czy nie sądzicie, że ludzie za bardzo wariują z modą na żarcie ze starych bud? W moim pięknym rozkopanym mieście Poznaniu jest takie coś jak teatrala i od dawna siedzi tam chłop, który niezmiennie robi gołymi łapami fast food z produktów trzeciej kategorii, przez co żarcie jest tanie i grasz w ruletkę - albo się posrasz albo nie. To samo z lussi w WWA, gdzie też miałem okazję niedawno zeżreć zapieksa. No i wszyscy chyba przez sentyment do młodych lat cmokają, że oo jakie dobre, a mi się przypomniało jak za dzieciaka musiałem stać i stać w kolejce za byle jaką bułą, bo oczywiście bajzel w kolejności każdy się wpycha i tak samo było teraz, gdzie menelowaty pan wpierniczył mi się z asasyna, gdy była moja kolej, a po zwróceniu uwagi mówi ALE PAN MIAŁ Z WARZYWAMI A JA TRADYCYJNĄ. Co z tego, że one są takie same, a babeczka warzywa nakłada dopiero jak do niej podejdziesz. No nic dostałem miękką ciepłą bułę z dużą ilością surówy i nie mówię, że było to niedobre, ale jednak nic specjalnego i wywołało to we mnie dreszcz ulgi, że takich miejsc jest coraz mniej. Wspomnianiemu wcześniej chłopu na teatrali pomagał prezydent miasta, bo nikt nie chciał już za bardzo u niego wcinać, tak więc z pomocą takiego PR do teraz jakoś sobie funkcjonuje. Ale czy naprawdę to tak ciężko zainwestować w lepszej jakości produkt, zmienić te zapchlone budy w coś przyjemniejszego, zadbać o coś dla klienta, aby mógł sobie usiąść i spokojnie zjeść, wprowadzić numerki lub brzęczki? Serio jara was żarcie zapiekanki czy burgera zbliżonych jakościowo do taniego szajsu z Biedry plus surówa z Grześkowiaka i trochę prażonej cebuli? Ja tam wolę dopłacić dyszkę i zjeść owszem również niezdrowo, ale burgera z porządną jakością mięcha oraz świeżymi składnikami, bądź chrupką zapieksę z fajnego pieczywka i samorobionego farszu, a także składnikami bardziej wymagającymi niż ciepnięcie mixu surów. Ja wiem, że smak dzieciństwa, ale moim od takich biznesów powinno wymagać się więcej zamiast je ślepo wspierać. #jedzenie #fastfood #lata90 #gorzkiezale
  • 4
@Mikello: Też w sumie nie rozumiem tego zachwytu do bud ala dworzec w latach 90. Może dlatego, że w tamtych czasach jadłem tego multum bo nie było nic innego, a dobre restauracje to były w hotelach, albo... za zachodnią granicą. Nie ciągnie mnie wgl do tych burgerów co np. książulo reklamuje z radomia. Nie chciałbym tego teraz zjeść. Wole zapłacić 5x więcej za dobry jakościowo produkt.
@Mikello: Trochę tak ale też nie. Ogólnie się z Tobą zgadzam, bo takie budki z psim żarciem powinny już dawno być zdmuchnięte z rynku. Ani to dobre ani tym bardziej zdrowe. Z drugiej jednak strony istnieją jednak naprawdę kultowe miejsca, chociażby mały bar Witek we Wrocławiu istniejący od 1979 roku którego specjalizacją od zawsze były tosty. Napakowane farszem z pieczarek w solidnej ilości, smak niezmienny od lat. Z chęcią odwiedzam to
  • 1
@lornemalvo77: Tak co do tego baru we Wrocławiu też widziałem kiedyś jakąś relację i chętnie tego spróbuję, gdy tam będę, ale jednak widzisz jest tam to o czym pisałem, czyli że chciałbym widzieć podobne rzeczy w opisanych przeze mnie miejscach. Chociażby możesz sobie usiąść w środku i spędzić chwilę czasu, a sam tost broni się oryginalnym smakiem - wierzę na słowo, bo nie jesteś jedyny w tej opinii.