Wpis z mikrobloga

#prawo #mops #bezdomnosc #bielskobiala

Cześć! Mieszkam Bielsku-Białej, w niedużym bloku z lat 70-siątych. Poprzedniej zimy na klatce i piwnicy zamieszkał bezdomny (tak go nazywam, bo tak wygląda i tak się zachowuje, ale twierdzi że mieszkanie ma - paradoks). Na początku ludziom było przykro i przymykali oko na to, że grzeje tyłek na klatkowym kaloryferze. Znalazł sobie nawet kliku "kolegów" na klatce. Ktoś uprzejmy dorobił mu tez klucze do altany śmieciowe, klatki i piwnicy.

W lecie przeniósł się do altany śmieciowej - tam urzędował przez część dnia, pił, palił, sikał i przyjmował gości - traktował altanę jak mieszkanie.

Wrócił śnieg i znów pojawił się na klatce. Kopci w samym wejściu, pije ukratkiem na klatce, grzeje tyłek na kaloryferze. Z szafki głównych bezpieczników zrobił sobie przechowalnię trunków i innych rzeczy.
Z tego co wiem, już kilka osób proponowało mu inne rozwiązania, mówiło że są instytucje od tego. Ale pan nie chce pomocy, bo pewnie musiałby przestać pić.
Wczoraj moja różowa próbowała kolejny raz z nim rozmawiać. Ale gościu twierdzi, że on ma tu znajomych którzy mu pozwalają siedzieć i nie zamierza się póki co wynieść. I w ogóle uważa że się czepiamy, bo tylko nam to przeszkadza. A tak w ogóle to on tylko się zagrzeje i wraca do mieszkania.

Facet może nawet by mi nie przeszkadzał, ale on zwyczajnie śmierdzi. Do tego pije na klatce, pali przed klatką (kiedyś na klatce, ale zwróciłem mu uwagę, więc łaskawie się przeniósł), rzuca pety na chodnik. Do tego staje sie coraz bardziej arogancki, wręcz chamski jak mu się zwróci uwagę.

Próbowaliśmy mu wytłumaczyć, że można iść po pomoc do różnych instytucji. Informowałem też spółdzielnię, ale mają to głęboko w poważaniu. Straż miejska też nie chce się sprawą zająć.

Więc moje pytanie brzmi: Co można zrobić, żeby się gościa pozbyć? Czy sytuacja jest tak beznadziejna, że będzie mieszkał do końca swych dni na tej klatce?
Czy prawo jest na tyle źle skonstruowane, że za pomówienie można drugą osobę wywalić z własnego mieszkania, a bezdomny na klatce jest nie do ruszenia? W ogóle jest jakiś ratunek?
  • 4
  • Odpowiedz
Próbowaliśmy mu wytłumaczyć


@ManDZiO: Z alkoholikami się nie rozmawia, bo i tak do tego zapijanego łba nic nie dociera. Dodatkowo, alkoholicy to PATOLOGICZNI KŁAMCY, więc absolutnie KAŻDE słowo które ten menel wypowiada bierz jako kłamstwo.

Co można zrobić, żeby się gościa pozbyć?


@ManDZiO: Wzywać za każdym razem Straż Miejską/Policję, albo #!$%@?ć siłą za fraki.

Czy sytuacja jest tak beznadziejna, że będzie mieszkał do końca swych dni na tej klatce?


@
  • Odpowiedz
  • 0
@Krs90: Wiem, że siłowo można to rozwiązać. Choć wolałbym tego uniknąć, bo znając nasz kraj, to on zyska, a ja stracę ta tym wszystkim.
Straż miejska była wzywana, ale oni twierdzą, że skoro facet jest na klatce, to oni nie maja tam możliwości interweniować.
Na nieszczęście gość się na tyle rzadko upija, że nie da się tego wykorzystać. On pije, ale nie upija się - sączy sobie ćwierteczki.
  • Odpowiedz
Straż miejska była wzywana, ale oni twierdzą, że skoro facet jest na klatce, to oni nie maja tam możliwości interweniować.


@ManDZiO: Te bałwany są tak bezużyteczne że zamiast nich równie dobrze mógłby służyć orangutan. Czyli co, jak się zesram na klatce to też jestem nietykalny? Co za brednie. No to pozostaje #!$%@?ć chłopa i jego rzeczy regularnie za fraki i tyle.
Pamiętaj, taki menel się nie upija, bo on jest wiecznie
  • Odpowiedz
@ManDZiO mi też było na początku smutno, jak patrzyłem na 3 bezdomnych, którzy spali przy wejściu do piwnicy w mojej kamienicy. Później tam nasrali i wrócili tego samego wieczora XD Tym razem ich wyrzuciłem i naprawiłem zamek w drzwiach. Zero litości.
  • Odpowiedz