Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Uwaga, będzie mało popularna opinia.
Branża #security #cyberbezpieczenstwo w Polsce to straszny syf i kółko wzajemnej adoracji, która produkuje ludzi z kompleksem wyższości ponad innymi.

Jeżeli kształcicie się z #hacking i #bezpieczenstwo na pewno spotkaliście się z masą branżowych kursów, które dają potem certyfikaty i badge będące zaświadczeniem, że coś tam potraficie. Problem w tym, że coraz więcej firm pcha się do zabawy, żeby uszczknąć kawałek tortu z tego dużego talerza. I nie mówię tego o takich gigantach jak OffSec, INE czy innych ciałach szkolących i certyfikujących. Mowa o mniejszych, polskich firemkach, które widocznie zarabiają za mało z pentestów/assessmentów i muszą dorobić sobie na kursach.

Nie mam problemu z tym, że takie kursy powstają i ludzie je kupują, ale ich jakość odbiega od tego co sprzedawane jest w US/zachodniej części Europy. Fragmentacja większej części wiedzy jak podział nauki o testowaniu AD na kilka części (oczywiście płatnych osobno). Brakuje jeszcze tego, by robić osobne kursy po 500 zł od osoby za to, by wiedzieć że istnieje coś takiego jak impacket (ale niekoniecznie mówić o tym jak z tego skorzystać, bo "to materiał na inny kurs" (sic!). Materiały są w większości darmowe i dostępne na stronach jak ired.team czy atomicredteam.io. Wystarczy tylko zajrzeć i przejść przez kilka gitbooków. A dla "ciemniaków" są jeszcze writeupy z boxów HackTheBox oraz Proving Grounds. Nie mówię już o jakości tych kursów, bo zdarza się, że jest solidnie i jest OK, ale w znacznej większości występują chwile w których "o tutaj trzeba użyć takiej komendy, ale nie musicie wiedzieć co to jest i co robi". To nie jest idea hackingu.

Ludzie, kupując takie kursy sami robicie sobie krzywdę. Przejrzenie syllabusa kursów naprawdę nic nie kosztuje, a zaoszczędzi wam trochę grosza. Wychowujecie te firemki w taki sposób, że mogą wam wcisnąć kolejny kurs, kolejną książkę, kolejny webinar za pieniądz o czymś co możecie znaleźć w Google w pierwszych wynikach.

Kto pracował w branży ten się w cyrku nie śmieje. Po takich kursach wychodzą "bezpiecznicy", którzy "coś tam słyszeli, coś tam widzieli" a potem uważają że pozjadali wszystkie rozumy i wiedzą wszystko najlepiej. Wiecie jak się pracuje z takimi osobami? #!$%@?. Pół biedy jak się ktoś jeszcze umie przyznać do błędu, a zazwyczaj tak nie jest. Projekty idą opornie, bo bezpiecznikowi wydaje się, że coś jest niebezpieczne - bez żadnej analizy ryzyka, bez rozmowy z deweloperami czy administratorami. To jak gra w szachy z gołębiem.

Rada ode mnie: Szukajcie sami wiedzy. Rozwijajcie się i zachowajcie pieniądze na kwiatka dla swojej dziewczyny, dla mamy, na prezent dla najbliższych albo fajny wypad w góry. Nie pakujcie ogromnej kabzy ludziom, którzy zakładają "akademie" i pobierają od kursu horrendalne pieniądze za coś, co oni oferują w tej cenie (tylko po ang) będziesz miał znacznie rozszerzone. Jeśli naprawdę chcecie mieć dobry kurs, oszczędźcie i kupcie kurs który w CV zrobi "wow" ewentualnie wyróżni was od innych kandydatów. OSCP to bardzo dobry (choć drogi) przykład.




· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: Nighthuntero
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 6
  • Odpowiedz
@yungmacias: Nie wiem czy do 90% IT, ale zgodzę się w 100% jeśli chodzi o bezpieke. Polska część branży to cyrk na kółkach, bryndzlująca się do byle gówna które teraz jest modne. A ludzie po szkoleniach z tych polskich firm nie są mądrzejsi. Ale wiesz, mają papier ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@AusserKontrolle: U nas OffSec to chyba max co można z pentestów zebrać jeśli chodzi o certy (OSCP, OSEP, OSWE, OSED, OSEE - tylko tutaj stacjonarnie). W USA jest jeszcze SANS i jeśli ktoś planuje jakąś karierę międzynarodową to chyba tamtejsze kursy są lepszym wyborem (jeśli ktoś ma 5k$ na zbyciu). Ale jak ktoś ma tyle pieniędzy to pewnie nie interesuje się kursami od "świntej trujcy portali bezpieczeństwa" ( ͡° ͜
  • Odpowiedz
@LongWayHome: Warto dodać, że ogólnie polskie firmy w większość mają niskie budżety szkoleniowe. Mi proponowali po dołączeniu zrobienie eWPTX a jak chciałem zrobić zamiast tego OSWA (troche nowszy cert od OffSec, blackboxowe podejście do OWASP) to zaczęło się kręcenie nosem. Niestety, niewiele firm w Polsce chce sponsorować te najlepsze certyfikaty a wybierają certy od INE na przykład.

Świętą trójce portali odnośnie bezpieczeństwa przestałem już dawno śledzić. Pudelki od security które wpychają
  • Odpowiedz