Wpis z mikrobloga

1. Wybierz się na urbex do opuszczonego/zapomnianego miejsca. Bądź przy tym bezpieczny/a i ostrożny/a!
2. Każdy ma kota, albo zna kogoś kto ma kota... Zbuduj kocią kryjówkę z kartonów!
3. Przygotuj przebranie halloweenowe, nieważne dla kogo: dla siebie, dla swojego dziecka, dla siostrzeńca, czy psa. Liczy się wyobraźnia i napracowanko!

Mieszkanie na Górnym Śląsku i urbexy to wersja easy, także zamiast wrzucić zdjęcia z losowej opuszczonej fabryki/schronu czy innego skłotu postanowiłem pomyśleć nieco bardziej. Znaleźć coś, co jest wciąż u nas, jest opuszczone i jest daleko. Poza tym urbex wielkomiejski to nie jedyna jego forma.

Bieszczady zaczynają się powoli. najpierw autostrada do Rzeszowa, chwila grozy w zatłoczonym, ostatnim hubie komunikacyjnym na wschodzie Polski. pierwsze przymiarki lokalnymi miejscowościami, serpentyny i przewyższenia. 220km za mną. Teraz pozostało przebyć kolejne 180. Koniec końców, zajmują o połowę dłużej ale są wielokrotnie bardziej ekscytujące. W pewnym momencie most na rzeką San. Drewniany, z mijanką. Za nim zaczyna się robić coraz odludniej, ciszej, bardziej dziko. Pojawiają się pierwsze góry. Pojawia się wrażenie bytowania w miejscu, które jest tuaj od bardzo dawna i nigdzie się nie spieszy. Drogi dwukierunkowe o szerokości busa z poboczami funkcjonującymi jako element infrastruktury. Ustrzyki- bieszczadzkie krupówki przesuwają się chwilowym krzykiem turystycznej miejscowości i następnie mała pętla bieszczadzka. Za nią kontrola straży granicznej.
- Dzień dobry panie kierowco, sierżant [xxxx xxxx], czy mogę zapytać w jakim celu pan nas odwiedza?
- Turystycznie
Dowodzik poproszony i okazany, pełna kulturka, miłego dnia.

Zatwarnica, miejsce w którym kończy się asfalt. Oczywiście można wjechać głębiej i dalej, ale jest to świetne miejsce na wypad w Dolinę Sanu.

Przez wzgórza na azymut w stronę szlaku (20 minut oszczędzone na obchodzeniu wsi, czas spędzony na przedzieraniu się przez młodniki bezcenny).

Jest ona, dolina Sanu. Jedno z najbardziej malowniczych miejsc jakie widziałem.

A w środku ona. Opuszczona cerkiew Krywe. Wyłania się w miarę schodzenia w dolinę, otoczona kilkoma wiekowymi drzewami, które mogłyby opowiedzieć historię ostatnich dwustu, może trzystu nawet lat. Sam budynek to kilka ścian i pozostałość po dzwonnicy.
Cerkiew została zniszczona podczas akcji "Wisla", władze ludowe i UPA doprowadziły do wyludnienia tych rejonów, budynki niejednokrotnie równano z ziemią.

Obok ruin znajduje się niewielki cmentarz. Na nim groby. Część całkowicie zarośnięta, niektóre zaskakująco młode. Najnowszy z 2015 roku. Pomniki w najstarszych zostały zarośnięte i rozpadły się wskutek czasu, część pewnie została rozkradziona.

W środku stół, zniesione na miejsce przez lokalsów ikony, trochę popelinowych spirytualiów. Kilka terakotowych płytek pozostałych z posadzki. Za kilka lat i tego braknie.

O stan miejsca dbają okoliczni mieszkańcy. Wieś Krywe liczy sobie obecnie jedno gospodarstwo, więc i możliwości są niewielkie.

Postój, gorąca herbata, krótki dzień wymaga ruszenia w dalszą wędrówkę, trzeba zobaczyć San. Porównać go z tą szeroką rzeką mijaną 180km wcześniej podczas wjeżdżania w najstarsze polskie góry, ale to już inna historia.

Więcej o samej cerkwii można znaleźć tutaj
https://www.twojebieszczady.net/st_cerkwie/cerkiew_krywe.php

#mirkowyzwanie #bieszczady
F.....n - 1. Wybierz się na urbex do opuszczonego/zapomnianego miejsca. Bądź przy tym...

źródło: 20231104_134609

Pobierz
  • 25
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Falquan: mirku, super wyprawa! Muszę się tam w końcu wybrać. Wybrałeś idealną porę, bo nie jest już zarośnięte i na pewno dzięki temu więcej widać / można znaleźć pozostałości po wsi.
  • Odpowiedz
  • 2
@powsinogaszszlaja Dzięki! :) zawsze chciałem się wybrać w Bieszczady a nigdy do tej pory jakoś się nie złożyło. Wrażenia z tego weekendu pozostaną w glowie na długo. Cerkiew była jedna z wielu rzeczy jakie udało się tam przeżyć i wbrew pozorom nie było to najpiękniejsze miejsce do jakiego dotarłem. I na pewno nie popełnię grzechu zaniechania powrotu tak szybko jak to tylko będzie możliwe. :)
  • Odpowiedz
  • 1
@Falquan Krywe piękne, mogłeś pocisnąć dalej do Tworylne. Dla mnie to tu jest kwintesencja Bieszczad. Kompletnie dzikie i opuszczone tereny, ślady miśków odciśnięte w bieszczadzkim błocie, pozostałości dawnych zabudowań, dróg, dzikich sadów, cmentarzy.
  • Odpowiedz
Za kilka lat i tego braknie.


@Falquan: Są szanse, że nie. Gmina Lutowiska dostała dofinansowanie i mają być przeprowadzone prace konserwatorskie zabezpieczające ruiny cerkwi i dzwonnicy. Zwłaszcza dla tej drugiej to już chyba ostatni dzwonek.
  • Odpowiedz
  • 0
@kynx takie miejsce zamierzam smakować powoli i cieszyć się drogą. Tworylne miało znaleźć się na liście tego wyjazdu, ale to by oznaczało pośpiech. A odniosłem wrażenie, że to jest miejsce do którego się tam przed nim ucieka a nie przynosi.
@JPRW czytałem o 65 tysiącach PLN. Brzmi jak niewiele, chyba że skrzykną się lojalni a kasa pójdzie na ich żywienie podczas prac. ;)
  • Odpowiedz
Muszę się tam w końcu wybrać


@faramka: nadal nie byłaś? no nie wierzę, w końcu odbudują tę cerkiew zanim dotrzesz ;)


Teraz jest jedyna okazja zobaczyć ruiny dworu przy podejściu pod San, latem zarośnięte, zimą zasypane...
Ale i tak najbardziej lubię tam chodzić zimą... chociaż to żadne zaskoczenie, bo wszędzie w Bieszczadach zimą jest fajniej niż nie zimą ;)
  • Odpowiedz