Wpis z mikrobloga

678 + 1 = 679

Tytuł: Lux perpetua
Autor: Andrzej Sapkowski
Gatunek: fantasy, science fiction
Ocena: 8/10
ISBN: 9788370541897
Wydawnictwo: Niezależna Oficyna Wydawnicza NOWA
Liczba stron: 560
Skończyłem trylogię o hustytach. Tak jak w poprzedniej "recenzji" nic nie napisałem, tak w tym miejscu rozpiszę się trochę bardziej bo chciałbym podsumować nie tylko tę książkę, ale też całą trylogię. Napisze tutaj trochę o zaletach, wadach, przesłaniu jakie niesie ta historia, porównam je trochę do przesłania wiedźmina (musiało się to znaleźć), no i jeszcze powiem coś o zakończeniu.
No i przez wcześniejszą pomyłkę specjalnie dwa razy sprawdziłem jak brzmi tytuł, żeby broń Boże nie zawrzeć tu żadnych brzydkich słów, takich jak #!$%@? czy #!$%@? bo jeszcze ktoś poczuje się urażony.

Zacznę od zalet trylogii
Sapkowski zawsze stał dobrze napisanymi postaciami, nie inaczej jest tutaj. Reynevan przechodzi znaczącą przemianę na przestrzeni historii i jesteśmy w stanie towarzyszyć mu w dorastaniu. Z porywczego młodzika, staje się stonowanym i melancholijnym dorosłym (czyli realistycznie), nie tracą przy tym swojego charakteru, to dalej ta sama postać tylko, że zmieniona.

Dobrze jest też z bogactwem opisów, podróżujemy w głównej mierze przez Śląsk, kawałek Czech i Polski i bardzo tą swojskość czuć. Specjalnie zmieniłem swoje plany zimowego urlopu z wyjazdu do Małopolski na Śląsk właśnie, więc o czymś to świadczy.

Bardzo dobrze trzyma się też kolejna silna strona Sapkowskiego, czyli dialogi i monologi. Czytanie tego to czyste złoto i dla samych przemyśleń autora wymawianych ustami różnych postaci warto sięgnąć po trylogię. Nie chodzi nawet o to, że całość jest jakoś szczególnie głęboka czy pełna wartościowych przemyśleń, bo wydaje mi się, że nie jest, ale zwyczajnie czerpie się z nich bardzo dużo przyjemności, rozrywka na wysokim poziomie.

Myślę, że mogę podtrzymać stanowisko z recenzji narrenturmu, jeśli ktoś lubi taki styl prowadzenia opowieści, a w szczególności jak ktoś jest już po pierwszym (pozytywnym) spotkaniu z wiedźminem i chce doświadczenia podobnego, to się nie zawiedzie.

Niestety, ale mam też z tymi książkami spore problemy. Przede wszystkim boli mnie plot armor który jest tak gruby, że jest w stanie bohaterów obronić nawet przed strzałem z 50 funtowej bombardy. Przeczytałem gdzieś, że historia tych książek może być podsumowana do jednego zdania a mianowicie “zabili go i uciekł” i myślę, że jest to bardzo trafne. Nasi bohaterowie mają wiele przygód i choć mają na nich wpływ, to już po trzecim wpadnięciu w tarapaty i magicznym rozwiązaniu sprawy przez deus ex machina, nie mamy złudzenia, że nic tak naprawdę im nie grozi. W dodatku te gonitwy bardzo szybko robią się nudne i powtarzalne, stają się jedynie pretekstem do pchania historii do przodu.

Słabo jest też z samą strukturą opowieści, to jest ogólnie coś z czym Sapkowski ma spory problem. Jest bardzo dobry w krótkich formach, ale kiedy musi coś rozwinąć, pogłębić i pospinać kilka wątków, to wychodzi mu to słabo. Tak samo jest tutaj, nie wiemy tak naprawdę co kieruje różnymi postaciami, ich działania często wydają się losowe. Przez karty powieści przewija się wiele postaci i poruszanych jest wiele wątków, są one brutalnie urywane, postacie znikają bez wieści tylko po to żeby później wypłynąć w najodpowiedniejszym momencie. Sprawia to wrażenie chaotycznej całości.

Bardzo zawiodłem się też na systemie magicznym, liczyłem, że zobaczę w końcu coś ciekawego, cichą magię na wzór Tolkienowski. Myślałem, że wszystko będzie opierać się o zabobon, jednocześnie, że będzie działać ale w taki sposób, że czytelnik nie będzie do końca pewien czy zaklęcie zadziałało, czy może czarujący miał zwyczajne szczęście, może jedynie ma zwidy i za bardzo daje się ponieść swojej podświadomości a może czary faktycznie są czarami. Narrenturm dał mi tę złudną nadzieję, kiedy Reynevan próbował znaleźć drogę za pomocą zaklęcia, było to na tyle subtelne, że liczyłem na wcześniej wspomnianą cichą magię. No ale finalnie dostałem Grellenorta rzucającego fireballem więc klasycznie. Nawet nie chodzi o to, że ten pomysł na magię jest zły, bo jest ciekawszy od typowego zachodnioeuropejskiego fantasy ostatnich lat, ale bardzo żal mi tego, że autor nie skorzystał z okazji żeby zrobić z niego coś naprawdę genialnego.




Prywatny licznik: 6/50

#bookmeter #ksiazki #wykopkowewyzwanieksiazkowe #fantasybookmeter #sciencefictionbookmeter
K.....s - 678 + 1 = 679

Tytuł: Lux perpetua
Autor: Andrzej Sapkowski
Gatunek: fantas...

źródło: 237850-352x500

Pobierz
  • 4
  • Odpowiedz
@Keiosss no to jak zwykle - KONICZENIE jako słuchowisko. Kocham te serię, słuchałem chyba z 10 razy wszystkiego i chyba głównie to dzięki właśnie z powodu jak to jest genialnie wykonane.
Lux najgorsza z całości, ale Sapek nigdy nie umiał kończyć historii ;d
  • Odpowiedz
@Lohengrin: jestem słuchowcem i większość treści jakie konsumuje jest w formie słuchanej i zgadzam się, byłem zachwycony jak tylko usłyszałem że trylogia husycka jest słuchowiskiem. Przez to nie mogłem sobie całości posłuchać na przyspieszeniu, przez co trochę się z nią zeszło, ale nie żałuję.

Ogólnie słuchowiska są cudowne, jak jeszcze coś znasz fajnego to polecaj, chętnie posłucham (może być po angielsku).

A na odchodne dodam, że największą tragedią XXI wieku
  • Odpowiedz
@Keiosss z wiedźminem jest jakoś tak, że fonopolis się rozpadło, oni mieli prawa i to jakoś teraz ugrzezezlo w sądzie. Jest grupka na fb gdzie tym się kiedyś zajmowali fani.
Co do innych równie dobrych słuchowisk - na pewno Folletta: upadek gigantów, zima świata
Mistrz i Małgorzata, Ojciec chrzestny, Odyseja kosmiczna. To te które mi zapadły w pamięć, bo jednak nie sztuka zrovic słuchowisko, trzeba to jeszcze zrobić dobrze.
  • Odpowiedz