Wpis z mikrobloga

Miałem zamiar skorzystać z usług kurtyzany na telefon. Wybrałem 40 letnią mamuśkę. W ogłoszeniu miała wpisane: Vanessa AnalPoSameKule. Spojrzałem na swojego #!$%@?, a ten stał, jakby przyglądał się zdjęciom razem ze mną. Wypiłem piwo na odwagę i zadzwoniłem. Telefonicznie dogadaliśmy szczegóły. Podjechałem na miejsce i telefonicznie przekazała mi numer bloku i mieszkania. Drzwi otworzyła mi hipopotamica. Tłusta jak smalec - waga nadciężka. Taka hybryda twarzy Beaty Kempy i nosa Parisa Platynova z posturą Doroty Wellman. Nadawała by się do turnieju na plaskacze Punchdown, bo nawet jak Pudzian by jej #!$%@?ł, to stawiałbym, że się nie przewróci. Wyglądała jak #!$%@? wańka wstańka – pomyślałem. Byłaby zajebistą boją na morzu, bo nie miała nawet szyi. Ubrana w czarną halkę, która wyglądała na niej jak nigdy nie prana, naciągnięta firana, a kabaretki stykające się z jej tłuszczem przypominały baleron z mięsnego. Żylak na prawej nodze wyglądał jak rozrysowana Wisła na mapie Polski. Pomyślałem sobie, że jedyne co mi stanie, to włosy dęba. No była obrzydliwa w #!$%@?

- WEJDZIE! – krzyknęła stanowczo, jak na hiobową córę przystało.

Wtedy moja nawigacja, jakby chciała mi pomóc, odezwała się z lewej kieszeni spodni:

- SKRĘĆ W LEWO! NASTĘPNIE… SKRĘĆ W PRAWO! – zgadzałoby się to z drogą po schodach w dół – pomyślałem sobie. Nie potrafiłem #!$%@?ć, bo myślałem, że w pokoju siedzi jakiś kark, który mi #!$%@? jak podejmę próbę ucieczki. Zresztą, jaki kark. Obstawiam, że ona sama by mi #!$%@?ła. Nawet miała lekkiego wąsa.

Przed wejściem do pokoju uciech, poprosiła mnie o szybką kąpiel. Mój buzdygan zniknął gdzieś w gąszczu łoniaków – ewidentnie przestraszył się hipopotamicy. Wyglądał jak nadmiarowo ściśnięty miech akordeonu cygana, który grał nam pod blokiem co sobotę. Nagle poczułem bulgotanie w żołądku. Zachciało mi się srać. Wypuściłem z kakaowych wrót symfonię - jakbym zagrał złe nuty na trąbce. Bąk był tak potężny, że miedziana zawartość rozprysnęła się na całą porcelanę wewnątrz. Podłożyłem nawet papier do kibla, żeby nie chlupnęło – czułem się sprytny przed #!$%@?ą jak MacGyver przy złoczyńcach. Nagle słyszę hipopotamicę, jak biegnie w moją stronę. Mieszkanie falowało. Myślałem, że #!$%@? drzwi z ościeżnic i mnie z hawiry. Ale szarpnęła za klamkę i weszła:

-TO NIE #!$%@? FA DWORZEC CENTRALNY, ŻEBY SOBIE Z MIESZKANIA ROBIĆ TOALETĘ #!$%@? TWOJA JEGO #!$%@? MAĆ!

Pomyślałem wtedy: po #!$%@? w takim razie jest tu sedes? Smród był tak przepotężny, jakby rękę podniósł Kononowicz, a zaraz potem wsadził komuś nos w dupę. Rzeczywiście #!$%@?ło jak #!$%@?. W dodatku stare rury w kamienicy roznosiły zapach gówna po całym mieszkaniu. #!$%@?ło jak od żula w tramwaju.

- Może popsikać? – grzecznie zapytałem.

-TU #!$%@? JAKBY CAŁY WOJSKOWY PLUTON SRAŁ #!$%@? PO KOLEI ! DAWAJ STÓWE I #!$%@? MJE STĄD CHAMIE!

Wielkoludka otworzyła okno w w kiblu na oścież, oczy miała jakby zassała bucha jointa z samym jaraniem. Wyszła i powiedziała mi, że mam 5 minut. Postanowiłem się zemścić. Plan był taki, żeby schować gdzieś gówno, bo nadal chciało mi się srać. Wziąłem do ręki swoje skarpety, które leżały na ziemi. Wypiąłem pierdziawę i zacząłem celować gównem do środka. Nie było to trudne. Prawie puściłem pawia, bo #!$%@?łem sobie trochę na ręce. Zapełniłem je obie, chociaż lewa była znacznie cięższa od prawej. Kiedy wstałem, żeby wyjść, otworzyły się drzwi. Hagridka widząc mnie z gównem na ręku i skarpetami z balastem, rozchyliła szeroko powieki, otworzyła usta i zaczęła krzyczeć:

- O TY #!$%@? SZATAŃSKI!!!!!!!!!!!!!!!!!

- Ale… - nie mogłem nic powiedzieć. Czułem, jakby w ciało wbijano mi mnóstwo igieł, stałem jak zaczarowany przez hipopotamicę zaklęciem Petrificus Totalus.

- #!$%@? DEWIANCIE TY #!$%@?!!!!!!! #!$%@? BITY, RURO BARDASZANA!!!!!!!!!! – rzuciła się na mnie z łapami.

Byłem w takim amoku, że zacząłem ją #!$%@?ć skarpetami z gównem, które trzymałem w rękach. Nawet wykrzyczałem coś w rodzaju: Zadawałem cios i robiłem krok do tyłu. Przyjmowała sierpowe jak rasowy bokser. Gówno rozlewało się wszędzie. Nie miała szyi, więc głowa odskakiwała jej do tyłu. Ze skarpet zaczął nawet lecieć brązowy miąsz, który rozbryzgiwał się na jej twarzy, jak pomidor na mordzie Hiszpanów podczas dnia ‘’La Tomatina’’. W końcu pod gradobiciem ciosów, #!$%@?łem jej z cięższej skarpety podbródkowego, który usadził ją na przepotężnym piździchu. Upadając – usiadła, następnie #!$%@?ła dzidę na plecy. To był całkiem niezły cios z biodra.

O #!$%@?, martwa! – pomyślałem na początku. Ale #!$%@? po kilku sekundach zaczęło chrapać, z resztkami gówna na spasionym ryju. Wszedłem do drugiego pokoju, żeby upewnić się, że nikogo tam nie ma. Na stoliku leżał laptop, z kontem zalogowanym na portalu Escort. Wszedłem na jej konto i dodałem do ogłoszenia, że lubi zabawę z fekaliami. Zrobiłem to, jeżeli zgłosiłaby sprawę na psiarnię. Następnie przeszukałem mieszkanie w celu znalezienia swojej stówy, wytarłem #!$%@? o firankę i wyszedłem. Czasem mam koszmary, jak ta #!$%@? goni mnie i rzuca we mnie śnieżkami z gówna. No i trochę boję się wychodzić z domu, dlatego zmieniłem swój image.
#pasta #heheszki